Wersja do druku

13 stron: < 1 2 3 4 5 6 7 > »

Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Ja nie będę patrzyła na te, które kupuje mój Janusz. Bo on jest pod tym względem okropny.

I zacznę się przyglądać diecie 1200 kcal:

http://polki.pl/dieta_dietyodchudzajace_artykul,10007008.html

Wygląda dość nudno, więc popatrzę na rozkład kaloryczności posiłków:

http://mamzdrowie.pl/dieta-1200-kcal/

i coś bardziej ludzkiego zacznę dopasowywać.

Ania



________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Ha ha Mój też Janusz i też oporny ...lubi czekoladki .Ale mam jeden plus ciągle jest w delegacjach wraca raz na dwa tygodnie to i słodyczy w domu niet przez ten czas.a dietki sobie przejrzę jutro na spokojnie .teraz znikam ,dobrej nocy życzę
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Dziewczyny, szczerze odradzam diety w stylu MŻ i 1200 kcal, nie jesteście nastolatkami, więc to się może skończyć tragicznie. Oczywiście - można z nich skorzystać, kiedy ma się awarię pt. "wesele kuzyna za miesiąc i muszę-muszę super wyglądać", a potem się trzyma restrykcyjnie diety miesiąc, super wygląda, a potem niestety depresjuje się na jojo. Z wiekiem spada nam metabolizm, a przechodząc na takie diety jeszcze mocniej spowalniamy metabolizm, a wracając po takich dietach na normalne żywienie organizm spala mniej niż to robił przed dietą, czyli - tyje się.

Znam dwie skuteczne diety: Dukana właśnie (ale tylko dla zdrowych i wytrwałych) i dietę dr Pape, która powinna Was zainteresować. Efekty nie są błyskawiczne, ale dieta jest skuteczna na długo. Jest to bardziej sposób żywienia, aniżeli dieta - je się w sumie wszystko, można jeść nawet słodycze. o Montigniacu słyszałam również wiele pochlebnych informacji, ale nie znam szczegółów, bo nikt z rodziny TŻ i mojej na niej nie był. O ile kojarzę to jest bardzo skuteczna, a mniej restrykcyjna niż Dukan.
Avatar użytkownika
Świeżynek
Choć lat mam dość niewiele, ja w dietach jestem doświadczona: byłam na nich dobrych kilka razy, choć to najczęściej było słynne MŻ :P. I z doświadczenia wiem jedno: ja wytrzymuję tylko miesiąc. Po miesiącu jem już wszystko :D. Dlatego na samych dietach schudłam niewiele. Ale w tym roku schudłam 6 kilo w półtora miesiąca jedząc dość dużo, ale chodząc jednocześnie na fitness 2 albo 3 razy w tygodniu. Efekty były niesamowite, a samopoczucie jeszcze lepsze! I, jeśli uważacie, że to nie dla was, powiem, że byłam zadziwiona jak wiele pań w średnim wieku regularnie uczestniczyło w zajęciach! Jedna wytrwała Pani miała nawet na oko z 60 lat. Wiele osób, które przychodziło na zajęcia, było otyłych w zdecydowanym stopniu, a mimo to po pewnym czasie radziły sobie całkiem nieźle. Nie namawiam oczywiście, żeby chodzić na jakieś ostre zajęcia, szczególnie na początku, ale bardzo polecam pilates: to naprawdę genialna rzecz! Ćwiczenia są spokojne, opierają się na prawidłowym oddechu i równowadze. Wychodzi się z nich bardzo odprężonym i zrelaksowanym, a jednocześnie - jest sporo ruchu! Właśnie dzisiaj byłam na pierwszych zajęciach po dłużej przerwie, bo niestety nastąpił mały efekt jojo, a poza tym naprawdę to poprawia samopoczucie! W internecie na pewno można tez znaleźć instruktarz podstawowoych ćwiczeń.
Chodzenie na płatne zajęcia w grupie jest dla mnie jedyną skuteczną metodą na regularne ćwiczenia. Próbowałam parokrotnie regularnie ćwiczyć w domu i nic z tego nie wyszło. A jak wybuliłam stówkę na karnet to zwyczajnie szkoda mi było tych pieniędzy!
A co do diet, to proszę się nie zadręczać: złota zasada jest taka, żeby jeść jak najmniej produktów wysoce przetworzonych. Należą do nich oczywiście wszelkiego rodzaju konserwy, szynka, pieczywo... Najłatwiej schudnąć na surówkach :) i na wszystkim co zimne (ciepłe pożywienie łatwiej i szybciej się trawi), ale to dość niemożliwe, żeby nagle stać się 100% królikiem... :/
Avatar użytkownika
Świeżynek
Zgadzam się z udo. Pilates to super sprawa, sama go uskuteczniałąm przed ciążą. Ważne w pilatesie jest to, że są tam wersje ćwiczeń dla mniej i bardziej zaawansowanych, czyli zacząć może każdy. Ćwiczenia każdy wykonuje w swoim tempie. Poza tym, moim zdaniem, istotne jest, żeby ćwiczyć pod okiem instruktora, który będzie korygował błędy - bardzo ważne jest poprawne wykonywanie ćwiczeń (liczy się jakość a nie ilość). No i samopoczucie po takiej gimnastyce bardzo fajne!
Co do diet, to wierzę, że jedynym poprawnym sposobem odżywiania jest dieta zrównoważona. I tu chyba też warto zwrócić się do specjalisty - dietetyka. Po pierwsze dobierze on dietę skrojoną na miarę, a po drugie regularne wizyty na pewno będą motywujące.
Niestety taki system dbania o siebie kosztuje, ale to też może być elementem motywującym, bo szkoda wyrzucać pieniądze w błoto.
Aha, uważajcie też na skakanki i bieganie - może poważnie obciążać stawy.

