Wersja do druku

13 stron: « < 4 5 6 7 8 9 10 > »

Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Tu - w Irlandii i w UK - wciąż powtarzają o jajku z tostem na śniadanie...

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
A to trzeba było od razu, że to ma być takie na trochę, żeby potem olać, a nie odchudzanie (leczenie).

Powtórzę jak zdarta płyta jeszcze jedno: dieta rozdzielna to nie męczeństwo. Ja jestem w kategorii "normalna" i żywię się w ten sposób. To bardziej styl odżywiania niż dieta - nie można przesadnie na niej wychudnąć, więc może na niej być cała rodzina. I nie wyklucza się to z jedzeniem praktycznie wszystkiego, a jednocześnie waga powoli spada. Prawda, że straszne obciążenie i ogromne wyrzeczenie? I nie ma co porównywać ograniczeń do poważnych zaburzeń odżywiania... Zwłaszcza, że ja piszę nie o ograniczeniach, a o sposobie wyboru odpowiednich grup produktów w cyklu dziennych. I litości, ale jakie zmuszanie? Jeżeli komuś zależy, to sam to zrobi i na dodatek z przyjemnością, a jeżeli nie chce, to będzie pisał o wielu różnych swoich problemach "nie do zwalczenia" i tego nie zrobi nigdy, bo się mu po prostu nie chce.

A tak jest u Was - nie obchodzi Was to, że sobie szkodzicie. Są poradnie odchudzania, gdzie dietetyk pracuje razem z psychologiem. Jest to bardzo rozsądne, ponieważ pacjenci wmawiają sobie różne dziwne rzeczy. Ja Was nie przekonam, musiałby to zrobić mądry psycholog, który wytłumaczy że odchudzanie, to nie jest przyznanie się do słabości, a skorzystanie z pomocy zewnętrznej to najlepszy krok jaki można zrobić, bo proces odchudzania to leczenie. Trzeba wyleczyć organizm (zaburzone hormony po "cudownych" dietach i innych ekscesach) oraz psychikę.

I jeszcze jedno - nawet osoba po 40 roku życia może mieć BMI w normie. Jasne, że nie będzie wyglądać jak szczuplutka nastolatka, bo zmieniły się proporcje składu ciała, ale jest to realne osiągnięcie. Z mojej strony to EOT, nie mam teraz czasu dyskutować z Wami po próżnicy, wiedza o której piszę to nie tajemnica, o nowych wnioskach zachodnich dietetyków można poczytać w wielu mądrych książkach. Może kiedyś i w Polsce w klinikach dietetycznych odchudzanie przestanie polegać na liczeniu kalorii, a zostanie oparte o lepsze i skuteczniejsze metody.

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Powtórzę jak zdarta płyta jeszcze jedno: dieta rozdzielna to nie męczeństwo.
Niby nie męczeństwo bo możesz wszystko jeść, ale jak od małego karmią Cię kanapką z szyneczką i serkiem oraz schabowym z ziemniakami i surówką to wyrzeczenie się takich zestawów jest - przynajmniej dla mnie - na takim samym poziomie "męczeństwa" jak jedzenie sałatek i piersi z kury z warzywami.
Ale jak najbardziej się zgadzam że to ma być sposób odżywiania na dłużej - i po pewnym czasie już się poprostu łapie te nawyki.
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Mrufko - daj spokój, proszę.

Ten wątek nie został założony przez Marzenkę po to, żeby cokolwiek udowadniać ani z czegoś się leczyć.

Z pewnością nie traktowała tematu zupełnie serio - bo tak sobie założyła.

Ja też - nie chcę się leczyć z niczego. Nie palę, nie piję - więc może chociaż nadwagę wolno mi mieć? ;-) Skoro mi ani nikomu w moim otoczeniu aż tak bardzo nie przeszkadza? Nie czuję żadnej presji, ludzie mnie lubią, mąż mnie kocha, córki zresztą też. Zdrowie nie szwankuje, a większe problemy zdrowotne miałam, gdy byłam 15 kilogramów lżejsza. Tak się złożyło.

I jak mogłaś przeczytać - nie mam zamiaru chudnąć 30 kilogramów. Ba - nie mam żadnego konkretnego celu. Ani terminu na schudnięcie. Mogę sobie chudnąć po 2 kilogramy rocznie przez najbliższe 5 lat - i to mi da dobrą dla mnie wagę.

