Wersja do druku

4 strony: < 1 2 3 4 >

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Z "uszytków" korzystam nagminnie, również na blogu. Jeśli tylko wprowadzisz opłaty to już jestem bankrutem ;)

W kupnych spodniach już prawie nie chodzę, ostały mi się 3 pary a i tak wybieram te, co sam uszyłem, choć do doskonałości im daleko. Kurtkę, którą sobie uszyłem też w niej chodzę, ale tylko jak sucho jest.

Kupne oczywiście noszę, krótkie rękawki, bluzy, swetry. Ale przyznam szerze, że od czasu jak szyję (na koniec listopada będzie rok) to poza bielizną i skarpetami nic nie kupiłem. Czasami mi się w spadku po kimś jakaś bluza dostanie. Też nie mam oporów, żeby takie nosić, bo jak ma u kogoś w szafie się marnować to lepiej, żeby to jeszcze wykorzystać.

Część uszytków trafia na sprzedaż, część do znajomych. Spodnie dla kogoś uszyłem raz i Pani jest bardzo zadowolona. Tak bardzo, że zażyczyła sobie kolejne.


Co do nazewnictwa. Maszyna to Władzia, manekin (plastikowy, sklepowy do bielizny) to Stasia :) Oba imiona na cześć babć :)
________________________________________________________
Mój blog o zmaganiach z maszyną do szycia http://bartasde.blogspot.com/
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Nie przepadam za tym słowem (uszytek) i go nie używam :) nie jestem winna ani grosza za jego wykorzystanie :muza:
W pewnym sensie wydaje mi się ono deprecjonujące. Sugeruje jakąś błahostkę, pierdółkę, coś co nie wymagało wysiłku... takie mam wrażenie.

W mojej pracowni imię mam tylko ja :O
________________________________________________________
Mój blog o szyciu i rękodziele - zapraszam!
http://brummig.blox.pl/html
Avatar użytkownika
Stały Bywalec
Chodzę w tym co uszyję, bo szyję to co potrzebuję do noszenia ;). No wyjątkiem są wyjątkowo udane projekty, które od razu giną w czeluściach szafy mojej siostry.
A za słówkiem "uszytki" nie przepadam, ale nie wiem jak określić 1 słowem uszytą rzecz ;)
________________________________________________________
Moda w praktyce - senczyna.com
Avatar użytkownika
Świeżynek
Uszytki-jak najbardziej adekwatne słówko :oklasky: w stosunku do tego co robimy. Podoba mi się.
Ja preferuję uszytki! Sama sobie szyję-od płaszcza po..... majtaski (moje ostatnie "dziełko"):luzik:
A jak na papavero pokażą jak skonstruować biustonosz to będę i to sobie "uszytkować":rotfl:
Teraz jestem na etapie szycia kurtki zimowej-właśnie się do niej zabieram.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
hmm, uszytki...? jak najbardziej. Bardzo pozytywne słówko. Może jednak opatentować? Ja też więcej szyję niż kupuję. Przez długi czas motywacją dla mnie były ubrania mojej szefowej( najwyższa półka cenowa) Szyłam na zasadzie: "co? ja tego nie uszyję?!" No i tak powstawały kolejne "uszytki". Teraz , poszłam na swoje, i muszę przyznać ,że trochę straciłam motywację. To chyba jednak prawda, że ubieramy się dla innych kobiet....Och ta babska zazdrość...
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Jestem za. Szyjątkami, uszytkami (choć najpierw patrzyłam na to jak pies na jeża) i co bądź, bo to ożywia naszą możlliwość przekazu, ' naszość' naszego dzieła. Dzieło - to brzmi dumnie, odzież - to nie do pomyślenia, to coś nie ze sklepu ale z magazynu wojskowego dla ludności cywilnej. Ubranie... no,ale uszyte przez siebie...? Praca - zlecona czy ta z ZPT? Jest jeszcze projekt i - może głupio - ale jest, produkt.Okropne. Do bani.
Co robię z uszytkami? NOSZĘ, NA OGÓŁ. Ostatnio jestem w transie, jak nie nosze czegoś to poprawiam i noszę. Zadam za chwilę pytanie forumowiczom, bo bo pojęcia nie mam co zrobić z parodziesięcioma topami z jedwabiu i kardiganem jedwabnym, wszytko za małe i za wąskie się zrobiło, i to dużo a na to żebym bardzo dużo schudła nie wygląda na razie, choć schudłam.
Uszytek na użytek (misia Uszytka ;) tfu, Uszatka)...
Szyję teraz głównie rzeczy użytkowe - np.jeansy, nie miałam spodni, bo nic nie pasuje, we wszystkich spodniahc wyglądam koszmarnie, w udach za wąskie, w biodrach za szerokie, na ogół za długie - tak było zawsze. Taką mam też figurę, szczupła czy nie. Tak że nie mam problemu chyba że z szufladami, ale jeszcze parę pustych zostało.
W ogóle to w szafie zainstalowałam takie ustrojstwo z Obiego, plastikowe kosze, bo z półek te bluzy elastyczne, spodnie z dołu brane, itp itd - spadają,i w ciągu paru chwil masz bałagan na świeżo ułożonej półce. No i jest faktem, że nowy ciuch się zmieści tym sposobem. No i na kursie szyję też rzeczy do noszenia - są mi po prostu potrzebne.
Kapy, narzutki,podusie, głównie dla zwierzaków -to w kółko trzeba zmieniać. Ortalionowe poszwy na sofę będę teraz robiła- niszczą koty strasznie.
Ale wspanialszych zwierzaków nie znajdziesz pod słońcem :kotek:
Pozdrowienia Koma
________________________________________________________
Nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko bardzo nudne i czasochłonne.
Avatar użytkownika
Świeżynek
Ooo zauważyłam koleżankę mojego manekina bo też nazywa się Stasia - może to siostry?:)
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Ja sama chodzę praktycznie tylko w kupnych ciuchach. Niestety póki co taniej wychodzi mi kupić ciuch niż uszyć (bo kupuję w sh, na wyprzedażach, 1 rzecz raz na jakiś czas).
Ale dla córki już bardziej ekonomicznie wychodzi szycie :) Nie dość, że można przerobić dorosły ciuch na dzicięcy, to nawet koszt zakupu nowej tkaniny wychodzi o wiele mniej niż ciuch w sklepie. Wczoraj np. kupiłam prawie 2m tkaniny po 10zł/m. Liczę, że wyjdzie mi z tego bluzka z długim rękawem i 2 pary spodni. Wychodzi 6zł za ciuch - po tyle to nawet w lumpeksie nie kupię :)

