Wersja do druku

7 stron: < 1 2 3 4 5 6 7 >

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Ja też mam prawko od prawie 20 lat ale jestem zupełnie niedzielnym kierowcą.
Pamiętam jak go odebrałam,cieszyłam się jak głupia. Pożyczyłam od siostry trabanta, i pojechałam odwiedzić przyjaciółke z liceum, która mieszkała jakieś 15km odemnie.....no i wróciłam na piechotę, na 11 w nocy. Tata wtedy tak się wydarł na mnie [chociaż samochód wcale nie był jego] że przez 8 lat nie siadlam za kółkiem.Dopiero kiedy wyszłam za mąż ,zaczełam pomalutku jeździć, też z różnym skutkiem. Raz przy skręcie w prawo najechałam na słupa elektrycznego i skasowałam cały prawy bok. Innym razem kiedy pojechałam na bilans dwulatków ze swoja córką, to jakimś cudem zatrzasnełam ja w samochodzie razem z kluczykami. To był dopiero horror, na dworze 30 stopni w samochodzie pewnie z50 bo stał na słońcu ponad godzinę. Uratowało mnie to że bagażnik był otwarty , bo ja jak zamykam samochód to nigdy nie sprawdzam bagażnika[poprostu głupia baba] Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Rok temu w zimie odwiozłam dziecko do przedszkola , było dużo śniegu i przy wycofywaniu z parkingu nie chcąc wjechać w zaspę tak skręciłam kierownicą że w pewnym momencie moje auto staneło, i mimo namiętnego dodawania gazu nie chciało ruszyć z miejsca,jakby natrafiło na niewidzialną ścianę. Zaspa była z lewej strony samochodu więc tam tez była skupiona cała moja uwaga, jednak z prawej strony na moje nieszczęście stał sobie piękny VW Passat, i to właśnie jego tak uparcie przez nieuwagę starałam sie staranować. Uszkodzilam mu tą boczną listwę , która biegnie na wysokości drzwi przez cały samochód. Kiedy zobaczyłam co się stało, zamiast poczekać w samochodzie na poszkodowanego kierowce, to ja poleciałam do przedszkola szukać właściciela zielonego passata,niestety nikt się do tego samochodu nie przyznał,więc pomyślałam że przy aucie poczekam na właściciela. Cała roztrzęsiona wracam do samochodu, patrzę , a tego auta niema.....poprostu niema, odjechało......
Całkiem zdziwiona pomyślałam tylko , że kierowca był chyba tak samo uważny jak i ja.
W przedszkolu oczywiście powiedziałam co zrobiłam, i jak by się zgłosił poszkodowany to panie miały mu dać moje namiary. Do dziś nie było nikogo.:bezradny:
Pomimo różnych przygód i tak uwazam że kobiety są bardziej uważnymi kierowcami niż mężczyźni.:okok:
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
He he he, fajnie sie Was czyta, dobrze wiedziec, ze nie jestem sama :D A ja dodam, ze prawo jazdy robilam w malym miescie (i tylko dlatego, ze maz sie uparl), a przyszlo mi mieszkac w wielkim miescie, w ktorym to boje sie jezdzic i tak marnuje sie to moje prawko :zawstydzony:
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Administrator
Mam tylko szczęście, że tacy sąsiedzi mi się trafili :) Bo to był jego samochód. A kluczyka zapasowego nie miał. Dzwonię do niego, żeby mu o wszystkim powiedzieć, a on się śmiał do rozpuku. No i jeszcze mnie tym podkurwił. Znalazł kluczyk drugi, ale złamany i jego ojciec dorobił i odebrał samochód. Dzięki za takich sąsiadów. Naprawdę :) Tyle razy już wjechałam komuś w tył, przy cofaniu, a oni mi nadal dają samochód, i do tego jeszcze to.

Szanuj sasiada swego, bo mozesz miec gorszego:buziak:
hahahaha
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Świeżynek
a z ostatniego lata: zamknęłam klucze w bagażniku, otworzywszy tylko bagażnik (można!) - zapasowe klucze leżały w domu, 35 km od tamtego miejsca. na szczęście mój mąż nie powiedział zlego słowa na ten temat :pocieszacz: a też zezłościłam się na swoje gapiostwo :)

Mąż nic nie powiedział, bo sam pewnie nie raz zapomniał ;)
Tyle razy juz widziałam doświadczonych kierowców, jak mój tata, który ganiał po mieście pieszo, bo pojechał coś załatwić i zatrzasnął kluczyki.
No i np pan na stacji benzynowej. Podjechałam do dystrybutora, czekam, bo pan przede mna nalewa. Nalał, podszedł do drzwi, i wtedy ja mówię do męża: "no to super, pan kluczyki zatrzasnął, ciekawe co teraz"
Mąż na to: "nieee, na pewno nie, no co Ty, kto zatrzaskuje kluczyki"
I w tym momencie pan maca się po wszystkich kieszeniach, spanikowany kieruje wzrok na stacyjkę i widzę ulatniające się słowa na k....
Następnie dał popis swojemu przygotowaniu gimnastycznemu i giętkości, i przez mikro szczelinę odsuniętej szyby wsunął rękę i otworzył auto...
Ja też mam szczęście, choć nic strasznego nie wykombinowałam.
1. Dwa dni po zakupie pierwszego auta - wyparkowywując zapatrzyłam się w jedną stronę tak, że przydzwoniłam w stojący obok samochód. I wcale mnie to nie zraziło, nic a nic, prułam dalej ;) po drodze zajeżdżając komuś drogę na rondzie, wjeżdżając pod prąd, zapominając ustąpić na podporządkowanej - co najważniejsze dla mnie - każdy z tych błędów zrobiłam raz, i więcej się nie powtarzały. Wszystkiego się trzeba widocznie nauczyć w praktyce.
Dwa lata bez uszczerbku i...
2. Deszcz się rozpadał, i, jak powszechnie wiadomo, kierowcy przestają umieć jeździć. Zarobiłam w zderzak. Kilka dni później tym samym zderzakiem ja przytuliłam się do jakiegoś VW. I jeszcze w tym samym tygodniu "nie zmieściłam się" wyjeżdżając z podziemnego parkingu i mam pięknie poprzecznie prążkowany bok auta. Niebieski w białe pasy, cudo!
Ale byłam wściekła! Ale i tak ciągle tłumaczę się zama przed sobą, że właśnie po to kupiłam 12-letni samochód, żeby nie płakać jak coś spsocę :P

