Wersja do druku

6 stron: < 1 2 3 4 5 6 >

Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Zgodzę się, że prucie czas zabiera - co chyba najbardziej wkur...
Dla mnie przy pruciu najbardziej wkur... jest drętwienie i ból palców i dłoni w trakcie prucia - i perspektywa bólów w nocy po dniu, w którym nadużyłam rąk... Te drobne, a silne ruchy chwytania nici palcami, mocno, i ciągnięcia, nawet jeśli pruję igłą... Wyciągać nitki zębami z cudzych ciuchów... Nie...:p

Przez lata szycia, robienia na drutach, szydełku, haftowania tkania i czego tam jeszcze dorobiłam się zespołu cieśni nadgarstka. Operacja niewiele pomogła. Wiem, że wysiada też łokieć. W zasadzie nie powinnam ani szyć, ani robić na drutach - wszelkie rękodzieło powinnam odstawić w kąt. Pisanie i operowanie myszką komputerową też nie dla mnie.

Położyć się i czekać na śmierć??? :D Gdzie tam. Umiałybyście? B-)

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Raczej nie da się tego odstawić na bok. Ja nawet w samolocie dziergam lub na lotnisku:) Teraz lecę do Londynu i zabrałam kordonki i szydełka:) Muszę coś robić śpiąc i czekając na kolejny samolot w Oslo:)
________________________________________________________
stefcia.pl
www.facebook.com/RobotkiStefci
mlecznepodroze.pl
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Ciężko mi się wypowiadam z perspektywy bardzo młodego wieku, ale jeśli odziedziczyłam chociaż trochę po mojej mamie, to nawet mając problemy zdrowotne nie umiałabym pewnych rzeczy zostawić :) Może niekoniecznie szycie, bo szyję krótko (blisko rok za miesiąc) i nie mogę mówić teraz, że to pasja na życie i śmierć, ale np. maluję od 7 roku życia i jeśli mam przerwę, to mi tego brakuje.

Też nie lubię prucia, pomagam sobie trochę używaniem takiego przyrządu, co to chyba do usuwania skórek przy paznokciach służy :P Sprawdza się nawet przy pruciu szwów elastycznych, gdzie skok maszyny był ustawiony na 1 (i jeszcze czarna nitka na czarnym tle). Albo przerabiam ubrania sporo za duże, w których wystarczy obciąć szwy.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
A ja tam pruc bardzo lubie, palce nie bola bo uzywam do tego malej projki lub sekatorkow. Robie to w wolnym czasie ogladajac telewizje.
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Na zespół cieśni nadgarstka żaden sprzęt nie pomoże :(

Po rozcięciu szwu trzeba nitki wyskubać - i tu zaczyna się dramat. :(

Ania

--- Ostatnio edytowane 2011-03-17 12:40:06 przez czeremcha ---
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Pewnie nie, ale znacznie przyśpiesza prucie, mniej trzeba włożyć w to siły - ja chwytam w kilku miejscach na szwie i przecinam nitkę, a potem krótkie fragmenty wystarczy delikatnie wyjąć. Prędzej się problemów z nadgarstkiem nabawię od pisania na komputerze niż prucia na własny użytek.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Nie lubię przerabiać, brrr. Mam pudło ciuchów przeznaczonych do poprawki i uciekam od niego jak diabeł od święconej wody. ;) Wolę kupić materiał i szyć od podstaw, paradoksalnie wydaje mi się to łatwiejsze.
Ale kiedy w grę wchodzą duuuże korzyści - udało mi się kupić za grosze przepiękną jedwabną suknię, która była jedynie o 20cm za długa - to się przełamuję i siadam do maszyny.
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Prędzej się problemów z nadgarstkiem nabawię od pisania na komputerze niż prucia na własny użytek.
Jeśli matka natura się wtrąci...

Moja ciotka nie ma komputera, a zespół cieśni nadgarstka - tak. Od wyszywania na własny użytek. B-)

Skaza dziedziczna...

Siła włożona uchwyt tylko przyśpiesza pojawienie się dolegliwości.

