Wersja do druku

7 stron: < 1 2 3 4 5 6 7 >

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Trzeba by dziadka podesłać do tego mojego najbliższego lumpeksu:p
Szybko by zdanie zmienił na temat złotówkowych zakupów i biegiem do ciebie wrócił:)
...Po ostatnich w nim odwiedzinach ( bo 50% wisiało)- spodnie 75zł -fakt wyglądały jak nowe, mąż buty mi pokazał- 153zł zadbane, ale na pewno nie nowe. :dobani:
________________________________________________________
Anielska cierpliwość wymaga diabelskiej siły...Dla niektórych osób trzeba uzbroić się w cierpliwość, wyrozumiałość....ewentualnie dobrą patelnię...
Avatar użytkownika
Świeżynek
Macie racje z tymi lumpeksami.W niektorych ceny sa obledne.
Roksanitko, musze nauczyc sie od Ciebie takiego podejscia.Ja tez slysze bardzo czesto,ze ciuch zostal kupiony za psie pieniadze i przerobka nie powinna kosztowac duzo(oczywiscie w mniemaniu proszacego o nia).
Swoja droga zawsze to inni wiedza ile dana usluga powinna kosztowac i ile zajmie szyjacemu czasu.:)
Zibi,trzeba bylo goscia sila przytrzymac,zaczac taszczyc maszyne,przymierzac,nawlekac,recznie wykanczac i kazac mierzyc czas.Na pewno nie nabijam sie,bo tez tak miewam i nie wiem jak sobie radzic.
Wioletta
Avatar użytkownika
Zaaklimatyzowany
Zibiasz, trzeba było kazać gościowi samemu to uszyć, skoro to takie proste, że osoba umiejąca szyć zrobi to w 10 min, to osoba której się ewentualnie pokaże co i jak powinna zrobić to w góra 20;p
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Jak tak sobie czytam te wasze historie to rzeczywiście niewiedza ludzi w temacie szycia jest zadziwiająca :) większość myśli że uszycie czegokolwiek zajmuje niewiele czasu i jest tylko i wyłącznie przyjemnością dla krawca/krawcowej.
Ja kiedy się tylko pochwaliłam koleżankom, że kupiłam maszynę do szycia to od razu każda znalazła w swojej szafie coś co chce przerobić, doszyć albo całkowicie coś uszyć od podstaw i oczywiście już mi chcą wszystko zlecać. Tłumaczenia, że dopiero kupiłam maszynę i najpierw muszę ją poznać i się jej nauczyć, że nie umiem jeszcze szyć, że najpierw chciałabym na własne potrzeby coś poszyć i poćwiczyć szycie przede wszystkim, oczywiście nie działają. Potem wychodzę na chytrą osobę, która mogłaby coś komuś przeszyć, czy poprawić ale nie chce, bo chce mieć tylko dla siebie i innym nie pomoże.
Najlepsze jest to że ludzie myślą że skoro masz maszynę to już wielka krawcowa jesteś i uszyjesz im wszystko. Nikt nawet nie pomyśli, że skoro maszyna była kupiona niedawno to zapewne na razie służy jedynie do nauki szycia a dopiero potem (może) do większych projektów.
Co do szycia dla znajomych to chyba nie chciałabym się tego podejmować, ludzie często nie zdają sobie sprawy z tego ile dany materiał kosztuje i jakie jest jego zużycie, a co dopiero ile czasu trzeba poświęcić żeby cokolwiek uszyć (już nie mówiąc, że zużycia nici to już nikt nie wliczy), a potem są oskarżenia że chcesz na dobrej koleżance zarobić, a co gorsze że nawet wykorzystać. Ja bym zaproponowała takim osobom nie tyle wybrać się do profesjonalnej krawcowej i zapytać o wycenę uszycia czegokolwiek ale nawet pójść do jakiejś popularnej sieciówki z ubraniami i pooglądać te wszystkie cieniutkie bluzeczki tiszerciki z mechacącego się materiału za 60zł. I ludzie takie rzeczy kupują a jak do ciebie przyjdą to by za 20zł najlepiej chcieli.
Btw wczoraj w sklepie Bershka przymierzałam cieniutką szyfonową bluzeczkę na ramiączkach w cenie 79zł. Bluzeczka była bardzo ładna ale zdecydowanie nie warta tej ceny. I właśnie w takich chwilach uświadamiam sobie że dla własnych celów warto mieć maszynę ;) pod warunkiem, że umie się z niej korzystać ;)

