eKrawiectwo.net

Jak w temacie... pewnie każdy/a osoba zajmująca się krawiectwem odczuwa czasem pewne dolegliwości zawodowe.
Niektórzy preferują nordic walking inni basen ,a czym Wy ratujecie swój kręgosłup??

mojego niestety nie da sie ratowac,chyba ze operacyjnie

Ja szyję hobbystycznie, ale miałam problemy z kręgosłupem. Mi pomogła joga - rozciągnęłam się, wzmocniłam mięśnie kręgosłupa. Teraz jeszcze tańczę, nie codziennie, ale po ponad roku ćwiczeń widzę ogromną różnicę. Warto też wstawać co jakiś czas i się porozciągać - absolutne minimum to u mnie co pół godz siedzenia. Wystarczy nawet minuta porządnego rozciągania.

Rok temu zaczęłam trenować karate - nigdy przedtem nie ćwiczyłam nic, poza pilatesem z płyty, w domu - wszystkie moje problemy kręgosłupowe minęły; przestał mnie też boleć kark i staw biodrowy, z którym miałam spore kłopoty. Karate bardzo mnie wciągnęło, jako sztuka i sprawiło, że jestem mniej strachliwa (w tłumie na przykład, lub wieczorem na spacerze) i dużo bardziej pewna siebie. W związku z postawami karateckimi, dbam o to, aby się nie garbić. Same plusy. Mam już żółty pas.
Jestem kurą domową, więc te dwa treningi w tygodniu stały się miłą odmianą od codziennych obowiązków.

ja oczywiście jeżdże na rowerze, choć po kilku godzinach jazdy to i tak kark wysiada. Kilka lat temu chodziłam na latino aerobic i było kilka ćwiczen na wzmocnienie kręgosłupa /tzw praca z ciałem, bo kiedy kroki do tanców latynoskich to kroki a kiedy wycisk ćwiczeniowy to wycisk / ale rozgrzewka zawsze była i fajne to były ćwiczenia. teraz te co pamietam to stosuje nadal, bo choć przy maszynie siedzę od czasu do czasu to pracę też mam siedzącą więc coś tam w ciągu dnia zawsze porobię

Ja nie mam kondycji... Raz w tygodniu chodzę na kurs tańca. Zawsze to trochę ruchu. Teraz w wakacje planujemy zapisać się dodatkowo na salsę. Mąż ćwiczy niemal co wieczór a ja nie Na rowerze szybko się męczę (totalny brak kondycji, słabiutkie nogi) ale lubię pływać. Chyba powinnam częściej odwiedzać basen.

Ja obiecuję sobie od dłuższego czasu że raz w tygodniu pojadę na godzinę na basen i na tym się kończy(pewnie dlatego że mieszkam na wsi i mam jakieś 30 km na basen,lenistwo za daleko), a szczerze powiedziawszy przydało by mi się to bardzo, praktycznie od rana do wieczora mam nagięty kręgosłup, bo albo się kroi, albo prasuje, albo szyje. Jak czuję że coś jest nie tak to mam jakieś 5 km do pana, który nastawia przez masaż, pomaga i to bardzo. Jak tak dobre pół godziny wymasuje kręgosłup od góry do dołu aż mnie prawie wciśnie w ten materac i mam plecy jak Indianin, ale pomaga rewelacja. Taki masaż też byłby wskazany rekreacyjnie z raz w miesiącu.

Dziś w godzinach porannych - po cięzkim i wyczerpującym egzaminie sensei uznał, że zasługuję na noszenie zielonego pasa karate jestem bardzo dumna z siebie! i będę świętować :P i się cieszyć!

O la, la!!! Gratulacje

A do czarnego ile jeszcze Ci brakuje?

heheeh czarny, mistrzowski pas - niby niedużo - dwie belki i brązowy, dwie belki i czarny; jednak na czarny pas to ja się nie porywam nawet w marzeniach :P trzeba trenować wiele lat...