Wersja do druku

4 strony: 1 2 3 4 >

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Porozmawiajmy o nowych modelach, które są ładne piękne z matic i bóg wie z czym jak i berette, i inne-np.Singer - tylko z porto+ i firmą w tle droższe..
Mianowicie "profi" odjechały, sugeruje się niesamowite funkcje, które są zwidowo podobne do zigzaka, prostszą budowęi ...mniejsze matic'i do 5 mm. Albo nasze "stare" Singery i Łuczniki,oraz Silverki czy Janomki "odjechały forever (zostały nam dane, widać...z 7 -9 mm matic z regulacją obrotów i docisków), albo wyposażone są modele niby droższe, w okienko LED do oglądania i sugestią że "taką"świetną" to za darmochę nie dostaniesz. Koszt niby trochę niszy, bo od ok. 500 zł badziewie do min. 1300 z częścią LED b. delikatną, ale jak się zepuje to 600 zł LED i naprawa w autoryzowanym jedynie. Innych się już nie produkuje...

--- Ostatnio edytowane 2021-10-24 20:36:52 przez Koma ---
________________________________________________________
Nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko bardzo nudne i czasochłonne.
Avatar użytkownika
Administrator
Ej ja teraz szyje na starym Singerze i też ma MATIC tylko brak ledowego światełka ;)
Z własnego doświadczenia z bólem serca i podkulonym ogonem odstawiam moją piękną Husqvarnę Jade 2.0 i szyję na starym Singerze a także na jeszcze starszej Tule.
Husqvarna niespełna dwuletnia już 2 raz wylądowała w naprawie. Wina ZAWSZE moja, gadka jak z osobą, która zaczyna szyć a nie szyje od kilkunastu lat. Ręce opadają. Nie wiem co z tą Husqvarną zrobię. Chyba zostawię bo taka ładna i ma fajne funkcje ale tylko do okazjonalnego szycia i do lekkich prac.
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Hej,ja powiem ci, jestem przerażona poziomem , który spowodował"zniknięcie" prawie wszystkich "analogów" bez względu na cenę.Oprócz tych najtańszych,ale badziewnych, wiem bo widziałam w sklepie.No i wiele droższych, bo euro podskoczyło,porto i kursy to jasne ,moje inne automaty też, cieszę się , że trafiły w moje ręce z rabatami i PRZED podwyżkami, bo udało się zaoszczędzić z 1500 zł tylko na tym,
To TO ?

Maszyny "zwykłe dawniej" jednak mają tak jak i "nowestare" Singery przynajmniej do 7 mm, jeśli nie ja Janomki do 9 szerokości ścieg, i porządne stopki w zestawie, tudzież płynną regulację szerokości i długości ściegów.

Jasne,że Czikusia je najlepsiejsza...:aparat::angel:, ale naprawa z częścią kosztowała mnie 600+ 150 elektronik w door to door. Myślałam że zwiędnę od stresu, co się stanie za chwilę w rękach kuriera,i zostałam dokładnie pouczona oprzez serwisantów co mam robić i jak pakować, ale cieszęsię, żemój kochany automatic jużjuż jest z powrotem. Iza doznała kiedyś obrażeń u kuriraw pudełko,udało się wyrwać kurierowi - z szefostwem GLS- maszynę, zanim ją dokładnie zniszczył, ale na myśl o powierzeniu maszyn komukolwiek oprócz znajomych robiło mi się niedobrze, toteż leżała przez pucina i tr.wampka możeteżtrochę - parę lat zanim znajomi nie pojechali i nie zrobili końca z tą "rozłąką" od Izuni i owerlocka.

Maszynki - moje w kondycji dobrej, na szczęście - szyję i ceruję właśnie wszystkie rzeczy trudno osiągalne dla automatów, ale doświadczenie jak widać kosztuje. Wina... no, moja...
Można rzecz jasna wykonywać cuda i na "starych",jak w skansenie ale jakoś te "nówki"obfitują nagle w prostsze rozwiązania, np. mają do 5 mm jak i "staruszki" Łucznikowskie albo regulacją per"tylko zygzak"...Albo wajchę do regulacji - takie ma i mój stary Łucznik walizkowy,no i chodzi(ł) nienagannie...

Co się z nimi stało, jak myślisz?
Nie separacja z Chinami przypadkiem?
Pojęcia nie mam, ale cieszę się każdą chwilą z Izunią.Chucham i dmucham...śmieszne może się wydaje, ale one b. delikatne mimo wszystko są naprawdę.