Życzę powodzenia i wytrwałości :)
Avatar użytkownika
Stały Bywalec
Chętnie dopisałabym się- ale wiem z góry że i tak nic by z tego nie było. Nie dla mnie diety niestety. Prędzej dołączyłabym się do jakiejś wzmożonej aktywności fizycznej:) Już nawet nie dla linii (na razie dbam żeby była GRUBA i WYRAŹNA), ale dla zdrowia. Siedzący tryb życia niestety ma dla mnie złe skutki, ale mobilizacja głęboko w lesie....:(
Avatar użytkownika
Administrator
Moja mama stosuje dietę rozdzielczą (czy jakoś tak) i chudnie powoli, bez efektu jojo i bez uszczerbku na zdrowie (kobieta jest przed 60-tką). W kazdym razie patrząc na nią to mogę każdemu polecić.

A ja chcę mieć większe wcięcie w talii. Kupiłam hula hop i raz że kręcić nie umiem a dwa to przez 2 minuty kręcenia tak sobie poobijałam końce żeber że poszłam do lekarza. Maż bał się że to półpasiec. Cierpiałam chyba tydzień :D
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
No ja właśnie miałam plan przed urlopem troszkę zeszczupleć - żeby się nie najgorzej w stroju prezentować (moja zmora to wystający brzuszek). Ponad miesiąc temu obiecałam sobie że będę ćwiczyć i jeździć na rowerze do pracy, i że wprowadzę do jadłospisu warzywa - bo przez szał szycia w który wpadłam jakiś czas jechaliśmy na tostach i zupkach knora na obiad :) no i słodycze lubię... przynajmniej raz dziennie ciasteczko, drożdżówka lub wafelek jakieś musi być...
A teraz zostało mi 2 tygodnie do urlopu i lipa... na rowerze do pracy jechałam 2 razy, mam orbitrek w domu ale nie ćwiczę bo szkoda mi czasu - wolę szyć. A orbitrek kupiłam bo było mi szkoda było czasu na dojazdy na siłownie i fitness :)
I teraz właśnie też kombinuję co tu zrobić żeby zmniejszyć trochę obwody, żeby nie zepsuć zdjęć z wakacji :)
Wczoraj się zmobilizowałam i zrobiłam na obiad tortille z kurczakiem i surowymi warzywkami i oczywiście sosem czosnkowym. Trochę za późno chyba się zebrałam...
Na mnie zawsze dobrze działała dieta South beach - czyli pierwsze 2 tygodnie wyeliminowanie owoców, niektórych warzyw, pieczywa, ryżu, makaronów i wszystkiego co zawiera cukier, a potem wprowadzanie powoli w/w produktów. Nie jest zła ta dieta - głównie je się jajka, sałatki, kurczaczek, fasola szparagowa, rybki, można jeść gorzką czekoladę lub pić naturalne kakao ze słodziekiem, potem juz mozna np. płatki owsiane z owocami itd. Chudnie się miarowo i skutecznie - schudłam kiedyś ok 5 cm w obwodach w 2 miesiące nie ćwicząc wogóle. I nie było jojo.
Na dunkana jakoś sie nie umię zdecydować wydaje mi się za ciężki.

