Wersja do druku

Avatar użytkownika
Świeżynek
Mam nadzieję, że komuś to pomoże, bo sama szukałam takich informacji ;). Jeśli ktoś był na tym samym lub innym kursie we Wrocławiu, to niech też pisze o tym w tym wątku, dzięki temu ułatwimy komuś przyszłą decyzję.

Długo zastanawiałam się czy pójść na kurs krawiecki... sama nie wiem dlaczego, chyba wydawało mi sie, że skoro robię drobne przeróbki typu skrócenie spodni, czy wszycie nowego zamka, to równie dobrze mogę wziąć Burdę i z niej szyć. No i w sumie mogłam spróbować, ale jakoś zabierałam się do tego jak do jeża i wmawiałam sobie, że to nie ten czas :p. Przechodząc do sedna- jednak postanowiłam na ten kurs pójść. No i zaczęły się schody, bo który kurs wybrać?

Rozważałam 3 opcje: u Róży Rozpruwacz (bo ciekawie zorganizowane, ale godzin niewiele), z Gowork (godzin sporo, ale trochę drogo) i organizowany przez Towarzystwo wiedzy powszechnej (sporo godzin i taniej niż z gowork). W końcu padło na najbardziej korzystny stosunek ceny do jakości i wygrał kurs nr 3.

Kurs nadal trwa (jestem w połowie) i powiem wam, że jestem bardziej niż zadowolona. Za cenę 800zł, mamy 18 spotkań po 3h (wypadają 2x w tygodniu). Pani Krystyna-prowadząca zajęcia jest profesjonalistką w każdym calu i ma doświadczenie nauczycielskie (ma też swoją pracownię żeby nie wyszło, że tylko z niej teoretyk), więc jest niezwykle cierpliwa ;). Na kursie uczymy się jak zrobić formy podstawowe na wymiar własny na: spódnicę (tutaj bawiliśmy się też w modelowanie), spodnie i bluzkę (na 2 stopniu jest zabawa z sukienką na podszewce i modelowaniem zaszewek). Jest też nauka szycia zarówno ręcznego jak i maszynowego, wykonujemy różne ćwiczenia typu: wszywanie zamka, robienie dziurki, wszywanie paska etc. No i na koniec szycie tych 3 rzeczy, na które przygotowaliśmy wykroje. Od razu zaznaczam, że jest jeden dodatkowy koszt do poniesienia: na swoje własne ciuchy, kupujemy materiały jakie chcemy-reszta jest (nici, dodatki, materiały na wprawki i ćwiczenia). W pracowni szyjemy na maszynach wielofunkcyjnych Janome i na overlockach Janome (czyli nie ma przemysłówek).

Już się rozpisałam jak szalona, więc jak kogoś zainteresuje coś więcej to ja chętnie dopowiem, a teraz koniec ;). Może tylko odp. na pytanie czy warto? Dla mnie tak, bo zmotywowało mnie to do szycia i otworzyło głowę, co prawda na lekcjach z obsługi maszyny się troszkę nudziłam, ale uszycie 1 spódnicy na podszewce, którą można nosić zdecydowanie mi to wynagrodziło ;)!
Avatar użytkownika
Świeżynek
A ja wyszłam z takim niesmakiem po szkoleniu, bo było dwóch lektorów i jedne mówił 1 drugi mówił co innego np. że gdy maszyna hałasuje, to trzeba ją naoliwić, a drugi mówił, że tych maszyn się nienaoliwia. Nie wiem czy nie mam większego mętliku niż miałam.
Avatar użytkownika
Świeżynek
MissKasix mówisz o kursie z Gowork?
Avatar użytkownika
Świeżynek
to już nie ważne, nie napiszę nazwy: bo widziałam, że ostro hejtujecie.

Ale faktycznie nie wiem w końcu co z tym oliwieniem. Na I stopniu lektor mówi, że trzeba na II stopniu inny lektor, że nie trzeba. Jakby któryś z nich nie był kompetentny, to bym się przerzuciła na opinię tego lepszego, ale że oboje mieli dużą wiedzę w swoim temacie, a w tej kwestii nie mogli sie pogodzić to nie wiem co myśleć.
Czy wy oliwicie te swoje maszyny?

--- Ostatnio edytowane 2015-10-28 17:50:04 przez MissKasix ---
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
"Po wierzchu", od czasu do czasu - tak.

Jest oliwienie i oliwienie. Dawne instrukcje do maszyn wskazywały na wiele punktów, w które trzeba było zaaplikować olej. Obudowy maszyn miały dziurki, w które wkładało się czubek olejarki i kapało się olejem na mechanizm w newralgicznych punktach.

Teraz - żeby do tych punktów dotrzeć - trzeba by było rozebrać pół maszyny :-) Tego zdecydowanie nie robię. Ale kiedy maszyna zacznie głośniej pracować - psikam olejem silikonowym w sprayu na cały mechanizm bębenka i to wystarczy. Nie częściej niż co 3-4 miesiące - ale nie szyję po 8 godzin dziennie :-)

Któryś z naszych forumowych mechaników wyjaśniał, że maszyny robione są z innych stopów metali niż kiedyś, stosowane są systemy samosmarowania, a poza tym niektóre części są plastikowe... Plastik może różnie reagować na przeróżne oleje - zdaje się "nie lubi się" z olejami mineralnymi, znosi tylko silikonowe, więc zamiast narażać maszyny na uszkodzenie z powodu nadgorliwości - w instrukcjach nie ma zalecenia o smarowaniu.

Czyli - zależy od maszyny, której używamy. Każą smarować - smarujemy, nie każą - nie smarujmy :-)

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Świeżynek
Ja polecam zrobić kurs krawiecki w Szkole Nova na Oławskiej. Mają bardzo fajnie wyposażoną pracownię. Niczego w niej nie brakuje a Pani, która prowadzi zajęcia praktyczne jest cudowna. Wszystko tłumaczy i pomaga. Ma w sobie dużo cierpliwości. Jestem bardzo zadowolona.
Avatar użytkownika
Świeżynek
Hej :) Jestem nowa na forum. Ja robiłam kurs w TWP na Wagonowej. Bardzo polecam. Wydawało mi się, że nawet umiem szyć i dobrze sobie radzę, ale myliłam się. Kurs zrobiłam trochę z przymusu, bo składałam wniosek o dotacje na DG, szyłam przecież już dłuższy czas dla dzieci i znajomych. Nawet w mojej szkole - tj liceum profilowane (kreowanie ubiorów) mieliśmy zajęcia z szycia, trochę uczyłam się od mamy i babci. Uważałam, że umiem prawidłowo tworzyć wykroje i modelować odzież. Ale po kursie moje spojrzenie na szycie zupełnie się zmieniło. Robienie formy od zera zgodnie ze sztuką krawiecką to zupełnie inna ranga. Samo to, że nauczyłam się jak prawidłowo zrobić wykrój, tak aby otrzymać konkretny efekt i nauczyłam się szyć na miarę. Nie mam już bólu, że coś źle leży, jest niedopasowane. Zaczęłam szyć sobie koszule zamiast kupować. Jestem bardzo zadowolona z kursu. Wiem w którym kierunku powinnam iść dalej. Zmieniło się moje spojrzenie na jakość, nie zadowalam się już byle czym. :)

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.