--- Ostatnio edytowane 2012-01-17 15:50:41 przez Bel ---
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
No dobrze, kobiety mnie też zdarzyło się zostawić kluczyki w drzwiach samochodu i iść do fryzjera:). Zdarzyło mi się również zapomnieć... samochodu. Tak, tak. Pracuję jakieś 10 minut od domu. Przed pracą wzięłam samochód bo jeszcze coś miałam załatwić "na mieście". A że dzień długi, dość męczący i ogłupiający, to zaraz po robocie teczkę w garść i jak dorożkarski koń pędem do domu. Nawet pomyślałam, że Mżonek pewnie wziął gdzieś samochód, albo pożyczył komuś. Dopiero rano oprzytomniałam i skruszona powiedziałam Mżonkowi. Prawie turlał się ze śmiechu, ale wziął kluczyki i poszedł po samochód. Żałujcie, że nie widziałyście tej mieszaniny niedowierzania, rozbawienia i litości w jego oczach:plotki:
________________________________________________________
"Inteligencja jest jak nogi, masz za dużo to się potkniesz" Terry Pratchett
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
No dobrze, kobiety mnie też zdarzyło się zostawić kluczyki w drzwiach samochodu i iść do fryzjera:). Zdarzyło mi się również zapomnieć... samochodu.
tak się zdarza, jak ma się zajętą głowę czymś innym, dużo ważniejszym niż takie przyziemne sprawy... samochód? mieszkanie? nie bądźmy tacy drobiazgowi...
np:
parę lat temu wychodząc z domu na spacer z dziećmi (zwiewającymi na potęgę prawie dwulatkami) zostawiłam otwarte mieszkanie, zamknięte tylko na klamkę. Po trzech godzinach wróciliśmy i trochę się zdziwiłam, że klucz nie chce się obrócić w zamku...

innym razem, wracając ze spaceru (też ze zwiewającymi na potęgę prawie dwulatkami), zostawiłam na dobrą chyba godzinę klucze w drzwiach od klatki schodowej na dole. Też się zdziwiłam, jak zapukała do mnie sąsiadka i wręczyła mi klucze. Niemały pęk, tak swoją drogą... a drzwi od mieszkania otworzył nam tato...

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Smieje sie z tego co piszecie, i czułam sie taaaka wazna, ze nigdy nie mialam takich przygod, az tu nagle mi sie przypomnialo, ze jak dostalam prawo jazdy i zawiozlam 3 dni pozniej mame do lekarza, to na parkingu ladnie zaparkowalam, zamknelam samochod taka dumna, obeszlam dookola, posprawdzalam wszystkie drzwi. Jakies bylo moje zdziwienie, kiedy wrocilam z osrodka i sie okazalo, ze okno od strony kierowcy zostawilam otwarte!!!

Raz tez sie zdarzylo mojej mamie, ze zostawila klucze w drzwiach od zewn strony isobie przypomniala jakies 20 km od domu. Zadzwonilam wiec do sasiadki, i ta poszla i zamknela drzwi a klucze wziela do siebie.
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Administrator
Leżę :D Samochodu jeszcze nie zapomniałam ale zdarzyło mi się zapomnieć gdzie go zaparkowałam :D na parkingu pod hipermarketem i już nawet wpadłam w panikę, ze ktoś ukradł (22 letnią Toyotę :P )

Zdarzyło się tez próbować otworzyć NIE SWOJE auto tylko dlatego, że było zielone i kombi czyli jak samochód męża. Nie pojmowałam dlaczego kluczyk i pilot nie działa. Auto męża stało zaraz jako drugie...

Aha i zdarzyło mi się nie wsadzić korka od wlewu paliwa - pierwsze tankowanie w życiu, korek odjechał na dachu i po drodze gdzieś spadł :)

--- Ostatnio edytowane 2012-01-19 14:21:48 przez Susanna ---
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Aja wsiadłam facetowi do samochodu,aijeszcze miałam pretensje co pan tu robi:nerwus:.Po minucie zajarzyłam,że mój mąż siedzi po drugiej stronie ulicy w takim samym aucie.:rotfl::rotfl::rotfl::rotfl::rotfl:i jest popłakany ze śmiechu.:rotfl::rotfl::rotfl:
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Aja wsiadłam facetowi do samochodu,aijeszcze miałam pretensje co pan tu robi:nerwus:.Po minucie zajarzyłam,że mój mąż siedzi po drugiej stronie ulicy w takim samym aucie i jest popłakany ze śmiechu.
Brzuch mnie rozbolał bo sobie wyobrazilam mine tego faceta:rotfl::rotfl::rotfl:

--- Ostatnio edytowane 2012-01-19 16:05:34 przez monikowo ---
________________________________________________________

7 stron: < 1 2 3 4 5 6 7 >

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.