Wersja do druku

4 strony: < 1 2 3 4 >

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Poza tym, uważam, iż dużo bardziej przydatniejsze od samej konstrukcji, byłyby np. rysunki dotyczące samego szycia; tj. np sposób spinania, wszywania lub marszczenia powiedzmy rękawa, czy przyklejania flizeliny. Tego wszystkiego w książce niby-dla początkujących w ogóle zabrakło.
Mąż mi mówi - książkę napisz ;-) ;-) ;-)

A serio - wiem, że taka książka byłaby potrzebna!

Ania
Serio,dobre.No to bierzesz się?Zachęcam.
Już dawno o tym myślę i chyba pisałam kiedyś o tym..Nie bardzo mam czas .Mogę służyć pomocą.Mam dużo różnych publikacji.
Pomyślmy o tym,bo jak my wymrzemy to kto to zrobi.
Aniu ja nie pisze jako konkurentka.Tylko zachęcam.
W tym zakresie jest mnóstwo do zrobienia.Nikt nikomu pracy nie zabierze.Zreszta nie pisałąbym o tym publicznie,i myśle,ze ty też.A może jakiś zespół?Co o tym myślićie?

Pomyślcie.Ja jestem bardzo zapracowana,ale moge pomóc.

Wiem,ze piszę chaotycznie.Wybaczcie mi ,ale to pośpiech.Nawet nie mam czasu przeczytać tego co piszę.


Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Mąż mi mówi - książkę napisz ;-) ;-) ;-)

A serio - wiem, że taka książka byłaby potrzebna!

Ania
I ma rację, mąż! :)

A może -poważnie byś o tym pomyślała?
I nie jest to z mojej strony jedynie- takie sobie gdybanie: ja już kilkakrotnie kupowałam książki-podręczniki (dotyczące czegoś zupełnie innego, ale chodzi mi o samą ideę) wydany własnym nakładem w formacie .pdf -czyli praktycznie dostępnym w każdym systemie operacyjnym. Płaci się z PayPal, dostaje link do pobrania książki i można albo ją czytać na ekranie, albo wydrukować.
Podsunęłam pomysł? I ustawiam się-całkiem poważnie- w kolejce!

Ja mam obcojęzyczne podręczniki szycia, lepsze i gorsze. Ale marzy mi się książka po polsku. A sądzę, że takich osób jak ja byłoby więcej.
Tak, jak mówiły mi nauczycielki w szkole dzieci, kiedyś uczono szyć, a teraz...jeśli nie znajdzie się pasjonatów, to dzieci nigdy w życiu nie mają igły w ręce.
Właśnie na prośbę dyrektorki szkoły -prowadziłam po lekcjach naukę haftu. I faktycznie -zaczynaliśmy od nauki nawlekania igły... dla wielu dzieci było to pierwsze zetknięcie z igłą i nitką!



--- Ostatnio edytowane 2012-02-03 17:50:47 przez amatorskieSzycie ---
Warto zebrać to w jakąś jedną publikację.Lub kilka książek.Może jakaś dla poczatkujących,a póżniej bardziej profesjonalne.itd.Ja mam dostęp do bardzo wielu książek w języku angielskim.Można troche z nich skorzystać.

W angielskim języku jest wiele ksiązek i o szyciu ,i o haftowaniu i dzierganiu i no mnóstwo jak o gotowaniu w Polsce.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Pattern Magic za ponad 100 zł? Poszaleli...

Ania
A co o tym sądzisz?Ile powinna.Ja nie mam pojęcia o Polsce.Przebywam za granica już około 20 lat.
Serio pytam,nie kpię.Wszystko musi być w miarę potrzeb i dostępne dla klasy pracującej.
Bo to też jest problem jaka książka i jaka cena.Dlatego myślę,że to powinna być seria książek.Każdy powinien kupować to co potrzebuje i na ile go stać.Po co mi książka,z której ja korzystam tylko w 10%.

Puszczam więc temat pod dyskusję.

Poważnie....A może jakąś wspólną gazetkę....Na razie na próbę.

Jesteśmy narodem,pracującym w tym zawodzie za granicą.Zajmujemy szczytne miejsce w tym zawodzie,a książek,ani czasopism nie mamy.

Moglibyśmy tworzyć jakąś historię.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Ja chcę do telewizji!!! :D

Ania
Program telewizyjny też mógłby byc i to dość profesjonalny.

