Wersja do druku

Avatar użytkownika
Świeżynek
:)
Witam wszystkich serdecznie w niedzielne przedpołudnie.
Zaglądałam wcześniej na forum, teraz postanowiłam się zarejestrować.
Szyć uczyłam się jeszcze w szkole podstawowej na zajęciach praktyczno-technicznych(mieliśmy pracownię z 6 maszynami). W wielkich zeszytach prowadziłyśmy słowniczki krawieckie, szyłyśmy na ocenę fartuch kuchenny z koronką (niepraktyczny, ale ładny i mam go do dzisiaj, można założyć przy gościach, chociaż jego szwy budzą moje politowanie), podomkę bez rękawów (lamówki, dopasowanie zaszewkami do sylwetki, listwa na guziki, itp), bluzkę koszulową (wszywanie rękawów, kołnierzyk).
To były całkiem niezłe podstawy. W szkole wszystkie nauczyłyśmy się szydełkować, robić na drutach, wyszywać krzyżykami i richelieu.
Bardzo mi się to później w życiu przydawało.
Często przerabiam ubrania, szyję różne rzeczy do domu.
Forum bardzo mi się spodobało :)
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Bardzo fajne zajęcia miałaś w szkole :)
Za moich czasów był już tylko haft krzyżykowy i płaski oraz szycie fartuszka.

Witaj na forum :)
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Pogromca spamerów
witaj :)
Avatar użytkownika
Świeżynek
Cześć, Dziewczyny! :)
Zajęcia praktyczne były świetne. Miałyśmy także pracownię ściśle techniczna i naukę gotowania. Tu było mniej wygodnie - jedna kuchenka gazowa z piekarnikiem na cała grupę.
Uważam, że takie zajęcia powinny być w każdej podstawówce i gimnazjum obowiązkowe. Mój syn miał tylko makramę w 4 klasie i przyszywanie guzików w szóstej.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Cześć. Miłego pobytu a forum :)
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Świeżynek
Dziękuję, Yolu :)
To ogólnie miłe forum.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Witam Cię serdecznie, Gerwazjo! Takich zajęć praktycznych tylko pozazdrościć!. Masz rację, że powinny być w każdej podstawówce i gimnazjum. Tylko kto by tego uczył? Na czym? W każdej szkole pracownia wyposażona w maszyny do szycia? Marzenia... My mieliśmy naukę szydełkowania, robienia na drutach, wyszywania. To były "podstawowe podstawy", do dziś pamiętam jedynie, że jedna z koleżanek (chyba bardziej uzdolniona)przebiła sobie drutem dłoń.:( Miała spokój z dalszymi zajęciami... Ja wszystkiego nauczyłam się w domu przy mamie i ciociach, więc na tych zajęciach w szóstej i siódmej klasie nie miałam żadnych problemów. Ale to były czasy...
Avatar użytkownika
Świeżynek
Witam Wszystkich serdecznie....Monika:)
Avatar użytkownika
Świeżynek
Cześć, Monika :)
Miło, że zajrzałaś, Violinko :)
To prawda, niewiele szkół może (i mogło kiedyś) pochwalić się takimi pracowniami. Uważam, że moi koledzy, koleżanki i ja mieliśmy wyjątkowe szczęście. Szkoła miała hojnego i bogatego sponsora.
Nasza nauczycielka poza tym prywatnie chyba lubiła szyć.

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.