Wersja do druku

Avatar użytkownika
Świeżynek
Do tej pory jedyną maszyną, na której pracowałam był Łucznik 451 rodziców. Teraz przymierzam się do zakupu własnej.
I tu oczywiście dylematy co kupić, bo porównuję maszynę właśnie z tą. Przeglądam różne modele i już naprawdę nie wiem. Bo np czy maszyny nowe rzeczywiście nie mają regulacji naprężenia nici dolnej, czy tylko brak tego w opisach? Można to wyregulować gdy jest chwytacz "starego typu wahadłowy"? a co z rotacyjnym? jest taka możliwosć? Wiadomo, że w starym Łuczniku w zasadzie można było dostać się wszędzie, przeczyścić czy nasmarować. Teraz przeraża mnie plastik, jak użytkuje się takie maszyny?

Wydaje się, że są tu użytkownicy starych maszyn. Jakie maszyny kupiliście jako następne i czy jesteście z nich zadowoleni? Bardzo proszę o podzielenie się swoim doświadczeniem.

--- Ostatnio edytowane 2016-04-11 10:26:33 przez megidka ---
Avatar użytkownika
Krawiec-Filozof
Wydaje mi się, że najlepszym wyjściem w Twojej sytuacji byłoby nabycie starego Łucznika - na Allegro można je kupić w atrakcyjnych cenach.:) Skoro masz takie dylematy przy wyborze...
Przy czym są to dylematy pozorne, ponieważ z dylematem mamy do czynienia wówczas, kiedy obydwa rozwiązania są złe i trzeba rozważyć, które zło jest mniej dotkliwe.
Od kilku lat, od kiedy szycie stało się modne i każdy zapragnął mieć własną maszynę - pojawiło się bardzo wielu użytkowników, a wraz z nimi - bardzo wiele opinii. W dodatku jest internet i kto żyw - wypowiada się na rozmaitych forach, grupach, kółkach gospodyń, tajnych stowarzyszeniach itd... Skutek jest taki, że faktycznie ciężko się w tym wszystkim połapać.:boisie:
Narasta też bardzo zła tendencja do gmerania we wszystkich bebechach maszyny, a robiąc to bez pojęcia - można tylko maszynę rozregulować do tego stopnia, że jej przywrócenie do stanu fabrycznego może kosztować tyle samo, co nowa maszyna. Bo przecież zawsze winna jest maszyna, a nie brak umiejętności...:zly:
W mojej starej Wifamie też jest regulacja naprężenia nici dolnej, ale to nie znaczy, że od razu trzeba tym kręcić! Swoją drogą - to nie kwestia maszyny, tylko bębenka. I ma ją każdy. Moja maszyna jest w użyciu - z małymi przerwami - od 1962 roku i NIGDY nie było regulowane naprężenie nici dolnej! Słowo daję! Ustawienie fabryczne jest na ogół optymalne dla wszystkich nici, jakie można założyć do domowej maszyny. A regulacji dokonuje się przez górną nić, dzięki czemu wyrównuje się wzajemne naprężenie górnej i dolnej nici. I tak powinno być, bo tak właśnie jest skonstruowana maszyna i na tym opiera się jej działanie.
Ale obecnie narasta tendencja do kręcenia wszystkim, co się da. O! Jakaś śrubka! Pokręcę nią, to pomoże. Ale nie pomogło. To zostawia się "pokręconą" śrubkę i kręci następną, potem jeszcze następną i następną, aż w końcu maszyna z ciężkim sapnięciem mówi: "No, k...a! Dosyć tego gmerania!" i się buntuje. Oczywiście już się nie pamięta kolejności kręcenia śrubkami, ani tym bardziej - czy o pół obrotu, czy o cały? W lewo, czy w prawo?
Pędzi się za to na jakieś forum z opinią, że "te maszyny to fajans!" Bo się psują, a nie powinny przecież!
A tam wre już dyskusja np. na temat wyższości metalu nad plastikiem, ale już na poziomie wnikania w strukturę kryształu węgla, jako gwaranta odporności metalu.:krzyk:
Tylko trzeba najpierw wiedzieć o tym, że węgiel w zbyt dużej ilości powoduje, że metal przestaje być elastyczny i sprężysty, a staje się kruchy...
Przy obecnych technologiach i rozpiętości poziomów wykonawczych w różnych krajach i u różnych producentów - już dawno plastiki mogą przewyższać właściwościami metale, ale mogą też być byle jakie. To może być kompozyt wysokiej jakości, który dobrze odprowadza ciepło, ale może też być jakiś gówniany polistyren, z którego można raczej robić zabawki. Podobnie z metalami - może być stop magnezowy o wysokiej odporności, choć leciutki, a może być kiepskie żeliwo o zbyt dużej domieszce węgla, które będzie się kruszyło od gorąca.
Ponadto Chińskie nie musi wcale być od razu złe, bo tam też są dobre marki i tania masówka.
Dlatego coraz bardziej skłaniam się do poglądu, że mechanizmy maszyny powinny być plombowane. Tak, jak np. telewizory. A użytkownik ma dostęp do pokręteł regulacyjnych na obudowie i żadnej innej regulacji nie powinien dotykać, jeśli się nie zna. Od tego są specjaliści, a to też ludzie i z czegoś muszą żyć! Przy tym biorą naprawdę niedużo za swoje usługi. Lepiej zatem nie kręcić "na pałę" wszystkim, co się rusza, tylko najpierw spytać o możliwą przyczynę takiej, czy innej usterki.
I przede wszystkim - słuchać maszyny przy pracy, bo ona mówi, co jej przeszkadza. Czasem popłakuje, czasem wyje z bólu, czasem ciężko sapie, czasem nawet warknie ostrzegawczo... Nieprawdą jest wszak, ze ona wszystko musi! Nie musi! Może, kiedy jest dobrze traktowana. Wtedy się przymila i mruczy wesoło w trakcie szycia, bo ona lubi to robić!:kotek:

Wiem, nie pomogłem Ci raczej w dokonaniu wyboru. W każdym razie wskazuję Ci, na ile miarodajne są takie opinie w różnych internetowych "kółkach zainteresowań", czy grupkach.
Oczywiście są maszyny lepsze i gorsze, co nie ulega wątpliwości, ale przeważnie sprowadza się to stwierdzenia, że najlepsze były te stare, bo miały proste mechanizmy, bez "maszynek do robienia wiatru w rzyci", służące latami.
Zależnie od własnych potrzeb dobierz teraz taką, która Cię zadowoli.
I to by było na tyle.:)
________________________________________________________
Maszyna do szycia składa się z:
1. maszyny zasadniczej
2. maszynisty
https://www.facebook.com/Zibiasz
Avatar użytkownika
Świeżynek
Dziękuję ci za tak wyczerpującą wypowiedź (i jednocześnie przepraszam, że wcześniej nie dałam znać, że zakup już dokonany).

Po części się z Tobą zgadzam, ale ta część dotyczy tylko zwalania winy braku umiejętności obsługi maszyny na jej "wadliwość", czy "badziewność".
Odnośnie wyższości metalu nad plastikiem oraz zbytniego "grzebania" w maszynie napiszę więcej ... Otóż kupiłam już maszynę, jestem w zasadzie zadowolona z wyboru i zakupu. Dopiero jednak po zakupie, dostałam za darmo "starego grata" Singera z 1948 roku. I co ... ? W zasadzie to wolę jego (choć maszyna nadal nie szyje super), właśnie za to, że jest prosty, cholernie ciężki metal oraz że mogę w nim grzebać ;)
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Megidka, szczęściara z Ciebie. Maszynę, za darmo... i to zabytkowego Singera... Gratuluję i ciut ciut zazdroszczę:):) Ale tak naprawdę ciut ciut - bo i tak nie mam miejsca na takie cudo:) Niech Ci dobrze służy i dostarcza wielu pozytywnych emocji:):)

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.