Są kucharskie,budowlane itd.A nasz igiełkowy gdzie?
Myślę,że nas stać na to.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
http://monikamagdalena.blogspot.com/ napisał w dniu 2012-02-04 13:57:06:
W ramach mojego pierwszego "honorarium" dostałam nastolatka szyje sama, czekam tylko kiedy papier się rozleci. Też nie wiem dlaczego w empikach i innych inmedio nie ma książek i czasopism dotyczących szycia. Może dlatego, że jakieś garnki zawsze są w domu, a igłę z nitką nie każdy posiada:)


Chyba w tym jest sedno sprawy- raczej każdy gotuje no bo jeśc trzeba a w dobie zalewania nas chińsko-japońskimi tanimi ciuchami (uszytymi...na cztery litery) ale są więc....może jakaś rewolucja szyciowa?
DOKŁADNIE,POTRZEBNA REWOLUCJA SZYCIOWA.ALE NIKT SAM JEJ NIE ZROBI.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Widzę, że wywiązała się cała dyskusja!

Moim zdaniem, to, że szycie i robótki są mniej obecne jest związane z dwoma rzeczami:
z jednej strony dużo łatwiej o gotowe ubiory, dla typowych osób. Czyli tylko "nietypowi" tacy jak ja...z konieczności niejako -biorą igłę w dłoń!

Na tym kursie szycia, na który chodziłam, był cały przekrój (jeśli to tak można określić) zarówno pod względem wieku jak i rozmiaru; w większości młode dziewczyny, czasami panowie. To, co było b. dobre to to, że pani prowadząca pytała o doświadczenie (lub jego brak) ; a potem pytała co chcielibyśmy uszyć. I w ten sposób osoby które na przykład szyły spodnie pracowały razem, szyjące spódnice razem etc. Na pewno trudniej z punktu widzenia prowadzącego, ale świetne dla uczestników. Niestety, ja się przeprowadziłam; zmieniając nie tylko miejsce, ale i kraj...Kurs zawsze miał dużo więcej chętnych, niż było miejsc!

Z drugiej strony, jakkolwiek może jest to pewne uproszczenie, ale to, iż brak jest literatury "tematycznej" nie jest chyba tylko problemem w Polsce.
Ja co roku biorę udział w konferencji w Niemczech, a przy okazji kupuję najnowsze czasopisma robótkowe etc. Ostatnim razem, zależało mi na kupnie dopiero co wydanej książki -która była owszem na stronie domowej jednej z największych sieci księgarskich (Thalia); ale jak się okazało nie było jej wcale na półkach.
Książkę mi zamówiono-i dostarczono nast. dnia, co wprawiło mnie w niewątpliwy zachwyt. Ale właśnie wtedy przekonałam się, że na półkach z literaturą robótkową nie było właściwie nic ciekawego, trochę decoupage, jakieś pojedyncze książki o drutach i szydełku i do tego tłumaczone z angielskiego (sic!)
i tyle. Czasopisma robótkowe natomiast, były w b. na prawdę dużym wyborze.


I wreszcie ostatnia rzecz: dostępność materiałów. Nie wiem, jak wygląda sytuacja w Polsce, ale w Niemczech był np. sklep z materiałami z Burdy. Fakt, dość drogi -ale można było kupić to, co było pokazywane w czasopiśmie. Oprócz tego były też jakby standardowe sklepy z materiałami. A ja, oprócz dużego wyboru materiałów do patchworku i quilting, nie mam w okolicy właściwie nic innego. Może jeszcze specjalistyczny sklep z materiałami dla panien młodych (satyny/jedwabie). Natomiast zwykłego, typowego sklepu z materiałami nigdzie (i to w promieniu godziny jazdy od domu) po prostu nie ma! A nie mając materiałów nie można szyć.
Oczywiście pozostają zakupy przez internet. Ale tu: mam mieszane uczucia. Udało mi się kupić b. dobre materiały, ale też zdarzyło się że opisy i materiały nijak się nie miały do rzeczywistości-a w przypadku materiałów sprzeedawcy zazwyczaj nie przyjmują zwrotów.
I tego typu problemy ma chyba sporo osób szyjących amatorsko. Czyli owszem, można kupić materiał hurtowo, ale...co ja zrobię powiedzmy z belą 20 m indigo denim (materiału na dżinsy) -otworzę zakład?!
A potrzeba mi powiedzmy 1.5 metra na spodnie.
Jest tu na forum wątek: najśmieszniejsze rzeczy które zlecano do uszycia. Ja -cóż mogłabym dodać najśmieszniejsze rzeczy, które usłyszałam od krawcowej -podczas przymiarki. Mankiety bluzki, sięgały mi gdzieś w okolicach 7/8 ramienia; spódnica, w założeniu do pół łydki- była przed kolana, a krawcowa stwierdziła: "a bo pani to jest taka wysoka" Czyżby nie dało się tego wcześniej zauważyć?! ;)
Hm..mogłam się śmiać, albo płakać...
...wybrałam ostatecznie inne wyjście: nauczyć się szyć!