Nie wmówisz mi też, że nie jedząc słodyczy szkodzę sobie. Nie wmówisz mi też, że jest tylko jedna, jedyna droga do schudnięcia. Gdyby tak było - nie byłoby takiej różnorodności metod. Nie chcę "żywić się" ani "odżywiać" - wyszukiwanie nowych przepisów, gotowanie i jedzenie jest moją przyjemnością. Tak, właśnie taka kolejność jest właściwa dla mnie - przyjemność szukania, wypróbowywania i smakowania. Mało ma to wspólnego z wypranym z emocji oglądaniem produktów - co z czym i dlaczego.

Wczoraj wybraliśmy się na większe zakupy - i jak zwykle - wylądowaliśmy w kafejce. Janusz jadł ciastko do kawy - ja zadowoliłam się tylko kawą. Przedwczoraj kupił dwie drożdżówki - odkroiłam po połowie i schowałam do zamrażarki na niedzielę. _TO_ jest moje bicie się ze sobą. Wystarczy.

Piszesz tak, jakbyś mnie znała osobiście - i to jakieś dobre kilkanaście la. Ale tak nie jest, więc skąd wiesz, czy mam, jakie i dlaczego problemy hormonalne i psychiczne?

Wiesz co? Po twoich wypowiedziach nie chce się nic innego, tylko machnąć ręką i przestać się odchudzać. Serio. Więc może - załóż sobie osobny wątek do narzekania nad naturą ludzką, dobrze?

Do czasu, kiedy pojawi się nowy specjalista zachodni z nową metodą.

Mam nadzieję, że EOT z twojej strony jest na serio i pozwolisz nam dalej bawić się w odchudzanie.

Ania


--- Ostatnio edytowane 2011-05-26 11:30:23 przez czeremcha ---
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Jeszcze jedno mi się nasunęło.

Ostatnio w jednym z kolorowych magazynów opisana była historia rodzeństwa - bliźniaków /dziewczyny i chłopaka/. Wychowywanych w tym samym domu, przez tą samą matkę, jedzących to samo - mało tego, dziewczyna jadła mniej. Różnice w wyglądzie dzieci zaczęły być widoczne około drugiego roku życia. On - przeciętny, szczupły wyrostek, ona - olbrzymia, otyła dziewczyna.

Matka opisywała swoje udręki, jak to za każdym razem, gdy lekarz czy nauczyciel miał wątpliwości co do sposobu odżywiania dziecka, musiała przyprowadzać jej brata, żeby udowodnić, że wcale nie jest wyrodną matką tuczącą dziecko fast foodami, ale po prostu - coś jest nie tak...

Dziewczyna opowiadała, jak każdy kęs jedzenia spożywanego w obecności innych osób stawał jej w gardle, bo widziała w ich oczach komentarz: "no tak, gruba, bo pewnie żre bez przerwy, nawet teraz nie może wytrzymać bez jedzenia".

Gehenna przeżywana latami - a oboje jedli to samo, ba - on mógł sobie pozwolić na słodycze, z których ona zupełnie zrezygnowała.

Do czasu, gdy genetyka poszła na tyle naprzód, że znaleziono w jej genach układ inny, niż u jej brata - jej organizm magazynował _wszystko_, co tylko zjadała. Nie pozbywał się niczego i nie dopuszczał do spalania zapasów.

Dziewczyna wciąż jest otyła i w zasadzie wciąż nie wiadomo, jak jej pomóc.

Jest to jednak przykład na to, że mamy różne organizmy i nie da się przykładać jednej miarki do wszystkich z osobna.

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Administrator
Dziewczyny bardzo nie chciałabym abyście się pokłóciły...
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Dla rozładowania atmosfery chciałam powiedzieć ,że dzisiaj moje diety szlag trafił:Ddwie bombonierki zeżarłam (dzieciaki mnie załatwiły).A przy okazji wszystkiego najlepszego kochane mamuśki
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Wszystkiego najlepszego dla Mamusiek :) Grzecznych dzieciaczków :angel: i dużo zdrowia!

P.S. Ja sie dzisiaj najadłam ciastek w pracy a juz 3 dni wytrzymałam :)
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Moje dzieci zafundowały mi bombę witaminową :D rozmroziły truskawki i zmiksowały je z bananami i jogurtem naturalnym, odrobina cukru, taki koktail co by mamuśka odzyskała siły po tygodniu grypy ;-) a jak byłam u swojej mamy to i tak zjadłam kilka delicji :p
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
A ja dalej bez słodyczy.;-)

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

13 stron: « < 4 5 6 7 8 9 10 > »

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.