Wersja do druku

294 strony: « < 251 252 253 254 255 256 257 > »

Avatar użytkownika
Świeżynek
No wlasnie...ja jak szukałam w roznych internetowych sklepach i znanych sieciowkach to dokładnie to samo...Łucznik i Singer...ale czy w sklepie gdzie jest wszystko od chusteczek do maszyn do szycia czy opon, towary sa dobrej jakości...ogolnodostepnosc Singera i lucznika mnie trochę przerazila...ale tylko to...znajoma ma brzydala i jest zadowolona, ale każdy ma inne potrzeby i inny gust...ja mam przeczucie ze szycie mnie wkręci :) gemetyczna przypadlosc mam nadzieje :) A może chociaż zawezimy marki? Janome/Elna? :D
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Jeśli tak, to możemy się skupić na tych dwóch, choć dobre są też brothery i berninki, co do juki mam mieszane uczucia, całkowicie niekompetentni sprzedawcy mi się trafiali.
Czy cena odgrywa dużą rolę? Może warto pomyśleć o elektronicznej? Ma kilka ułatwień które bardzo się przydają, a brak ich w mechanicznych :)
________________________________________________________
Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi.

http://goraloveszycie.blogspot.com/
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Singery Heavy Duty i 9960 są na pewno polecane i to nie tylko w PL. A z ich dostępnością nie jest wcale tak różowo. Słyszałam z kolei ze źródła używającego Brotherów w pracowni, że gdyby wiedział, że się tak szybko będą sypać, to zdecydowałby się na Juki :)
Zasadniczo i tak dużo zależy od sposobu szycia i obchodzenia się z maszyną, dlatego najlepiej popróbować najpierw pod czyimś okiem (na krótkim kursie albo poprosić kogoś znajomego o poświęcenie popołudnia na zapoznanie się z maszyną w ogóle). Być może masz w okolicy kursy albo choćby krawcową, która za niewielką opłatą pokazałaby Ci podstawy? :)
Elna przy podobnych parametrach będzie pewnie droższa, podobnie Bernina.

GoraLove, masz rację, że różne ludzie mają przyzwyczajenia i potrzeby, dlatego tak trudno doradzić. Dla kogoś, kto nigdy nie szył, przycisk szycia wstecz po lewej stronie pewnie nie byłby problemem.
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Gdybym miała się sugerować tylko położeniem przycisków - to powinnam wyrzucić za okno owerlok /Merrylock 689/, bo denerwuje mnie praca dźwigni do opuszczania stopki. Bo przyzwyczajona byłam do wygodniejszego miejsca tej dźwigni - z prawej strony.

Ale za chwilę uprzytomniłam sobie, że dźwignia w Merrylocku jest dokładnie w tym samym miejscu, co w maszynie do szycia /z tyłu, za stopką/, a ja po prostu miałam "wdrukowane" w głowę, że maszyna ma mieć tu, a owerlok tam.

A musi mieć? Nie musi, trzeba tylko przez ułamek sekundy uprzytomnić sobie, przy czym się siedzi i gdzie sięgać ręką...

Gdyby mi tego ułamka sekundy było szkoda - jaka byłaby inna opcja? Płacić połowę więcej za inną markę tylko dlatego, że dźwignia będzie w innym miejscu? A jeśli za chwilę się okaże, że dźwignia do stopki jest tam, gdzie chciałam, ale za to pokrętło długości ściegu albo włącznik jest nie tam, gdzie "powinny"?

Bez sensu...

Wracając do dźwigni szycia wstecz - ja jestem bardzo zadowolona, że w 4423 jest tam gdzie jest /po lewej stronie maszyny/ - bo jest w zasięgu wzroku skupionego na stopce i igle. Nie muszę odrywać wzroku od tego, co dzieje się pod igłą sięgając do dźwigni, bo kątem /górą :-) / oka widzę dźwignię, widzę do czego sięgam. A i tak obsługuję ją tą samą prawą ręką - niezależnie od tego, po której byłby stronie.

Ania

--- Ostatnio edytowane 2015-11-27 19:20:20 przez czeremcha ---
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Czytając teksty o "fachowcach", którzy stroją fochy na widok przynoszonych do naprawy maszyn - nóż mi się w kieszeni otwiera.

Dobry mechanik naprawi wszystko, nie będzie narzekał. Bardzo dobry mechanik z chęcią przyjmie do naprawy nawet taką maszynę, której na oczy nie widział - po to tylko, żeby zobaczyć, co ma w środku :-) Cwany mechanik będzie namawiał do kupna takich maszyn, na częściach do których będzie najwięcej zarabiał. Leniwy i kiepski mechanik powie, że takich czy innych maszyn nie warto naprawiać...

