Wersja do druku

7 stron: < 1 2 3 4 5 6 7 >

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
A spróbujcie odmówić rodzince :nerwus: (nie domownikom, bo oni kumają, że nie wszystko się da na domowej maszynie uszyć, czy przeszyć). To dopiero afera i obraza wielka, bo to się przecież należny i nieważne czy kosztem wykończenia maszyny, czy pokłutych do krwi palców.:zly::plask::stres:
________________________________________________________
Anielska cierpliwość wymaga diabelskiej siły...Dla niektórych osób trzeba uzbroić się w cierpliwość, wyrozumiałość....ewentualnie dobrą patelnię...
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Mnie najbardziej zawsze wkurzają hasła "no jak to się nie da? Na pewno sobie poradzisz, zdolna jesteś" :zly:

Niestety ludzie najczęściej nie cenią takiej pracy. Raz uszyłam koleżance spódnicę. Szyłam na odległość, była to moja pierwsza rzecz dla kogoś, więc kasy od niej nie wzięłam, bo robiłam to raczej dla sportu i od razu tak umówiłyśmy się. I co? Myślicie, że jakaś wdzięczność była? :D A koleżanka się jeszcze chwaliła, że tanio jej się udało spódnicę zdobyć, bo gdyby miała kupować w sklepie, to by 3 razy tyle kosztowała. W tym momencie miałam ochotę jej policzyć wszystkie godziny spędzone na szyciu i kazać jej płacić, no ale słowo się rzekło...
________________________________________________________
www.facebook.com/natabo.retro.design/
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Też nigdy nie potrafiłam odmawiać:( . Ale pilnie się uczę :cwaniak: .
Tylko wciąż jeszcze się tłumaczę jakbym jakieś przestępstwo popełniała i dalej mam wyrzuty sumienia....:boisie::yyyy:
________________________________________________________
Anielska cierpliwość wymaga diabelskiej siły...Dla niektórych osób trzeba uzbroić się w cierpliwość, wyrozumiałość....ewentualnie dobrą patelnię...
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Na uwagę "jak to się nie da? dasz radę, zdolna jesteś" , odpowiadam: Ja nie umiem tego zrobić. Pokaż mi, jeśli ty wiesz jak, albo zrób sama.
Przyznam, że nie ja to wymyśliłam, lecz moja szyjąca ciocia, kiedy była proszona o dokonywanie krawieckich cudów. Działało!




--- Ostatnio edytowane 2015-01-27 12:16:24 przez violina64 ---
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
u mnie dziala powiedzenie..."jesli masz czas , zeby zaczekac rok az bedzie gotowe to mozemy sie jakos dogadc" :tak: i faktycznie raz moja znajoma zostawila spodnie do skrocenia z nadzieja , ze zartuje:w8: po pol roku zabrala je spowrotem i udala sie do "platnej" krawcowej:dokuczacz:
Wiem jestem niekolezenska, wredna, egoistyczna i samolubna ale szycie to moja pasja i nie mam zamiaru tego psuc stresem, ktory zawsze jest jak robi sie cos dla kogos i czlowiek stara sie jeszcze bardziej jak by to robil dla siebie...


pozdrawiam Masza


p.s.obecnie nie mam ZADNEGO problemu z zapytaniami typu....ty jestes taka zdolna to moze...:D
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
u mnie dziala powiedzenie..."jesli masz czas , zeby zaczekac rok az bedzie gotowe to mozemy sie jakos dogadc" :tak: i faktycznie raz moja znajoma zostawila spodnie do skrocenia z nadzieja , ze zartuje:w8: po pol roku zabrala je spowrotem i udala sie do "platnej" krawcowej:dokuczacz:
Wiem jestem niekolezenska, wredna, egoistyczna i samolubna ale szycie to moja pasja i nie mam zamiaru tego psuc stresem, ktory zawsze jest jak robi sie cos dla kogos i czlowiek stara sie jeszcze bardziej jak by to robil dla siebie...