Wystarczy np. posiedzieć chwilę nie ruszając dłońmi - i drętwienie się pojawia. Ból zaraz potem. Dlatego np. nie mogę sobie leniuchować w łóżku po przebudzeniu - muszę wstać i zacząć coś robić, żeby pozbyć się "wrażeń".

Przekleństwo rękodzielnika. Nikomu tego nie życzę!!!

Zastanawiam się, co tu robić po powrocie do Polski, czym się zająć - zarobkowo. Z przyjemnością wróciłabym do usług krawieckich - ale perspektywa bycia zmuszoną do zamknięcia dość dobrze prosperującego zakładu z powodów zdrowotnych - coś w rodzaju porażki, przegranej walki ze swoim ciałem... :(:(:( Z kolei rozkręcanie działalności na tyle, by kogoś zatrudnić, bycie odpowiedzialną za drugą czy trzecią osobę, których w końcu nie chce się zostawić na bruku, którym chce się uczciwie płacić...

Szycie lubię, nie menedżerstwo!

Ania

--- Ostatnio edytowane 2011-03-17 13:09:00 przez czeremcha ---

--- Ostatnio edytowane 2011-03-17 13:13:07 przez czeremcha ---
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Jeśli matka natura się wtrąci...

Moja ciotka nie ma komputera, a zespół cieśni nadgarstka - tak. Od wyszywania na własny użytek. B-)

Skaza dziedziczna...

Siła włożona uchwyt tylko przyśpiesza pojawienie się dolegliwości.
A ja mam i komputer i wyszywam na własny użytek, więc już kompletna porażka :) Ale muszę liczyć na geny - moja mama pracuje dłońmi w ramach hobby (nawet 8-10 godz/dziennie), jak na razie (odpukać) nie ma problemów z nadgarstkami. Za to ogromne - z palcami. Odciski, opuchnięcia i zniszczona skóra dłoni, bolesne pęknięcia i alergie - to też od rękodzielnictwa, a że mama kocha to co robi, to nie przejmuje się problemami.


Zastanawiam się, co tu robić po powrocie do Polski, czym się zająć - zarobkowo. Z przyjemnością wróciłabym do usług krawieckich - ale perspektywa bycia zmuszoną do zamknięcia dość dobrze prosperującego zakładu z powodów zdrowotnych - coś w rodzaju porażki, przegranej walki ze swoim ciałem... :(:(:( Z kolei rozkręcanie działalności na tyle, by kogoś zatrudnić, bycie odpowiedzialną za drugą czy trzecią osobę, których w końcu nie chce się zostawić na bruku, którym chce się uczciwie płacić...

Szycie lubię, nie menedżerstwo!


A kiedy wracasz? Ja mam poważne wątpliwości czy zakłady krawieckie prosperują aż tak dobrze w Polsce. Niby jest moda na rękodzieło, ETSY stało się w Polsce rozpoznawalne, powstają polskie odpowiedniki, ale z drugiej strony w ostatnim roku widziałam wiele zlikwidowanych zakładów krawieckich :( Ja Ci niestety nie pomogę, bo takie decyzje trzeba podejmować samemu. Ale może z Wojtkiem się dogadasz - on kiedyś zastanawiał się w swoim wątku czy nie zacząć szyć na własny rachunek ;) Mogłabyś być półmenadżerką - czasami szyć (jeśli zdrowie pozwoli), a czasami zarządzać.
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Chciałabym wrócić - niedługo...

A będę mogła - może za pół roku, maks. za rok.

Tak całkiem bez dochodów nie będziemy, wystarczą na bardzo przeciętne życie, ale chciałoby się trochę więcej.

Dojrzewają we mnie powoli pewne plany. Na pewno - blog. O szyciu, rzecz jasna. Potem - może coś jeszcze...

Problem z zakładem jest też taki, że trzebaby coś wynająć. Czyli - dodatkowe koszty. Nawet gdybym miała odpowiednio duży dom - nigdy w życiu nie zgodzę się na prowadzenie działalności usługowej w domu. Troszkę to przećwiczyłam - i dziękuję bardzo za więcej...

Ania

--- Ostatnio edytowane 2011-03-17 16:18:45 przez czeremcha ---
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

6 stron: < 1 2 3 4 5 6 >

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.