Wystarczy na to popatrzeć jak na wykonawcę usług w każdej innej dziedzinie. Weźmy na przykład usługi krawieckie...

Wyobrażacie sobie krawcową przyjmującą do przeróbek tylko rzeczy nowe? Taką, co tylko skraca nowe spodnie i szyje na miarę? Która odmówi wymiany podszewki w starym płaszczu czy spódnicy? Bo jej zdaniem nie warto, bo płaszcz za stary? Która nie załata wytartych w kroku spodni - bo się brzydzi, bo noszone były?

Uzgadnia się z klientem wartość usługi, pozostawia się do jego własnej dyspozycji, czy warto czy nie warto... Jeśli kogoś nie stać na nowy płaszcz - będzie wymieniał podszewkę w starym. A jeśli ten płaszcz po prostu lubi albo ma on jakąś wartość sentymentalną - to zapłaci każde pieniądze, byle mógł dalej służyć...

Dla mnie dużym nietaktem jest proponowanie komuś, kto ma określony budżet - żeby zapomniał o tym, że w tych granicach kupi coś "do rzeczy". Trzeba mu pomóc wybrać coś w miarę najlepszego, a nie sugerować mu doskładanie jeszcze raz tyle samo...

A decydowanie o wyborze czegokolwiek pod kątem operatywności sprzedawcy i umiejętności sprzedania czegokolwiek... Nie, to dla mnie nie jest zupełnie mądre... Odrzucanie jakiejś marki, bo sprzedawca był niekumaty... Sorry, ale to ja mam głowę na miejscu i mam ją od tego, żeby dokonać wyboru, a nie dać się zmanipulować bajerowaniem, że niby to nasze wyroby są lepsze, bo tamte są gorsze... Ja wręcz nie lubię zachwalania i podtykania mi czegokolwiek przez sprzedawców, bo poszukam sobie sama konkretnych informacji i porównam jedno z drugim i trzecim... Bo sprzedawca sprzeda i zapomni, ewentualnie będzie odpowiedzialny przez czas trwania gwarancji... Zresztą jaka to odpowiedzialność - odsyłanie do naprawy do punktu napraw gwarancyjnych... Przecież z tym się już nie zwraca do sprzedawcy... Odrzucam też opinie osób, o których zupełnie nic nie wiem - i nie mam pojęcia, jakie motywy nimi kierują wygłaszając takie opinie...

Wszędzie widzę opinie, że Janome produkuje swoje maszyny w Japonii - nie do końca jest to prawdą. Tam robi się tylko najdroższe modele, a pozostałe - na Tajwanie i w Tajlandii...

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Gdybym miała się sugerować tylko położeniem przycisków - to powinnam wyrzucić za okno owerlok /Merrylock 689/, bo denerwuje mnie praca dźwigni do opuszczania stopki. Bo przyzwyczajona byłam do wygodniejszego miejsca tej dźwigni - z prawej strony.

Ale za chwilę uprzytomniłam sobie, że dźwignia w Merrylocku jest dokładnie w tym samym miejscu, co w maszynie do szycia /z tyłu, za stopką/, a ja po prostu miałam "wdrukowane" w głowę, że maszyna ma mieć tu, a owerlok tam.

A musi mieć? Nie musi, trzeba tylko przez ułamek sekundy uprzytomnić sobie, przy czym się siedzi i gdzie sięgać ręką...

Gdyby mi tego ułamka sekundy było szkoda - jaka byłaby inna opcja? Płacić połowę więcej za inną markę tylko dlatego, że dźwignia będzie w innym miejscu? A jeśli za chwilę się okaże, że dźwignia do stopki jest tam, gdzie chciałam, ale za to pokrętło długości ściegu albo włącznik jest nie tam, gdzie "powinny"?

Bez sensu...

Wracając do dźwigni szycia wstecz - ja jestem bardzo zadowolona, że w 4423 jest tam gdzie jest /po lewej stronie maszyny/ - bo jest w zasięgu wzroku skupionego na stopce i igle. Nie muszę odrywać wzroku od tego, co dzieje się pod igłą sięgając do dźwigni, bo kątem /górą :-) / oka widzę dźwignię, widzę do czego sięgam. A i tak obsługuję ją tą samą prawą ręką - niezależnie od tego, po której byłby stronie.