--- Ostatnio edytowane 2021-10-29 13:14:48 przez Koma ---
________________________________________________________
Nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko bardzo nudne i czasochłonne.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Moja historia: zaczynałam na przełomie lat 70 i 80 (ubiegłego wieku :beczy: ), szyjąc proste rzeczy na maszynie mojej mamy, Łuczniku 438. W 1986 albo 1987 kupiłam moją pierwszą maszynę - Łucznik 722 albo 723. Po kilku latach dołączyła do niej stara Singer 418, po następnych kilkunastu "odziedziczyłam" po wujku legendarnego Singera 834, później po cioci Singera 9010...
Każda była lepsza od poprzedniej. Nigdy nie brałam się za ciężkie szycie, każda z maszyn wystarczała mi na moje potrzeby, z każdej w swoim czasie byłam zadowolona.
W pewnym momencie tutaj, na tym Forum zobaczyłam Singer 160. Zakochałam się jednak w białej Singer 1+, która ma nieporównywalnie więcej ściegów (Singer 90 S to chyba to samo w innym kolorze). Im więcej o niej czytałam, studiowałam instrukcję (po angielsku :rotfl: ), tym bardziej mi się podobała. Aż zapragnęłam ją mieć. No i po kilku latach kupiłam. Kocham ją miłością bezgraniczną, szycie na niej to czysta przyjemność. Bałam się nowoczesności, elektroniki, tego, że sobie nie poradzę. Nic z tych rzeczy, jest łatwa w obsłudze, intuicyjna, przyjazna.
Gdyby nie maseczki, które szyłam z podwójnej bawełny z włókniną między nimi, gdyby nie 18 warstw materiału w najgorszym miejscu i gdyby nie ilość tych szytych przeze mnie maseczek, nie kupowałabym pancernej Singer 4432. To jest moja maszyna do szycia ciężkiego.
Myślę, że ostatnie elektroniczne Singery HD, np. 6605, łączą cechy nowoczesnych maszyn elektronicznych (mnogość wzorów, łatwość obsługi) z wytrzymałością, siłą i mocą tych tradycyjnych.
Ale... Singer 1+ (i 90S) jest taka piękna...:oczko:
O swojej elektronicznej Singer 9960 pięknie pisała Ania - Czeremcha.
Ważne, aby swoją maszynę dobrze traktować.
Na ogół rozmawiamy tu o maszynach domowych, niektóre z nich są wykorzystywane niezgodnie z przeznaczeniem, czyli do szycia masowego, przemysłowego. Nie ma co dziwić się, że nie dają rady.


--- Ostatnio edytowane 2021-11-09 12:13:05 przez violina64 ---

--- Ostatnio edytowane 2021-11-09 12:13:57 przez violina64 ---

--- Ostatnio edytowane 2021-11-09 12:19:43 przez violina64 ---
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Koma, tak z ciekawości - co to za maszyna "Czikusia"?
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
W skrócie ,Chicago 7 - maszyna która łączy domową hafciarkę z funkcjami komputerowej maszyny, ma alfabety i ściegi ozdobne, ale jest zautomatyzowana. Tyle, że jak zauważyłam że"spuściłam " ją o 10 cm rączki- to wylane LED kosztowało mnie 600 część i elektronik w serwisie autoryzowanym made Berties.
:angel:B-)
Na szczęście, już "po wszystkim",wędrówka się opłaciła,kurier i ja oraz serwisanci obeszli się z moją maszyną pogwarancyjnie "jak z jajkiem" i chodzi znów- a od szycia jak mówisz - "cieżkiego" mam Łucznik Izabellę II 888 i overlocka.
Właśnie wróciła z wioski, i nieprzytomnie się cieszę, po tej naprawie miałam ewidentnie dosyć krzyżowania szpady z niby cienką bawełną ale i bibułką hafciarską - złamała igłę, weszła w konflikt z samą sobą - automatycznie działającym komputerem. Do ściegów ozdobnych musiukończyć ścieg podnieść igłę i przesunać dopiero dalej -a Izunia szyła nawet neoprenową taśmę 5 mm grubości. Wszystko zależy jak widzisz,od funkcji np. igielnicy - a mechaniczna jak "widzi" jeans to mi 'mruczy " z zadowolenia,jak i kot kiedy zauważył, że wuj wniósł wywiezione przez kota i o mało nie rozbite kiedyś maszyny.
Zaraz się uciesył i rozpoznał, że "jego" przyjechało.

--- Ostatnio edytowane 2021-11-09 15:07:17 przez Koma ---
________________________________________________________
Nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko bardzo nudne i czasochłonne.
Avatar użytkownika
Administrator
Koma tak to ta Husqvrna, którą mam.

