Wersja do druku

4 strony: < 1 2 3 4 >

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Proszę bardzo tosial, oto przepis: https://www.youtube.com/watch?v=SzbJkewDZLg Pani nie podała jakiej mąki żytniej użyć, ja miałam tylko pełnoziarnistą i taką dałam. Wydaje mi się że z jaśniejszą (np.720) chlebuś byłby delikatniejszy. Spróbuję, dzisiaj kupiłam 720.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Był ataka piosenka "Mało nas, mało nas do pieczenia chleba" którą śpiewałam jeszcze kiedy byłam mała i TEŻ na "moim " Śląsku, czyli Dolnym. Niestety, piec cokolwiek oprócz naleśników wychodzi mi beznadziejnie, kiedyś kupiłam Dr. oetkera "Ciasto na pizzę" . Dodałam jajko. Wodę w przepisanej ilości. Mieszankę. (Nie wiem, co jeszcze dodaje się oprócz mąki do pizzy, ale wychodzi że sól i drożdże :angel:).
Ciasto wg. przepisu wyrobiłam ręcznie. Gniotę, gniotę -przykleiło mi się do rąk. Obu. W dodatku to ze środka się coś zdematerializowało. Próbowałam zdjąć z jednej ręki , ale bez efektu. Próbowałam trzeć o blat. Przylepiłam się do blatu obiema rękami.
Przerażona zawołałam obrażoną aktualnie matkę.
Pomogła. Uwolniła mnie z resztek ciasta, dodała ku mojemu zdziwieniu mąki, zgniotła, ciasto co prawda nie wyrosło, ale już nie było " niebezpieczne" . Do dzisiaj nie umiem piec, i mam głęboki szacunek do tych, którzy umieją, ale trudno, koło 40 trzeba się nauczyć,. Nie lubię drożdżowego, ale moje racuszki robione ze sporymi kawałkami jabłek w środku uwielbiał nawet mój pies wilczur. Cóż, tyle że mój pies uwielbiał kuchnię pani, nawet na paróweczki sojowe nie pluł, tylko ze smakiem zjadał parę, rzecz jasna certyfikowane. (Byłam kiedyś szczupłą wege -blondynką przez 8 lat, później z pieskiem i kotkami przestawiłam się na mięcho bo było taniej, no i uzupełniało niedobory. Ale kiełbasy na tarczycę nie polecam. Ma po prostu naturalnych nawet hormonów za dużo, z racji "tucznej" hodowli.)Rzecz jasna, teraz preferujemy z kotą zdrową żywność, naleśniczki typu "pancakes" - to po angielsku po prostu naleśniki, Pfannkuchen po niemiecku.Robi się takie cudo nieco inaczej, przynajmniej u mnie w domu,mniejsze placki niż polskie naleśniki. Np.jajko,zwykła pszenna, sorgo i kokos z cukrem w środku i na patelnię. Są pyszne. Można polać śmietanką i cukrem. Ostatnio robiłam.
Kontynuujcie temat, bo jakoś MUSZĘ nauczyć się gotować, :D, mama już nie żyje :( więc nie pomoże, a życie drożeje i żarcie gorszeje.
________________________________________________________
Nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko bardzo nudne i czasochłonne.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
To o moim chlebie pieczonym jakiś czas temu:
Trochę "niedorośnięty" i ciemny prawie jak piernik ale to chyba dlatego bo wzięłam obie mąki razowe (pszenną i żytnią)a białej pszennej niewiele. Po prostu przekombinowałam.
Kawałek tego chleba dałam córce. I wiecie co, córka i wnuczki były zachwycone. Stwierdziły że to jest "najprawdziwszy chleb litewski":):):) Nie wiem jaki smak i jakie przyprawy ma chleb litewski, w moim była sól i ulubiony przeze mnie kminek. A teraz coś na deser - został spożyty w tłusty czwartek, na zdjęciu jest jeszcze bez posypki pudrowej.

