Wersja do druku

4 strony: < 1 2 3 4 >

Avatar użytkownika
Świeżynek
oddaję do serwisu, nie będę sama kombinowała.. zobaczymy co tam się porobiło.
pozdrawiam Basia
Avatar użytkownika
Świeżynek
maszyna uratowana przez mojego męża-informatyka:)
dwóch specjalistów nie dało rady, okazało się że jeden z mikrosticków nie łączy-mój mąż odnalazł problem i go rozwiązał. jestem dumna z męża i cieszę się ze jednak maszynę udało się uratować.
Basia

--- Ostatnio edytowane 2013-09-27 11:50:43 przez pampalini ---
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Podziwiam wszystkich początkujących, którzy kupując pierwszą maszynę w życiu, decydują się na skomplikowane modele, półelektroniczne. Ja chyba nawet dziś bałabym się. W prostych modelach nie ma się co psuć, a nawet jeśli, to można dać do naprawy (na gwarancji) albo próbować samemu. Naprawiać, grzebać samemu w sprzęcie na gwarancji?! Nigdy! Gwarancja jest po to, żeby sprzętu używać na maxa, żeby wszystko, co jest felerne zepsuło się właśnie w okresie gwarancyjnym. Rozumiem: sprawdzić, co pisze producent w dziale "usuwanie usterek", próbować zadziałać w opisany sposób, ale rytwać w bebechach? ... Chyba już stara jestem, że tak myślę.
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Ja z kolei mam podejście zbliżone do tego: można nauczyć się szyć /w sensie technicznym, oczywiście/ zasiadając od razu do maszyny wypasionej i wszystkosamorobiącej. Ale - czy tak naprawdę można powiedzieć, że się wie, o co chodzi z tym szyciem? Co zrobić, kiedy coś idzie nie tak? Czego objawem jest taki a nie inny wygląd szwu?

A co, kiedy przyjdzie usiąść za prostym modelem? I coś zacznie iść nie tak? I niech mi nikt nie mówi, że nigdy taki moment nie nastąpi...

Czy na kursach jazdy uczą parkowania modelami aut z samonaprowadzaniem? No to po co uczą zwykłymi, skoro takie samonaprowadzające są dostępne?

Na którego kierowce patrzymy z większym podziwem - na tego, który "na jeden raz" zaparkuje w ciasnej przestrzeni między dwoma murami i jeszcze obok rynny manewruje, czy na takiego, co tylko urządzenie włączy?

Po prostu - warto korzystać z postępu, ale warto mieć rzetelne podstawy. Jak we wszystkim.

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Chodziło mi mniej-więcej o to, że lepiej (moim zdaniem), bezpieczniej uczyć się jeździć na samochodzie typu "Maluch" i przesiadać się na lepsze modele. W Maybachu nawet dziś nie usiadłabym za kierownicą... To samo mam z maszynami do szycia: niektórych bałabym się tknąć, bo są zbyt skomplikowane.
Mam przyjaciółkę, wykształconą krawcową. Szyje od lat, czasem więcej czasem mniej. Skończyła studia, pracowała jako nauczyciel zawodu w szkole odzieżowej, skończyła studia podyplomowe z odzieżownictwa i włókiennictwa, jest egzaminatorem... jednym słowem fachowiec. No i lubi szyć. Ostatnio zgadałyśmy się na temat maszyn do szycia i z jej ust padło stwierdzenie: "Ja nie chcę maszyny ładnej. Chcę dobrą, porządną. Moja maszyna nie ma mi się podobać, ma szyć." Ona ma rację. Pokazała mi jakie dziurki i wzorki robi zwykłą zygzakową maszyną... Poezja. Przepraszam: SZTUKA SZYCIA.
Przepraszam, zeszłam z tematu.
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Czyli, Violino - możemy sobie rękę podać :-) Bo zdanie mamy takie samo ;-)

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Świeżynek
Porównanie z samochodem bardzo trafne.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
coś w tym jest. Jak na dzisiejsze czasy mam maszynę prostą bez elektroniki, ale ma już i ścieg owerlokowy i elastyczne, ozdobne.
A z największym rozrzewnieniem wspominam koszulę , uszytą na stareńkim łuczniku, który miał zygzak i ścieg prosty. Koszula ze starego prześcieradła, moje pierwsze dzieło. Jak ją szyłam to nierzadko " naprawiałam" maszynę drewniakiem, bo nie rozumiałam o co jej chodzi. I wytrzymała! Ciekawe które z dzisiejszych elektronicznych cudeniek przeżyłoby taką operację i czy miałabym aż taką satysfakcję.
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Świeżynek
dziewczyny ja się z Wami w pełni zgadzam, ale lepiej zacząć od czegokolwiek niż od niczego. kupiłam ją za małe pieniądze i to można powiedzieć że zapożyczyłam się na nią.... nauczyłam się szyć-jest świetna jak dla mnie, bez porównania ze starym łucznikiem, bo w czasie awarii musiałam na nim szyć. a o mechanicznej janomce nawet tej najtańszej za 600zł mogłam tylko pomarzyć... lepszy maluch niż chodzenie kilometrami na piechotę...
pozdrawiam Was

--- Ostatnio edytowane 2013-10-04 19:23:45 przez pampalini ---
Avatar użytkownika
Świeżynek
no i moja była bez gwarancji.

4 strony: < 1 2 3 4 >

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.