Słuchajcie jak szukałam nowej maszyny to na serio szukała, czytałam, oglądałam i w końcu zadzwoniłam do sklepu, w którym ostatecznie kupiłam maszynę.
Mówiłam na czym polega charakter mojej pracy, ile i co szyję. Tak nada się, z elektrycznych w tym przedziale cenowym to najmocniejsza maszyna i takie tam bla bla bla.
No to kupiłam. Dla mnie to sporo pieniędzy więc na prawdę zorientowałam się w temacie.
Wcale nie prowadzę krawiectwa ciężkiego - poprawki krawieckie to sporo szycia różnych tkanin ale nie jakaś masakra, obiciówka, skóra itp. Dokładnie to samo i tyle samo szyłam na Husqvarnie Daisy i na Husqvarnie Prelude z tą różnicą że to maszyny kilkunastoletnie i dawały radę a ta nówka padła po roku. W końcu obie zaczęły nawalać ale dało się je naprawić natomiast Husqvarnę Jade musiałabym co 2-3 miesiące wysyłać do serwisu na gruntowne czyszczenie co jest sporym wydatkiem. Sama czyszczę na bieżąco chwytacz bo tam mogę bez problemu dojść - natomiast nie wyobrażam samodzielnego rozkręcania komputerowej maszyny z różnymi czujnikami itp. To musi robić serwis.
Porównując tą samą ilość szycia - komputerowa maszyna nie daje rady.
OK powiedziano mi, żebym kupiła sobie przemysłówkę ale ja na serio nie mam miejsca! Kurcze no nie mam. Chciałam w cenie przemysłówki kupić mocną maszynę domową i podobno taką kupiłam ale jak się okazało nie sprostała.
Tak więc teraz najwięcej szyję na Singerze 833 i jestem mega zadowolona. Jak ta maszyna zasuwa - nie dość, że jest szybsza, ciszej pracuje to jeszcze jest mniej zabudowana i nie muszę się tak garbić! Kultura pracy jest zacna. Przeszywa wszystko: softshell, gęsty polar - Husqvarna Jade kaprysiła, nie raz do wszywania zamków w polarze wyciągałam Singera bo Husqvarna przepuszczała ścieg. Singer tego nie robi.
Tak więc ja już podziękuję. Jeśli ktoś szyje okazjonalnie ale drobiazgi dla domu to pewnie będzie zadowolony. Może za wiele oczekiwałam?


--- Ostatnio edytowane 2021-11-11 22:19:13 przez Susanna ---
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Czyli klasyczny przykład kiedy współczesna technologia , bardziej zaawansowana , dająca większe możliwości i oferująca większy komfort pracy przegrywa (na dłuższą metę) z czymś prostszym wręcz prymitywnym ale za to wytrzymałym. :kwadr:

Oczywiście sprzedawca Husqwarny pewnie powiedziałby że szefowa nie umie szyć.:D

--- Ostatnio edytowane 2021-11-12 12:10:39 przez Benedek ---
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Administrator
Czyli klasyczny przykład kiedy współczesna technologia , bardziej zaawansowana , dająca większe możliwości i oferująca większy komfort pracy przegrywa (na dłuższą metę) z czymś prostszym wręcz prymitywnym ale za to wytrzymałym. :kwadr:

Dokładnie.
Obecnie oglądam na różnych portalach ogłoszeniowych stare Singery/Łuczniki kl. 800 i myślę czy nie kupić "na zapas" tudzież upolować perełkę tak jak ten mój Singer 833 za 60 zł.
Z drugiej strony te maszyny nagle nie znikną ale fakt jest faktem że te kl. 800 są najbardziej pożądane przez krawcowe i bardzo polecane przez naprawiaczy maszyn.
Pamiętam, będąc duuuużo młodszą osobą, jak krawcowa mojej mamy szyła na takim starym Singerku i zawsze zastanawiałam się dlaczego ona nie kupi sobie czegoś nowszego, współczesnego, ładniejszego. Obecnie już wiem dlaczego;)

Oczywiście sprzedawca Husqwarny pewnie powiedziałby że szefowa nie umie szyć.:D


Oczywiście. Zawsze jest to Twoja wina i zawsze jesteś nieukiem i debilem, który spartolił maszynę obszywając nogawki w jeansach bo to bardzo duży wysiłek dla maszyny domowej.
He he he.
U mnie była jeszcze sprawa braku jakieś śrubki, podobno jej nie było choć wcześniej maszyna była w serwisie Husqvarny na czyszczeniu więc być może u nich zaginęła ale tego udowodnić się nie da. Fakt faktem śrubki nie było choć ja sama nie grzebałam przy niej.
W ogóle serwis Husqvarny to osobny temat....

--- Ostatnio edytowane 2021-11-12 12:43:30 przez Susanna ---
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Czyli stary Singer do codziennego "orania" a Husqvarna do okazjonalnych bardziej wyszukanych zadań ?
________________________________________________________

4 strony: 1 2 3 4 >

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.