Wersja do druku

37 stron: « < 3 4 5 6 7 8 9 > »

Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Bo prawdziwe szycie odbywa się głównie w głowie.

Dlatego "na szwaczkę" uczy się w dwa lata. Może w trzy.B-)

Prawdziwa specjalistka od szycia dojrzewa znacznie dłużej.:D

I nie zostaje nią za namową mamy czy taty.B-)

Ania

________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
slow sew = wolnoszwalnictwo ;D
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Jedna o wolnoszwalnictwie (mularze? Tajne Loże?), a druga coś takiego:

czeremcha napisał:
Bo prawdziwe szycie odbywa się głównie w głowie.


To ja już nie wiem: to są moje urojenia, czy też może jakaś tajna organizacja o globalnym zasięgu? :D
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Urojenia może nie, ale skoro o chorobach - to szycie na pewno jest zaraźliwe. Jeśli ma się do tego predyspozycje, obciążenie genetyczne albo brak odporności, czyli słabość ogólną do tego typu chorobliwych zachowań.

Tylko trafić na nosiciela, który bakcylem zarazi - i koniec, lekarstwa nie ma.

Choroba - faktycznie, o globalnym zasięgu.

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Nie miałam ostatnio czasu nawet poczytać, w tym co tu napisane sporo prawdy, ale jak to w życiu bywa od każdej reguły są wyjątki, czeremcho ja zostałam z wykształcenia krawcową, bo był koniec kwietnia cała klasa miała już złożone podania do szkół, a ja nie wiedziałam dokąd pójść, mama podjęła za mnie decyzję. Z biegiem czasu zaczęłam się tym interesować, ale raczej już po skończeniu szkoły, chociaż wszystkie prace na zajęciach praktycznych wykonywałam samodzielnie. Jeśli zaś chodzi o pospiech przy szyciu, też mam rożne doświadczenia, nieraz jak miałam zbyt wiele czasu i za dużo się bawiłam to czasem tak przedobrzyłam, ze musiałam poprawiać co mnie wkurzało niemiłosiernie, a jak czas naglił i trzeba było coś zrobić na daną godzinę, a jeszcze po drodze złośliwość rzeczy martwych typu zrywająca się nić czy inne niespodzianki to za pierwszym podejściem wyszło perfekt. Idealnym przykładem jest np moja sukienka ostatnia, w zasadzie zdecydowałam już że pójdę w czymś innym, ale w związku z tym że było jeszcze trochę czasu rozłożyłam materiał i kroiłam, od 13:30 uszyłam sukienkę, byłam u fryzjera i u kosmetyczki na makijażu, a o 18:55 wyjeżdżaliśmy na imprezę. Sukienka wzbudziła zachwyt :) Oczywiście jak zaczynałam przygodę w krawiectwie to uszycie każdej sztuki zajmowało mi mnóstwo czasu, wszystko fastrygowałam, bo jeżeli tego nie zrobiłam to szew był do sprucia. Jak w każdej dziedzinie praktyka czyni mistrza i wytrwałość w dążeniu do celu. Kiedyś przeczytałam bardzo motywującą myśl, którą można odnieść do każdej dziedziny życia: nigdy się nie przewrócisz gdy stoisz w miejscu, im szybciej idziesz tym łatwiej możesz się przewrócić, ale tym dalej możesz zajść
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
N nigdy się nie przewrócisz gdy stoisz w miejscu, im szybciej idziesz tym łatwiej możesz się przewrócić, ale tym dalej możesz zajść
Świetna maxyma Magdo!
Choć przypadku szycia doświadczenie nic może nie znaczyć to jednak - praktyka czyni mistrza
Bo mistrz w każdej sytuacji znajdzie wyjście by coś dodać,zmienić ,poprawić -jednym słowem stworzyć dzieło o którym laik może tylko pomarzyć.


________________________________________________________
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Magdo - zgadzam się z każdym twoim słowem!

Wiesz tylko, po czym łatwo można poznać dziewczyny po szkole krawieckiej? Że - przeważnie - twierdzą, że jak maszyna, to tylko przemysłówka. Że bez owerloka ani rusz. Że podszywarka jest konieczna.

A nie jest :D

Zastanawiałam się kiedyś, skąd popularność maszyn, które pojawiły się nagle i niespodziewanie na rynku. Mówię o Elnie i Janome. Dwadzieścia lat temu mało kto słyszał o maszynach domowych tych marek. I oświeciło mnie - to były kiedyś wyłącznie maszyny przemysłowe. Tanie a solidne. Singery i Pfaffy były drogie, więc ich nie każdą firmę było na nie stać. Dziewczyny po odzieżówkach mniej znały te marki - i widać, że do dziś nie bardzo im ufają.

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Czeremcho tylko że ja chodziłam do liceum o profilu krawieckim i generalnie szyłyśmy na maszynach domowych wieloczynnościowych, nawet nie pamiętam jakiej były marki, nie było owerloków i podszywarki i było bardzo mało godzin zajęć praktycznych, i za mało maszyn na liczbę uczennic.
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Administrator
Czeremcho tylko że ja chodziłam do liceum o profilu krawieckim i generalnie szyłyśmy na maszynach domowych wieloczynnościowych, nawet nie pamiętam jakiej były marki, nie było owerloków i podszywarki i było bardzo mało godzin zajęć praktycznych, i za mało maszyn na liczbę uczennic.
Magdo chodziłam do technikum odzieżowego i mimo, że było to kilka lat po Tobie (znaczy po skończeniu szkoły przez Ciebie) to problemy były te same :D czyli
- stare maszyny (Singer i Łucznik) i ich za mała ilość w stosunku do uczennic (z tym że lubiłam te maszyny a sama też tachałam do szkoły swojego "żelaznego" Łucznika). Ale wiadomo, ze jak na jednej maszynie szyje kilka osób to cały czas coś było nie tak z naprężeniem nitek itd.
- jeden overlock przemysłowy udostępniany do szycia chyba dopiero w 2 klasie (jako się już czegoś nauczyłyśmy) i przyznam, że często był zepsuty/rozregulowany. Ale przynajmniej gdy kupiłam swojego overlocka to co nieco mi się przypomniało jak te nitki poprzekładać ;)
- jedna podszywarka na której nie miałam okazji szyć (zresztą i tak była przeważnie zepsuta)
- jeden stary manekin
- tylko jeden dzień czyli 8 h zajęć praktycznych w tygodniu :(
- ścisłe trzymanie się przez nauczycielkę wykrojów z Burdy bez możliwości zmieniania w nich czegokolwiek (dla mnie to istne szaleństwo i uśmiercanie już w zarodku inwencji twórczej)
To byłoby na tyle. Proponuję powrócić do tematu "niezbędnika krawcowej" :)
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
;-)

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

37 stron: « < 3 4 5 6 7 8 9 > »

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.