Czeremcho: Te dzianinki, na moje oko (robótkowe) są prościutkie do zrobienia; nie wiem, czy sukienki są dziergane na wymiar, czy skrojone z materiału. Jeśli znasz kogoś kto robi na maszynie dziewiarskiej, to zrobienie takiego materiału nie jest najmniejszym problemem. NB. jesteśmy imienniczkami (vide: stopka)

P.S. Nie jestem pewna czy faktycznie są dostępne w masowej sprzedaży rzeczy pochodzące z Japonii (bo z Chin, Indii, Bangladeszu etc, to jest mnóstwo). Ja mam tylko jedną taką rzecz: jedwabne kimono, które przywiózł mi mąż z Japonii-ale z tego co on opowiadał to nie są rzeczy "masowe" i raczej jednak dość drogie. I nigdy do tej pory nic "made in Japan" nie spotkałam w żadnym sklepie z ubraniami! Z tego co widziałam na fotografiach które zrobił, to ubrania na ulicach etc. były zupełnie takie same jak w Europie/Ameryce etc.Może kiedyś uda mi się samej to zobaczyć...

--- Ostatnio edytowane 2012-02-04 23:00:58 przez amatorskieSzycie ---

--- Ostatnio edytowane 2012-02-04 23:02:00 przez amatorskieSzycie ---
________________________________________________________
pozdrawiam,
Anna

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Widzę, że wywiązała się cała dyskusja!
A no się wywiązała.

Aniu Ty wybrałaś naukę szycia,ze względu na nietypowe wymiary.Ale jak dużo jest osób z typowymi wymiarami.Tobie się wydaje,że więcej,bo ty masz problem.A ja widzę,ze mało jest typowych figur.Z tego powodu powstały dzianiny.Ale nie są one doskonałe,mało eleganckie(nie wszystkie)no i sie zniekształcają po czasie(też nie wszystkie,drogie nie).
Ja zauważam,że moda na rzeczy kupne gotowe zaczyna już przechodzić.Była moda na metki,a teraz idzie moda na indywidualność.Kończy sie moda na wiszące ,szerokie bluzki,czy sukienki,flaki.Teraz zaczyna sie moda na podkreślenie własnej figury,tego co jest dobre w figurze a zgubienia tego co jest złe.To tez sztuka.

Szycie zaczyna być sztuką.Coraz więcej powstaje projektantów,gorzej z wykonawstwem.Projektanckie rzeczy sa zajebiście drogie.Można by sobie zrobić cos samej,ale jak?

Tego "jak" ,potrzebuje teraz każdy.Ten co ma figure i ten kto jej nie ma.
Byle miał chęci cos tworzyć.

A odnośnie tego kursu o którym napisałaś.Nie myśł,że chcę skrytykować.Jedna napisze że był fajny ,ą ktoś inny że był do niczego.Jaki widzę błąd.Jeśłi Ty nauczyłas sie szyć spódnic to inne nauczyły sie szyc spodni.

Kazdy oczekuje czegoś innego.Są osoby ,ze lubią uczyć się z książek(tak jak ja).Dla mnie szkoła jest tylko dla otrzymania papierka(no i takie tam).Ale wiem,że są osoby które lubią instruktora.
I do różnych osób trzeba się dostosować.
Jeden nie zadowoli wszystkich.