W takim razie od dzisiaj wykluczam słodycze - ciastka i chipsy które kupiłam przed wczoraj chyba zakopię za blokiem ;) i obiadki warzywno-kurczakowe wprowadzę i będę używać orbitreka 40-60 min co drugi dzien. A na śniadanko płatki owsiane z rodzynkami :)
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Susanno - dieta pape, o której piszę to właśnie dieta rozdzielna, nie wiem niestety czy na tych samych zasadach, do których się stosuje Twoja mama ;)

Dietetyk - nie polecam, mało jest naprawdę dobrych, którzy podadzą rzeczywiście indywidualne menu. Najczęściej sugerują diety oparte o kalorie - a osoby zajmujące się dietetyką wiedzą dziś, że ograniczenie kalorii nie da skutecznych efektów.

Ćwiczenia - jak najbardziej, ale trzeba to połączyć ze zdrowszym odżywianiem. Pamiętajcie, że lepiej dla wagi zjeść tłusto niż słodko (bo tłuszcz bęz węglowodanów się tak łatwo nie wchłonie i nie przerobi na tkankę tłuszczową).

Można oczywiście zjeść słodycze, ale lepiej zjeść je w mniejszej ilości do pory obiadowej (ze śniadaniem albo z obiadem). Po południu i wieczorem najlepiej zajadać się produktami czystobiałkowymi i warzywami, a unikać węglowodanowych. I nie wierzyć w bzdurę o niejedzeniu np. po 18-stej. Głodowanie spowalnia chudnięcie. Kiedyś czytałam o przypadku dziewczyny ważącej ok 55 kg. Cały czas chciała schudnąć, na swojej "diecie" była kilka lat, zamiast obiadów i śniadań zjadała tabletki z witaminami i popijała wodą, potem zjadała jakieś mikroporcje, ćwiczyła, a mimo to zaczęła tyć - ze względu na to, że głodowała i zmuszała organizm do spalania, co dało efekt wchłaniania przez jej organizm wszystkich elementów z jedzenia i wszystko było przez organizm odkładane na zapas. Dlatego mądra dieta to nie dieta listka sałatki i szklanki wody, a dieta najedzenia się do syta.
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Ja z kolei słyszałam że dobrze jest nie najadać się do syta, jeść nie wiele a często, ale oczywiście rozsądne pożywienie i ostatni posiłek 3 godz przed snem. Jajka można jeść do oporu, generalnie rzecz biorąc jedząc jajka dostarczamy organizmowi wszystkie witaminy i składniki mineralne, bo jest ono zbudowane w 80% z tego co organizm ludzki, tyle tylko zapamiętałam ze szkolenia z minimum sanitarnego jak szłam do pracy do Lidla w 2002 roku :p
________________________________________________________

13 stron: < 1 2 3 4 5 6 7 > »

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.