Wersja do druku

Avatar użytkownika
Świeżynek
Witajcie.
Mam kosmiczny problem z Zofia 2015. Kiedyś dostałam ją od męża, 3 lata stała nieruszana i w listopadzie zeszłego roku wyciągnęłam ją znowu. Coś tam pouczyłam się szyć i z braku czasu odstawiłam w kat. Teraz sytuacja zmusiła mnie do włączenia jej znowu - maseczki.
Uszyłam 4 sztuki (idzie powoli moje umiejętności oceniam na ndst+) i z braku czasu odstawiłam. Podczas szycia zdarzało się, że nitka się urywała (>regulacja naprężenia, milion razy sprawdzałam co jest nie tak i nie wiem. W końcu przestała się urywać i tyle), coś tam platalo się troszke pod spodem materiału (>nie przeszkadza mi to). Problem był przy marszczeniach (maseczki z dwóch warstw materiału), maszyna mielila przy delikatnym naciśnięciu pedała, ale zaskakiwała. Wczoraj wzięłam Zośkę do uszycia jeszcze kilku i od doby krew mnie zalewa. Udało mi się obrębić materiał, zszyć górę maseczki i maszyna się zablokowała, nie do ruszenia ani pedałem, ani kołem. W końcu rozebraliśmy bębenek, chwytacz, wszystko co dało się wyjąć, odkurzylismy odkurzaczem i wpuściliśmy kropelkę oleju. Zdjęliśmy osłonę która osłania żarówkę i mechanizm, wyczyściliśmy to i daliśmy kropelkę oleju na ruchome łączenie od naprężacza. Maszyna na próbnym kawałku materiału szyła dobrze. Po włożeniu pod stopkę maseczki (wszycie troczków czyli dalej nic grubego) maszyna znowu się zablokowała. Dziś udało mi się ja odblokować, po wymontowaniu całego bębenka igłę dało się podnieść (maszyna zacina się z igłą w dół). Jakimś cudem udało mi się wszyć troczki i znowu maszyna stoi. Jak nie stoi to zaczęła urywać nitkę jak szalona. Co nawleke to zaraz zerwana. Znowu zdjęłam osłonę górna żeby zobaczyć co ja robię źle. Nie zauważyłam tam żadnych rozchylajacych się talerzyków w które ma trafić nitka. Przeciągam przez wszystkie punkty. Dodatkowo doszło, że nitka przy szyciu wstecz zaczęła uciekać z igły.
Ja już nie wiem co ja mam z nią zrobić. Masz przy pierwszym szyciu maseczek mówił, że ona ma dziwnie mało siły. Teraz to ja nie mam siły do niej. Już ja sama nie wiem czy te Łuczniki są takie zle, czy to ja kompletnie się do tego nie nadaje.
Avatar użytkownika
Świeżynek
Jakbym czytała własną historię, tyle, że ja mam Natalię 2007 i właśnie doszłam do wniosku, że odstawiłam szycie na długie lata nie z powodu braku czasu jak sobie wmawiałam, tylko tej maszyny. Szycie na niej to żadna przyjemność. Nie zniechęcaj się do szycia, tylko pomyśl o zmianie sprzętu.

Moja maseczki dała radę uszyć, ale już przy przeszywaniu na zakładkach - w końcu to tylko cienkie płótno - stukała jak przy wbijaniu gwoździ młotkiem. I zgodzę się w 100% z opinią, że nie ma siły. Jest bardzo powolna a grubszych materiałów w ogóle nie próbuje na niej szyć.

Nie wiem jak to teraz zrobiłam, że udało się bez większych problemów uszyć te maseczki. Zgaduję tylko, że wpływ miało ułożenie nitek na początku szycia, dokładnie do tyłu i nie nawijam szpuleczki do pełna. Jeszcze staram się nie zmieniać często ściegów. Jak szyję tylko prosto, to po jakimś czasie przestaje plątać nici od spodu, jakby dopiero po czasie wszystkie mechanizmy układały się na swoich miejscach. Może trzeba na tych maszynach duuuużo szyć żeby się wszystko dotarło? Tylko nie wiem komu starczy na to cierpliwości :)







Avatar użytkownika
Świeżynek
No właśnie co do plątania nici to plącze tylko na początku, później jak zaskoczy to pójdzie, a jak nie to niestety poplącze się bardziej :krzyk:
Avatar użytkownika
Świeżynek
--- Ostatnio edytowane 2020-04-17 20:48:03 przez AsiaD ---
Avatar użytkownika
Świeżynek
--- Ostatnio edytowane 2020-04-17 20:47:52 przez AsiaD ---
Avatar użytkownika
Świeżynek
No właśnie co do plątania nici to plącze tylko na początku, później jak zaskoczy to pójdzie, a jak nie to niestety poplącze się bardziej :krzyk:
Po poplątaniu nici zawsze wyjmuję bębenek i jeszcze raz wkładam szpuleczkę. Niby za każdym razem tak samo zakładam, a efekt jest różny. Może jakieś półmilimetrowe odchylenie kierunku nitki i już coś nie pasuje. :mysli:

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.