--- Ostatnio edytowane 2018-02-13 12:17:12 przez jakłucznik ---

Załączone obrazy

Obrazy zostały zmienione. Kliknij przycisk 'Opublikuj' aby zapisać te zmiany!
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
JŁuczniku, pochodzisz może z tamtych okolic? Bo sąsiedzi na wsi pod Wrockiem pochodzą z Litwy tak jak i moi znajomi, i z Kresów nawet dalekich, aż po Turcję i Tatarów - gdzieś ich zaniosło w dawnych czasach, jeszcze za Sp. Sobieskiego do Polski i pozostali. B-)
To, co rodzina pamięta z tamtych czasów po wojnie, to -bo do piekarza szło się 2km. - to CHLEB pieczony przez sąsiadkę.
Ja też pamiętam "moje pierwsze" wypieki - pierogi itd. jako sąsiedzką, najlepszą w świecie produkcję "plasteliny".

Super, uwielbiam faworki.Jaki masz przepis, bo nie umiem i basta.
(dzisiaj robiłam słone placuszki wersja j.w, z sosem włoskim nie tylko własnej ale i włoskiej produkcji. I serkiem z pleśnią a'la Włochy produkcji... czeskiej.)

Stolnicy użyć się na razie boję, choć nowy sklepik osiedlowy miał to w ofercie.
Allah akbar, więc może i piec mnie nauczy.

--- Ostatnio edytowane 2018-02-17 15:08:49 przez Koma ---
________________________________________________________
Nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko bardzo nudne i czasochłonne.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Koma, moi rodzice pochodzili z okolic Sambora na obecnej Ukrainie, ja już "tutejsza". A przepis na faworki mam bardzo prosty: 20 dkg mąki pszennej np.tortowej, 4 żółtka, 1 łyżka cukru pudru, 2-3 łyżki spirytusu, 3-4 łyżki gęstej śmietany, szczypta soli. Ciasto trzeba dosyć długo wyrabiać, aż po przekrojeniu będą widoczne pęcherzyki powietrza. Smażyć na smalcu. A racuszki z kawałkami jabłek w środku też czasem robię, takie posypane cukrem pudrem ze szczyptą cynamonu to pychotka:):). Koma, są ciasta których nie trzeba wyrabiać "gołą ręką", można mikserem lub zwyczajną drewnianą łyżką. Takie "na łyżkę" mam 2 - maślankowe i drożdżowe. A dzisiaj upiekłam sobie chlebki.

Załączone obrazy

Obrazy zostały zmienione. Kliknij przycisk 'Opublikuj' aby zapisać te zmiany!
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Wpadłam właśnie na cynamon, mam trochę przypraw "całych". Pamiętam, babcia miała ty przypraw dużo, zbierane za komuny stanowiły niepodważalny argument w trosce o byt. Ziemniaki w worku piwnicznym, groch i fasola "z pola" - nie mieszkałam koło Pudliszek (aczkolwiek znałam kogoś z tych okolic). Mleko z mleczarni obok, sama nosiłam. Albo z gospodarstwa. Jajka z kurnika, w miasteczku trzeba był, rzecz jasna, kupić, ale żarcie w górach i na wsi było ... żarciem dobrym klimat wspaniały. Powiedzcie, gdzie są te czasy? Wodą można było się leczyć, Polanica niedaleko. (Też tam kogoś znam , tyle że "kranik" 50 gr i to z 10 lat temu). Miasto bez samochodów, nie sposób było odmówić konieczności remontu dróg, bo w Warszawie bagnisko w dorzeczu Wisły i Narwi. Tudzież wspaniała woda oligoceńska i Konstancin. Miód z własnej pasieki. Na polu zboże.
Eeeech , nie to co dzisiaj. Konstancin uratowaliśmy dla potomności, przeciw asfaltówce i puszczaniu tam ruchu dalekobieżnego (ciężarówki z Piaseczna z cementem) demonstrowali Dowborowie, posłowie i inni, a "niektórzy" napisali donos a'propos braku zachowania ostrożności na drogach przez przejeżdżające TIR'y. Środowisko było tak brudne, że tam właśnie można było dostać pylicy, uszkodzić mechanizmy rowerowe, albo wpaść pod ciężarówkę. Teraz jest inaczej, w Warszawie przeciw "deweloperom", czyli oczekującym łatwego zysku inwestorom i "miastu" wojna mieszkańców trwa, właśnie 'wyciągnęliśmy' z budżetu środki do zagospodarowania parków na południu. I ustawienia znaków ostrzegawczych "Uwaga - jeż na drodze".Większość osób na południu ma małe zwierzęta. Będzie też sztuczna tężnia z solanką. Ale - jak będę mogła, to znów się do was "na wiochę" przeprowadzę.
Racuchy wybitne, miksera zaczęłam już wcześniej czasami użytkować,ale szok po tej przygodzie z "ciastem" pozostał, podchodzę do tego jak pies do jeża. A chciałoby się...