Ania

--- Ostatnio edytowane 2015-11-27 19:20:20 przez czeremcha ---
To właśnie napisałam już dwa razy, każdemu w maszynie potrzebne jest i podoba się co innego, dlatego co dla jednego jest zbawieniem dla innego będzie udręką:) Osoba która nie ma nawyków nawet nie zauważy, że coś jest nie na miejscu.
Maszynę ustawiam raz i szyję, nie zmieniam ustawień co kilka minut. A ze wstecznego korzystam ciągle, zdarza się kilkanaście lub kilkadziesiąt razy w ciągu godziny. Ręka sama wie gdzie ma trafić, nawet kątem oka nie zerkam. Teraz mam z lewej, w maszynach elektronicznych zawsze jest z lewej. Ustawienia parametrów szycia też mnie wkurzają, muszę używać rysika, ale robię to raz i lecę, musiałam wybrać co jest mi bardziej potrzebne, dźwignia z prawej i pokrętełka czy kolanówka. Wygrała kolanówka, zwłaszcza w połączeniu z pozycjonowaniem igły. I tak, zapłaciłam za to straszliwą kwotę, ale nie żałuję.
Wszystko jest kwestią przyzwyczajenia, choć nie powiem, miło jest szyć na mechanicznych z dźwignią po prawej, choć raz spadłam z krzesła bo kolanówki mi brakło :rotfl:
________________________________________________________
Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi.

http://goraloveszycie.blogspot.com/
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Czytając teksty o "fachowcach", którzy stroją fochy na widok przynoszonych do naprawy maszyn - nóż mi się w kieszeni otwiera.

Dobry mechanik naprawi wszystko, nie będzie narzekał. Bardzo dobry mechanik z chęcią przyjmie do naprawy nawet taką maszynę, której na oczy nie widział - po to tylko, żeby zobaczyć, co ma w środku :-) Cwany mechanik będzie namawiał do kupna takich maszyn, na częściach do których będzie najwięcej zarabiał. Leniwy i kiepski mechanik powie, że takich czy innych maszyn nie warto naprawiać...

Wystarczy na to popatrzeć jak na wykonawcę usług w każdej innej dziedzinie. Weźmy na przykład usługi krawieckie...

Wyobrażacie sobie krawcową przyjmującą do przeróbek tylko rzeczy nowe? Taką, co tylko skraca nowe spodnie i szyje na miarę? Która odmówi wymiany podszewki w starym płaszczu czy spódnicy? Bo jej zdaniem nie warto, bo płaszcz za stary? Która nie załata wytartych w kroku spodni - bo się brzydzi, bo noszone były?

Uzgadnia się z klientem wartość usługi, pozostawia się do jego własnej dyspozycji, czy warto czy nie warto... Jeśli kogoś nie stać na nowy płaszcz - będzie wymieniał podszewkę w starym. A jeśli ten płaszcz po prostu lubi albo ma on jakąś wartość sentymentalną - to zapłaci każde pieniądze, byle mógł dalej służyć...

Dla mnie dużym nietaktem jest proponowanie komuś, kto ma określony budżet - żeby zapomniał o tym, że w tych granicach kupi coś "do rzeczy". Trzeba mu pomóc wybrać coś w miarę najlepszego, a nie sugerować mu doskładanie jeszcze raz tyle samo...

A decydowanie o wyborze czegokolwiek pod kątem operatywności sprzedawcy i umiejętności sprzedania czegokolwiek... Nie, to dla mnie nie jest zupełnie mądre... Odrzucanie jakiejś marki, bo sprzedawca był niekumaty... Sorry, ale to ja mam głowę na miejscu i mam ją od tego, żeby dokonać wyboru, a nie dać się zmanipulować bajerowaniem, że niby to nasze wyroby są lepsze, bo tamte są gorsze... Ja wręcz nie lubię zachwalania i podtykania mi czegokolwiek przez sprzedawców, bo poszukam sobie sama konkretnych informacji i porównam jedno z drugim i trzecim... Bo sprzedawca sprzeda i zapomni, ewentualnie będzie odpowiedzialny przez czas trwania gwarancji... Zresztą jaka to odpowiedzialność - odsyłanie do naprawy do punktu napraw gwarancyjnych... Przecież z tym się już nie zwraca do sprzedawcy... Odrzucam też opinie osób, o których zupełnie nic nie wiem - i nie mam pojęcia, jakie motywy nimi kierują wygłaszając takie opinie...

Wszędzie widzę opinie, że Janome produkuje swoje maszyny w Japonii - nie do końca jest to prawdą. Tam robi się tylko najdroższe modele, a pozostałe - na Tajwanie i w Tajlandii...

Ania
Jeśli ktoś mi przynosi materiał który rozpada się w palcach, i widzę że po pierwszym praniu rzecz będzie robić co najwyżej za szmatę do podłogi, odmawiam szycia. Szkoda pieniędzy klienta i mojego czasu. Oczywiście informuję dlaczego tak robię. I zazwyczaj słyszę "ma pani rację",a taki klient wraca, bo wie, że nie chcę go tylko naciągnąć.
To samo z mechanikiem, jeśli mówi "ta maszyna pociągnie kolejne 30 lat, tamtą pani po 2 latach wywali, bo części będzie pani w chinach szukać" to ja mu wierzę. Zwłaszcza, że na mnie teraz nie zarabia, a zacząłby, gdybym zainwestowała w marketową nówkę sztukę. Co to za interes zapłacić 300zł za maszynę, a po skończonej gwarancji kolejne 300zł za jakąkolwiek naprawę? Co z dostępnością części? Wszystko da się dorobić, pytanie tylko czy warto to robić, jeśli cena naprawy przekroczy wartość nowej maszyny na kolejne 2 lata?