Mój problem tkwi w tym,jak zadowolić największą grupę odbiorców(wszystkich chyba niemozliwe)i kosztem dostępnym.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Małgosiu, ja mieszkam poza Polską już sporo ponad 20 lat, z zawodowo nic z krawiectwem nie mam wspólnego. Nie bardzo wiem, jak należało by określić tę "klasę pracującą" -ale powiem tak: na kursie na który chodziłam, był prawnik, nauczyciel, naukowiec (niżej podpisany), inżynier, kucharka, były też całkiem liczne uczennice szkoły średniej, ekonomistka (to te osoby które chodziły przez kilka lat ze mną)...NIE BYłO ani razu osoby bezrobotnej. A bezrobotni mieli ten kurs finansowany (czyli był za darmo),podczas kiedy my wszyscy musieliśmy całkiem sporo zapłacić. I dla nich były też- ani razu nie wykorzystane (!) fundusze na zakup materiałów, ba...były nawet dla chętnych egzaminy zawodowe, bo w założeniu miał to być kurs "aktywizacji zawodowej". Wszystkie materiały typu ksero były wliczone w cenę kursu a do tego, ponieważ pani prowadząca była wice-dyr szkoły mogliśmy zamawiać wykroje z bardzo dużymi zniżkami. Czyli dla osób którym faktycznie ten kurs miałby pomóc-np. w nauce zawodu wszystko było zapewnione ZA DARMO.
I co? Ano nic...
A, były też maszyny -jeśli ktoś nie miał własnej. I jeszcze jedno: była biblioteka na miejscu (w szkole); jak i całkiem przyzwoicie zaopatrzone biblioteki publiczne. Ja właśnie z biblioteki poznałam np. Pattern Magic (nie zachwycił mnie, ale to inna kwestia).
Stare powiedzenie: chcieć to móc chyba nic jednak nie straciło ze swojej aktualności?!
Podobnie chodziłam na kurs komputerowy (ja należę do tej "przed komputerowej" generacji); też dla tej klasy nie-pracującej było wszystko- tylko brak był chętnych!
Nic dodać.
,
A jeszcze powinnam dodać i to: właśnie takie fora jak to -są b. przydatne. Oczywiście wolałabym mieć w pobliżu kurs, instruktorkę etc. Niestety nie ma. Ba, podczas dyskusji nt. kursów jakie będą organizowane w naszym lokalnym ośrodku, na moją nieśmiałą prośbę o kursy kroju i szycia dla amatorów...okazało się że fundusze na zorganizowanie kursu dało by się znaleźć...kursanci pewnie też by dopisali, ale...brak instruktorów! Z ciekawości sprawdziłam ofertę centrów w bliższej i dalszej okolicy, i faktycznie nie ma ani jednego kursu krawieckiego. A całe mnóstwo powiedzmy indyjskiego masażu głowy (to nie żart); refleksologii (co to zacz?!); malarstwa, tańca, gry na instrumentach, kaligrafii...lista kursów dostępnych w bliższej i dalszej okolicy była na prawdę długa...i niesamowicie NIEPRAKTYCZNA.

Pattern Magic za ponad 100 zł? Poszaleli...

Ania


A co o tym sądzisz?Ile powinna.Ja nie mam pojęcia o Polsce.Przebywam za granica już około 20 lat.
Serio pytam,nie kpię.Wszystko musi być w miarę potrzeb i dostępne dla klasy pracującej.
Bo to też jest problem jaka książka i jaka cena.Dlatego myślę,że to powinna być seria książek.Każdy powinien kupować to co potrzebuje i na ile go stać.Po co mi książka,z której ja korzystam tylko w 10%.

Puszczam więc temat pod dyskusję.

Poważnie....A może jakąś wspólną gazetkę....Na razie na próbę.

Jesteśmy narodem,pracującym w tym zawodzie za granicą.Zajmujemy szczytne miejsce w tym zawodzie,a książek,ani czasopism nie mamy.

Moglibyśmy tworzyć jakąś historię.




--- Ostatnio edytowane 2012-02-04 23:43:44 przez amatorskieSzycie ---
________________________________________________________
pozdrawiam,
Anna

