Wersja do druku

3 strony: < 1 2 3

Avatar użytkownika
Stały Bywalec
A ja wszystko w zależności od potrzeby :) ...ale jestem raczej fanką fastrygi...
I wiecie do czego jeszcze wykorzystuję fastrygę? Fastryguję kanty spodni przed praniem :D
A sylwetka... po prostu ideał :oczko: Mogę szyć z Burd w ciemno (inne czasopisma też są ok). Klasyczna góra 36 i dół 38... tylko długość poprawiam (161 cm wzrostu) i bioderka dopasowuję. No i klasycznie, jak to Burdach bywa, muszę uważać przy sukienkach na szerokie barki Niemek :oczko:
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Ja dopóki nie trafiłam do zakładu krawieckiego, w którym było od sztuki też wszystko fastrygowałam, ale tam nie dostałam nawet jednej szpilki :beczy:, to była masakra, sukienka odcinana w pasie (bo trzeba było uszyć całą sztukę samemu) i zamek wszyj tu człowieku tak żeby szewek na odcięciu w pasie się zgadzał. W dwóch pierwszych sukienkach wszyła mi koleżanka, ale potem radź sobie sama :bezradny: Praca w zakładach krawieckich na akord dała mi trochę praktyki w szyciu bez fastrygi i bez szpilek i najlepsze że kontrola jakości nie przepuściła niczego więc zawsze dziwiło mnie skąd są te gotowe buble, jaka kontrola jakości to przepuści. Dzisiaj bardzo rzadko zdarza się że coś fastryguję, prawie wcale, większość spinam szpilkami :) a jeśli chodzi o sylwetki to nie spotkałam katalogowej typowej żeby coś pasowało według szablonu bez poprawek, chyba że ktoś preferuje że trochę luźne w którymś miejscu to ok :okok:
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Należę do tych nielicznych chyba "szczęśliwców", którym udało się złamać igłę na szpilce wbitej pod kątem prostym,
Ha ha! Też tak miałam, i to nie raz! Bywało, że fragment szpilki leciał gdzieś w kosmos i wypadało się cieszyć, że noszę okulary! Póki co - nie muszę szyć w goglach ;-)

Albo - kiedy szpilka nie pękała, a zginała się w coś na kształt litery U i blokowała w transporterze... Nie bywam dla swoich maszyn łaskawa ;-) Ale jakoś nie narzekam na plastikowe, rzekomo pękające na potęgę części ;-)

I też wyciągam szpilki przed stopką. Czasem ścieg przebiegający nad szpilką pozostawia trochę do życzenia.

Ania


--- Ostatnio edytowane 2011-09-30 19:41:28 przez czeremcha ---
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Administrator
W sobotę skracałam jeansy - na szpilkach :D wbiłam szpiklę poprzecznie, prosto i co - oczywiście igła maszynowa o nią zahaczyła :D
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Ja fastrygi używam tylko wtedy gdy materiał mi "chodzi", a tak to raczej szpilki (wbijane pod katem prostym do ściegu ) i staram sie wyciagać przed stopką, a jak poleci dalej to tez zwykle sie nic nie dzieje. Nie pamietam kiedy igłe złamałam. prędzej mi sie stępi niż złamie, ale boje sie ze wywołam wilka z lasu, bo spodnie "a la dżinsy" przede mną, a karczek jest gruby i prawdopodobieństwo złamania większe.

A co do wymiarowości to jestem zupełnie poza nawiasem. 38/40 góra, 42/44 doł i to tez róznie bywa, ale dawno nic nie kupowałam. Spodnie szyje sobie sama, a bawełniane koszulki są ok. Tylko ostatnio stwierdziłam ze zakiet by sie przydał i chyba nadejdzie wiekopomna chwila zeby cos uszyć.
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Świeżynek
ja prawie zawsze szyje ze szpilkami wbijanumi prostopadle do brzegu materialu i zawsze igla sie zeslizguje ze szpilki..Nigdy nie zlamalaam rzadnej w ten sposob...fastrygowanie zajmuje duzo czasu choc czasem moze byc niezbedne..ale nie zawsze jest konieczne..kurde to ciekawe , ze mi sie jakos nie lamaly igly na szpilkach :)

3 strony: < 1 2 3

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.