Co do słowa "uszytki" to używam, bo idealnie określa rzecz uszytą i chyba nie ma w polskim języku innego takiego słowa :)
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Ja lumpeksy omijam szerokim łukiem - chociażby dlatego, że w Opolu są drogie po prostu. A parę sklepów z materiałami jest i coś taniego zawsze można wypatrzeć. Jak mam dać za bluzkę 12 zł, a mogę kupić bluzkowy materiał po 10 zł/m, to wolę dodać wydać 18 zł za materiał i 3 za guziki - i sprawić sobie zupełnie nowy ciuch. Nie używany. Wiem, że w lumpeksach można trafić nowe ciuchy, ale trzeba je najpierw wygrzebać, a to mnie zniechęca...

Mam ulubioną koszulo-kurtkę kupioną w lumpeksie, miałam jakieś spodnie - ale to z reguły były zakupy przypadkowe - wchodziłam do lumpeksu kupić np. coś na ściągacz - a tu kurtka wisi wyeksponowana na pierwszym planie... Gdyby wisiała między ciuchami - nie dogrzebałabym się do niej...

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
czeremcha - ja chodzę do takiego, w którym ceny są w granicach 20zł za ciuch dla mnie, a dla dziecka 10zł wzwyż. Więc szycie dla mnie wyszłoby na 0, a dla córy jestem do przodu. Mi szkoda czasu na szycie dla samej siebie (choć coraz częściej mam ochotę coś dla siebie uszyć).
A co do cen tkanin to zależy to od miejsca. W Katowicach mam sklep, gdzie kupię właśnie za 10zł/metr. A jak byłam w Gdańsku to nie było żadnej tkaniny odzieżowej za mniej niż 20zł :bezradny:
________________________________________________________

4 strony: < 1 2 3 4 >

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.