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Małgosiu, ja mieszkam poza Polską już sporo ponad 20 lat, z zawodowo nic z krawiectwem nie mam wspólnego. Nie bardzo wiem, jak należało by określić tę "klasę pracującą" -ale powiem tak: na kursie na który chodziłam, był prawnik, nauczyciel, naukowiec (niżej podpisany), inżynier, kucharka, były też całkiem liczne uczennice szkoły średniej, ekonomistka (to te osoby które chodziły przez kilka lat ze mną)...NIE BYłO ani razu osoby bezrobotnej. A bezrobotni mieli ten kurs finansowany (czyli był za darmo),podczas kiedy my wszyscy musieliśmy całkiem sporo zapłacić. I dla nich były też- ani razu nie wykorzystane (!) fundusze na zakup materiałów, ba...były nawet dla chętnych egzaminy zawodowe, bo w założeniu miał to być kurs "aktywizacji zawodowej". Wszystkie materiały typu ksero były wliczone w cenę kursu a do tego, ponieważ pani prowadząca była wice-dyr szkoły mogliśmy zamawiać wykroje z bardzo dużymi zniżkami. Czyli dla osób którym faktycznie ten kurs miałby pomóc-np. w nauce zawodu wszystko było zapewnione ZA DARMO.
I co? Ano nic...
A, były też maszyny -jeśli ktoś nie miał własnej. I jeszcze jedno: była biblioteka na miejscu (w szkole); jak i całkiem przyzwoicie zaopatrzone biblioteki publiczne. Ja właśnie z biblioteki poznałam np. Pattern Magic (nie zachwycił mnie, ale to inna kwestia).
Stare powiedzenie: chcieć to móc chyba nic jednak nie straciło ze swojej aktualności?!
Podobnie chodziłam na kurs komputerowy (ja należę do tej "przed komputerowej" generacji); też dla tej klasy nie-pracującej było wszystko- tylko brak był chętnych!
Nic dodać.
,
Pattern Magic za ponad 100 zł? Poszaleli...

Ania


A co o tym sądzisz?Ile powinna.Ja nie mam pojęcia o Polsce.Przebywam za granica już około 20 lat.
Serio pytam,nie kpię.Wszystko musi być w miarę potrzeb i dostępne dla klasy pracującej.
Bo to też jest problem jaka książka i jaka cena.Dlatego myślę,że to powinna być seria książek.Każdy powinien kupować to co potrzebuje i na ile go stać.Po co mi książka,z której ja korzystam tylko w 10%.

Puszczam więc temat pod dyskusję.

Poważnie....A może jakąś wspólną gazetkę....Na razie na próbę.

Jesteśmy narodem,pracującym w tym zawodzie za granicą.Zajmujemy szczytne miejsce w tym zawodzie,a książek,ani czasopism nie mamy.

Moglibyśmy tworzyć jakąś historię.



Aniu,ja nie myślałąm,żeby kogoś obrażić,tylko często słyszę,że są rzeczy niedostępne dla przeciętnego człowieka i dlatego tak pisze.Ale masz rację.Dasz za darmo i tak nic z tego nie wyjdzie.Inny zapłaci i jeszcze zarobi.
Ale mówmy o tych co chcą.
Ja też z tych z epoki pisowni pórem i atramentem.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Małgosiu,
ja absolutnie nie poczułam się obrażona -wręcz przeciwnie,uważam że prowadzimy tu wyjątkowo rzeczową dyskusję! :)
Aniu,ja nie myślałąm,żeby kogoś obrażić,tylko często słyszę,że są rzeczy niedostępne dla przeciętnego człowieka i dlatego tak pisze.Ale masz rację.Dasz za darmo i tak nic z tego nie wyjdzie.Inny zapłaci i jeszcze zarobi.
Ale mówmy o tych co chcą.

I to chyba o to w gruncie rzeczy chodzi! Bo w przypadku dostępności nawet drogich książek, można się przecież złożyć ze znajomymi i kupić na spółkę. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Ja zresztą napisałam w poprzednim poście, odpowiadając m.in. na sugestie Czeremchy, iż uważam, że zapotrzebowanie na literaturę fachową jest. Równocześnie nowe technologie typu właśnie uniwersalnych formatów plików -pozwalają na publikowanie własnych prac, i ich dystrybucję przy pomocy komputerów.
Czyli odpada cały problem druku, dystrybucji etc.
Dla porównania- Ravelry (portal robótkowy druty/szydełko) ma całe mnóstwo dostępnych wzorów zarówno za darmo, jak i płatnych; i kupno jest banalnie proste. Ja kupiłam tam wzory, które po opłaceniu ściągnęłam i wydrukowałam "od ręki".
Uważam, że w dokładnie taki sam sposób można by przeprowadzić dystrybucję np. serii mini podręczników szycia?
Ja też z tych z epoki pisowni pórem i atramentem.

:)

________________________________________________________
pozdrawiam,
Anna

4 strony: < 1 2 3 4 >

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.