Wersja do druku

4 strony: < 1 2 3 4

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
No i moje.... podobnie działam.
Sprzątam kiedy przerywam robote ...przed nocą lub na kilka dni:p:-S
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Mam to szczęście, że posiadam ogromny strych, na którym szyję. Ale kiedy idę szyć, to zaraz za mną pojawiają się dzieci, które również na tym strychu mają swoje zabawki. Strych ma tę wielką zaletę, że można tam zostawić rozłożoną robotę i nikomu ona nie przeszkadza.
________________________________________________________
"Inteligencja jest jak nogi, masz za dużo to się potkniesz" Terry Pratchett
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Ja mam swój kącik do szycia w niewykończonej łazience na poddaszu nikt mi tam nie wchodzi więc nie muszę sprzątać zbyt często :D
Avatar użytkownika
Pogromca spamerów
ja mam do tego 1 pokoj,nazwalam go burdelownia,bo caly czas mam w nim balagan
ale co tam,jak sie szyje to tak jest :)
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Ja szyje na stole w salonie, i klamoty sprzatam zazwyczaj w sobote podczas cosobotnich porzadkow - ale to wlasciwie dlatego ze maz kaze :) i dlatego ostatnio posilki jadamy na kanapie przy stoliku do kawy :)
Mam wolny pokoj w ktorym ewentualnie moglabym szyc, ale nie mam tam stolu, pozatym jak szyje w czesci jadalnej salonu to przynajmniej (mniej lub bardziej) spedzam czas z mezem - on gra na Play Sation a ja zajmuje sie szyciem :)
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Ja mam taką manię sprawdzania wszystkiego od "kuchni".Znaczy jak np.siedzę na kibelku to oglądam jak moje majteczki są pozszywane czy spodnie czy cokolwiek innego co mam akurat na sobie.Wszyscy się ze mnie śmieją :D
Heh, dobre!
Ja nie mam swojego miejsca do szycia, dlatego rozkładam maszynę w pokoju u rodziców, bo tam jest duzy stół na dość wysokich nogach, co ważne, kiedy się jest wysokim. Jak szyję ciagiem przez kilka dni, to plecy niezle mnie potem bolą. Kazdego dnia sprzątam po sobie wszystko, maszynę, resztki materiału, zamiatam pokój - nitki i resztki noszą się potem po całym domu.
Nast. dnia rozkładam na nowo, jak koncze - to sprzatam, i tak za kazdym razem.
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Oooo Moniczko tym bardziej podziwiam Cię,że mimo takich utrudnień często szyjesz ...

Sallma - :D to znakomity sposób na wspólne spędzanie czasu... podobnie jak u Su...
Edytko i agaaffek fajnie macie z takim miejscem tylko dla siebie a Roksanitce zazdroszczę burdelowni.:D

Chciałabym mieć takie miejsce,trzeba zacząć intensywnie myślec o nim.
może jakieś przepierzenie by wydzieliło u mnie takie pomieszczenie.
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Ja właśnie robię sobie pracownie w sypialni, że będę mogła zamknąć drzwi. dotychczas byłam w salonie gdzie mamy aneks kuchenny i jak otwierało się drzwi wejściowe to wszystko było widać. Zobaczymy jak w sypialni się rozłożę:)
________________________________________________________
stefcia.pl
www.facebook.com/RobotkiStefci
mlecznepodroze.pl
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
No ja też w sypialni ... i męczy mnie ten zaduch rozwieszonych szmat i inne zapachy towarzyszące szyciu :)
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Stały Bywalec
Ja mam malutkie mieszkanie 40 m.kw.... szyję (a właściwie to wracam do szycia)w "salonie"... a dokładnie w pokoju z kuchnią (aneks kuchenny).... No i niestety muszę po sobie sprzątać...
A wracając do tematu wątku, to ja też odkąd pamiętam oglądam lewe strony... i nie tylko żeby zobaczyć jakość ubrania, ale czasem coś jest tak intrygująco zrobione, że zaglądam żeby zobaczyć jak to jest zrobione. I kilka godzin po oglądaniu zapominam o pomyśle :-(
No właśnie i to zapominanie. Wchodzę do sklepu, widzę jakiś fajny łaszek, myślę sobie do zrobienia... i zamiast przyjść do domu i odpalić maszynę, odkładam to na potem. Potem jest tak, że nic nie szyje, a jeszcze potem jak mam chęci to nie wiem co uszyć, bo o tamtym łaszku już dawno zapomniałam...
I te ceny !!! Osobiście nie potrafię już kupować w normalnych sklepach, uważam, że ceny nie są adekwatne do tego co wisi na wieszaku. W lumpeksach, owszem, lubię... nawet bardzo...
Ostatnio moja przyjaciółka zapragnęła jedwabnej tuniki.... Masakra, tunika z prostokątów o zgrozo 490 zł... owszem miała dwie zaszewki na biuście i podszewkę (może też była jedwabna ;-P )ale jak dla mnie i tak cena przesadzona...
________________________________________________________

4 strony: < 1 2 3 4

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.