Chleb- mniam mniam :) Ja nie mam wcale, ale uzupełniam pizzzetkami, jak widzisz, i ciasteczkami z patelni. Może przyjdzie moment na odwagę.
PS. Jak robicie ten tajemniczy zakwas? Albo zakwas na żurek, też jest mi obce jak się to robi. Prędzej przypomnę sobie jak się robi domowy makaron, z pustego i Salomon...

--- Ostatnio edytowane 2018-02-18 15:09:55 przez Koma ---
________________________________________________________
Nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko bardzo nudne i czasochłonne.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Koma, ten tajemniczy zakwas - to żadna tajemnica:):)w internecie aż się roi od przepisów na zakwas, zajrzyj na przykład tutaj: www.moja-piekarnia.pl/zakwas/ Ale ja mam pytanie - Dziewczyny i Chłopaki, czy macie porównanie chleba pieczonego w piekarniku z chlebem z automatu (wypiekacza)? Czy różnią się smakiem, pulchnością? Pytam, bo w Lidlu w przyszłym tygodniu będą wypiekacze Silvercrest. Zaczęłam zastanawiać się nad zakupem tego urządzenia. Wiadomo - dla mnie z wypiekaczem byłoby wygodniej, ale dla chleba lepiej czy gorzej? Proszę, podzielcie się swoimi opiniami, spostrzeżeniami.

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Łuczniku ja mam takie doswiadczenie, i mój wypiekacz stoi nie używany:uoeee: po pierwsze smak chleba jest inny, po drugie z dołu chleba jest dziura. Jak dla mnie to dla osoby pracującej cały dzień która chce mieć pachnący chleb nie kupiony w markecie to wyjście dobre, ale ja to wole piekarnik. Jak masz już inwestować to lepiej zakupić tego robota w lidlu ciasto zrobi za ciebie [ręce nie bolą] a w piekarniku upiec ja tak zrobiłam :)z tym że robota mam z clatronika , głośny jak diabli ale ciasto zrobi i na makaron i na pierogi i ciasto drożdżowe więc jest OK :)
Avatar użytkownika
Zaaklimatyzowany
Mam takie samo zdanie jak Tosial :) u mnie w domu stoi właśnie wypiekacz z Lidla i na początku był używany, bo tylko wsypujesz, wlewasz co trzeba i nastawiasz program. A po wyjęciu dwie wielkie dziury. Można po ostatnim mieszaniu wyjąć mieszadła, ale kto o tym pamięta! Wypiekacz zastąpiliśmy z mężem tym wielkim robotem również z Lidla, tam odbywa się mieszanie. Potem pierwsze rośnięcie w misce, potem do foremki, drugie rośnięcie i do piekarnika. Na początku byłam zachwycona tym wypiekaczem z Lidla, ale jak zrobił mąż pierwszy raz w piekarniku, to wypiekacz poszedł do pudła :) Smak o niebo lepszy tego z piekarnika.

Tosial ten robot z Lidla jest również głośny jak diabli i w dodatku mobilny, trzeba więc czasami zerknąć czy na krawędź lady się nie przesuwa. Ale to tylko przy wyrabianiu ciasta, jak bije się jaja jest ok.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Ninoczka mój robot stoi mocna na nogach :Di całe szczęście bo musiałabym go pilnować, ale dla odmiany trochę żle miesza te gęste składniki i czasami mąka zostaje na dole więc podczas mieszania wyjmuje mieszadło zagarniam to co na dole kilka razy zakładam i już sam wymiesza dokładnie :)
Zastanawiałam się nad cichym robotem ale za to drogim i doszłam do wniosku że jak ten ryczący się zepsuje to kupię sobie nowy :) a tak będę musiała naprawiać stary bo szkoda będzie go wyrzucić :uoeee:To takie moje skromne zdanie :zawstydzony:

4 strony: < 1 2 3 4 >

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.