pozdrawiam Masza


p.s.obecnie nie mam ZADNEGO problemu z zapytaniami typu....ty jestes taka zdolna to moze...:D
Ja właśnie do tego samego wniosku doszłam ostatnio :D

A, i jeszcze mi się przypomniało :D Ostatnio jedna z moich znajomych dopytywała, kiedy dla niej coś uszyję. Powiedziała, że potrzebuje bluzek (tak, bluzki, a nie bluzka) na lato, prostych - z krótkim rękawem, niezbyt dopasowanych, z zamkiem na plecach (aha, bo to 5 minut roboty :D ). A jak ją zapytałam, dlaczego jej znajoma, która jest KRAWCOWĄ jej tego nie zrobi, odpowiedziała, że tamta nie ma czasu, bo ma bardzo dużo pracy. Aha :D Bo ja nie pracuję i tylko czekam, aż ktoś łaskawie poprosi mnie o uszycie czegoś :bezradny: To się nazywa bezczelność.

--- Ostatnio edytowane 2015-01-27 13:16:09 przez matrioszka ---
________________________________________________________
www.facebook.com/natabo.retro.design/
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Na szczęście rzadko mam takie sytuacje. Okazja, żeby ćwiczyć asertywność. Najbardziej podoba mi się wersja Violiny64.
Myślę, że trzeba grzecznie, stanowczo, krótko i wyraźnie. Żeby było jasne, jeśli się odmawia i nie trzeba się tłumaczyć. Np. "Uszyjesz mi to?" "Nie mam takiej możliwości".
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Ja z asertywnością generalnie nie mam problemu. Mówię "nie", jeśli nie mam ochoty. Tylko naprawdę nie mogę się nadziwić ludzkiej bezczelności...
________________________________________________________
www.facebook.com/natabo.retro.design/
Avatar użytkownika
Administrator
Ja z asertywnością generalnie nie mam problemu. Mówię "nie", jeśli nie mam ochoty. Tylko naprawdę nie mogę się nadziwić ludzkiej bezczelności...
Ja też mam problem z asertywnością ale jak mnie ktoś wkurzy to potrafię wygarnąć co mi na wątrobie leży ;)
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Ja też mam problem z asertywnością ale jak mnie ktoś wkurzy to potrafię wygarnąć co mi na wątrobie leży ;)
Tyle, że wygarnąć ze złości to już często agresja, a nie asertywność. Z grubsza są trzy możliwości reakcji.
Przykład
"Uszyjesz mi sukienkę na studniówkę z jedwabiu?"
A wiemy, że nie mamy czasu i nie lubimy/umiemy szyć jedwabiu.
1. uległość (spokojny ton, może zrezygnowany): Dobra, uszyję.
2. asertywność (spokojny, rzeczowy ton): Niestety muszę ci odmówić. / Nie, nie uszyję. / Nie mam takiej możliwości.
3. agresja (bywa podniesiony głos): Chyba zwariowałaś! Myślisz, że nie mam co robić, tylko się męczyć nad sukienką dla ciebie?

Jak prosi osoba z bliskiej rodziny o coś co potrafię, to odpowiadam w zależności od sytuacji. Ostatnio, że mogę, ale wiem, że będzie to za dłuższy czas, np. kilka tygodni. Skoro sama za poprawki dla siebie mam biedę się zabrać, bo tyle innych spraw, to cudze poprawki też muszą poczekać. Albo tłumaczę, że to ręczna robota i jak samemu można to zrobić (np. przyszycie zatrzaski, podwinięcie spódnicy, które się częściowo odpruło). I jakimś cudem moja rodzina wie, że nie wszystko się da na maszynie domowej zrobić. Siostra mi ostatnio przywiozła do przeszycia coś dla konia i sama stwierdziła, że to za grube (miś+gąbka+ekoskóra). A się rozgadałam:zawstydzony:

7 stron: < 1 2 3 4 5 6 7 >

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.