Z dozbieraniem sytuacja wygląda tak, że wypowiedziałam się na temat przedstawionych maszyn i dopiero potem to zaproponowałam. Dlaczego? Jakiś czas temu moja kursantka kupowała maszynę, miała na nią 350zł. Zaproponowałam sposób z dozbieraniem zamiast prezentów urodzinowych/mikołajkowych/imieninowych/gwiazdkowych i nagle zrobiło się 1300zł, bo rodzice z dziadkami stwierdzili, że jak mają wydawać na pierdoły, to lepiej zainwestować w taki wspólny prezent. Spróbować nie zaszkodzi, a może pomóc :)

Co do sprzedawców, to od kogo mam uzyskać informacje jak nie od nich? Niestety producent nie zadbał o rzetelne informacje na temat swojego produktu, więc czy zadbał o sam produkt? Nie chodzi o to, że sprzedawca za słabo zachwalał, on nie wiedział co maszyna ma, a czego nie ma. Zero pojęcia o oferowanym produkcie, mnie to zniechęciło do marki całkowicie, zwłaszcza że dotyczyło kilku punktów sprzedaży. W internecie znalazłam sprzeczne dane na temat interesującego mnie modelu, więc co miałam porównywać?

Moja maszyna została wyprodukowana w Tajlandii, taką informację uzyskałam u sprzedawcy jeszcze przed zakupem. Taka informacja jest również na stronie dystrybutora. O pozostałych sprawdzanych przeze mnie markach informacji o miejscu produkcji maszyn w żadnym widocznym miejscu nie było, a ja nie wnikałam zanadto. Ważniejsze były inne parametry, do których też się nie dogrzebałam w przypadku kilku modeli.
________________________________________________________
Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi.

http://goraloveszycie.blogspot.com/
Avatar użytkownika
Świeżynek
Witam Panie po przerwie :) dość długiej przerwie. Byłam tu kiedyś tylko raz- może dwa razy.... pytałam o zakup maszyny i gdyby nie to forum to pewnie wtedy byłabym posiadaczką Łucznika. Ale posłuchałam rad :) i za parę dni będzie u mnie silvercrest. Już nie mogę się doczekać i zapewne zostanę tutaj z Wami dłużej :) Dziękuję za wszystkie rady. Teraz będę pisać nitką własną historię.

Załączone obrazy

Obrazy zostały zmienione. Kliknij przycisk 'Opublikuj' aby zapisać te zmiany!
Moje pierwsze szycie na starej babcinej maszynie :)
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Wszędzie widzę opinie, że Janome produkuje swoje maszyny w Japonii - nie do końca jest to prawdą. Tam robi się tylko najdroższe modele, a pozostałe - na Tajwanie i w Tajlandii...

Ania
Ale ja to właśnie napisałam, że najdroższe (najbardziej skomplikowane technicznie) tylko w Japonii a pozostałe poza Japonią, ale nie w Chinach. Uwierz, że jeśli chodzi o produkcję elektroniki (a do tego teraz większość maszyn się sprowadza), różnica między Chinami a Tajwanem czy Tajlandią jest ogromna.

Poza tym każdy stosuje swoje zasady przy wyborze, dla jednych ważne jest miejsce produkcji, dla innych rozmieszczenie przycisków, a jeszcze dla innych poziom obsługi przy sprzedaży - dla mnie na przykład jest ważna możliwość dostępu do instrukcji obsługi przed zakupem, bo można tam znaleźć wiele cennych informacji. I ja mam też awersję do kupowania pewnych przedmiotów w supermaketach, dlatego Singer i Toyota wypadły z moich rozważań na samym początku;)
________________________________________________________
Porządek powinien brać przykład z bałaganu i robić się sam.
Avatar użytkownika
Świeżynek
Witam
Chciałam prosić o poradę jeśli mogę ... nieśmiało:) Przeczytałam 200 stron forum zaznajomiłam się, aby nie powielać pytań lecz dziś zobaczyłam w gazetce z Lidla maszynę Singer Briliance 6180 i chciałam zapytać czy warto, czy mam czekać na Silvera- choć nie ukrywam, że już bym chciała być szczęśliwą posiadaczka maszyny, pewnie wszyscy mnie rozumieją...:)

294 strony: « < 251 252 253 254 255 256 257 > »

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.