Wersja do druku

4 strony: 1 2 3 4 >

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Cześć! Witam wszystkich. Cieszę się że jestem tu z Wami.
Grześ

--- Ostatnio edytowane 2014-01-05 21:36:57 przez scanundo ---
________________________________________________________
Panie Boże! A mogłeś z tego żebra, taką fajną kolejkę elektryczną zrobić!
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
O! Kolejny chłopak, mężczyzn. Powiększa nam się męskie grono.
Avatar użytkownika
Pogromca spamerów
witaj :)
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Cześć! :)

Co tak skromnie "Grześ" ? Grzesiek i tyle :) Proszę powiedz coś na swój temat ,czy jesteś chłopakiem czy raczej mężczyzną ,opowiedz coś o swojej przygodzie z szyciem :D
________________________________________________________
"Świat jest dobry ,ludzie w większości nie"
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Witaj Grześ :)
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Stały Bywalec
Cześć:)
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Stały Bywalec
Cześć :)
________________________________________________________
◄║█║BRAK SYGNATURKI║█║►
Avatar użytkownika
Świeżynek
Witam również :)
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Dzień dobry ! :)
________________________________________________________
Zapraszam na blog moich kotów : www.puszkowewidzimisie.blog.pl
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Coś o sobie!
Nie wiem czy powinienem w tym temacie, ale potraktujmy to jako dalszy ciąg mojego powitania.
Pochodzę z Katowic, ale urodziłem się za miedzą czyli w Chorzowie. Obecnie żyję i pracuję w Hamburgu. Mam lat 33.
Pierwszych przygód z krawiectwem doznałem mają lat 12 - skróciłem wówczas siostrze czerwone dżinsy levisa kompletnie niemodne do rozmiaru bardzo skromnych sexi szortów. Pomocny był w tym Łucznik mojej mamy, a nogawki... czy też te niezwykle wąskie paski które pozostały po nogawkach były całkiem równe. Później skróciłem sobie bluzę kupioną na "szaberplacu" czyli takim jakby targu. Rękawki były ok ale reszta prawie do kolan, a że chciałem mieć bluzę a nie koszulę nocną, to też uchlastałem przód i tył i dawaj pod Łucznika. Tym razem jednak nie poszło tak sprytnie, gdyż jak się może domyślacie, użyłem szwów zwykłych i bluza wyglądała jak kiecka Małej Mi z Muminków. Tak odkryłem szew, zygzak. Dalej to już wszystkie spodnie sobie skracałem oraz przeprowadzałem liczne operacje ratunkowe bielizny i innych ciuszków oraz strojów roboczych.
Jedyną rzeczą jaką uszyłem od początku do końca to był miś, ale nie dość, że z dziecięcego zestawu do szycia to jeszcze ręcznie i to plastikową igłą! Ale uszyłem.
Parę lat temu, mając ograniczony budżet i nieograniczoną potrzebę posiadania maszyny do szycia, postanowiłem wydać 70 złociszy na alledrogo i zainwestować w Łucznika. Była to iście inwestycja życia, gdyż maszyna okazała się do "życi" (kto z Hanysowa ten wie). Mimo, że niemal nowa i prawie nieużywana, to jednak ładu z nią dojść nie mogłem. A że wyjazd do Niemców się zbliżał wielkimi krokami, więc nie było czasu zająć się złomem i 20 kg żelastwa wylądowało w najgłębszych i najczarniejszych, przepastnych czeluściach szafy pod futrem i podomką prababci.
Mieszkając w Hamburgu maszyny się nie dorobiłem. A góra krawieckiej roboty rośnie w zastraszającym tempie: firanki, zasłony, bielizna, pidżamy, ciuchy robocze, spodnie, zamki itp., itd. No i tak być nie może. Kupuję maszynę. Ale po głębszym zastanowieniu, zamiast gonić do sklepu by wydać 400-500 Euraczy na maszynerię, postanowiłem wpierwej poczytać co nieco. No i pełne zaskoczenie. Tak jeszcze 5 - 6 lat temu ludzie pisali, że jak nie wydasz ponad 1500 złociszy, to dobrej maszyny nie kupisz, a i tak szybciej padnie niż nieśmiertelne, pancerne Łuczniki, Berniny, Naumany czy Singery - ale będziesz miał 100 wzorów szwów. Co tu kryć? Mamy, Taty, Wujki, Babki i inne dziadki jak stały dwa dni po maszynę do szycia, 30 - 40 lat temu, też jej za darmo nie mieli. A wydać trzeba było majątek. Kupuję maszynę - czytam i czytam i co? No jak to co? SilverCrest. I tanio, i solidnie (jak na dzisiejsze czasy oczywiście) i z bajerami (33 szwy, akcesoria, kręci do przodu i do tyłu, obcinacz do nitki - brakuje tylko zaparzacza kawy i obcinacza do paznokci) i co najważniejsze mieszkam w kraju SilverCresta - javohl, genau, Ich liebe Dich. Kupuje maszynę - zerkam na ebay - wszystkie dostępne, jedne nowe inne używane, z gwarancją i bez. Kupuję maszynę - wchodzę na stronę Lidl - no i pełen zachwyt. Przez internet lidl ma dostępne modele SNMD 33A1 czyli tą w nowym "Design" za 80 Euro i w trzech kolorach oraz SNM 33B1 - rzekłbym klasyk lat 90 w jakże urzekającym białym, chamskim plastiku oraz z niepodważalnym atutem, rozwiewającym wszelkie wątpliwości 60 EURO ceny - czyli jakieś 240-250 złociszy. Kupuję maszynę - SNM 33B1 - zainwestowałem jeszcze 5 euraczy w firmę kurierską no i teraz, jakże niecierpliwie czekam na nową zabawkę. Tak się niecierpliwię - że, normalnie, nie mogę się w robocie skupić. Teraz siedzę przed kompem na stronie DHL i wgapiam się w status przesyłki :-))). Chyba wszystkie chłopy tak mają (no może, tylko z tą różnicą, że wybierają bardziej męskie zabawki).
Kupiłem maszynę - czekam na nią.
Wybaczcie - rozpisałem się jak po flaszce.
________________________________________________________
Panie Boże! A mogłeś z tego żebra, taką fajną kolejkę elektryczną zrobić!

4 strony: 1 2 3 4 >

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.