--- Ostatnio edytowane 2016-05-18 13:37:58 przez KotFilemon ---
Avatar użytkownika
Świeżynek
Najlepsze jest to że ludzie myślą że skoro masz maszynę to już wielka krawcowa jesteś i uszyjesz im wszystko. Nikt nawet nie pomyśli, że skoro maszyna była kupiona niedawno to zapewne na razie służy jedynie do nauki szycia a dopiero potem (może) do większych projektów.

--- Ostatnio edytowane 2016-05-18 13:37:58 przez KotFilemon ---
Moje koleżanki myślą podobnie:) skoro mam maszynę muszę umieć szyć. Maszynę posiadam od niedawna i udało mi się (zresztą dzięki poradom tutejszych forumowiczek) uszyć spódniczki na gumce na potrzeby szkolne, ale do umiejętności szycia jeszcze daleka droga.
Jednak muszę docenić moje grono znajomych, bo koleżanka która poprosiła mnie o skrócenie spodni zaproponowała, że zapłaci - "lepiej dam Tobie dychę czy dwie niż mam jeździć i szukać krawcowej"
Nie podjęłam się zadania w obawie, że coś skopie :)
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Jednak muszę docenić moje grono znajomych, bo koleżanka która poprosiła mnie o skrócenie spodni zaproponowała, że zapłaci - "lepiej dam Tobie dychę czy dwie niż mam jeździć i szukać krawcowej"

No to muszę przyznać, że Ci się trafiło ;)
Myślę, ze większość ludzi jest świadoma ile kosztują usługi u "profesjonalnej" krawcowej i dlatego przychodzą do nas, bo uważają, że skoro masz maszynę "domową" i szyjesz tylko dla siebie to nie masz prawa chcieć pieniędzy za zrobienie komuś przysługi, a w ich mniemaniu masz nawet obowiązek się tego podjąć. Raczej większość osób choć raz poprawiała coś u krawcowej (wymiana zamka, skracanie spodni itp.) więc wiedzą, że wcale tak tanio nie jest.
Avatar użytkownika
Świeżynek
Witajcie.

Oj, dawno mnie tu nie było
Niestety od zaczęcia przeze mnie tego wątku jeszcze trzy razy zostałam postawiona przed tą sytuacją jaką opisywałam.Raz zostały mi dowiezione ( tak,właśnie dowiezione i zostawione)4 bluzki do przerobienia( w tym jedna koszulowa o dwa rozm. za duża do zmniejszenia), pozostałe do zmiany dekoltu.Drugi raz to uszycie klosza na dużą lampę podłogową.Doszło do tego,że koleżanka już podczas zakupów wiedziała,że może daną bluzkę kupić,bo ja jej "jakoś" przerobię:mysli:
I w końcu nadszedł ten WIELKI DZIEŃ ,powiedziałam NIE.
Nawet nie z tego powodu,że uświadomiłam sobie,że powinnam to zrobić, tylko,że konkretnie mnie wkurzyła,
Po zakupie nowego ,ogrooooomnego narożnika do salonu stwierdziła,że kolor jej nie odpowiada( nie mogła zwrócić,bo kolor był na zamówienie)i ,że kupi materiał a ja jej uszyję pokrowiec:rotfl: Myślałam,że spadnę z krzesła.Na moje stwierdzenie,że moja domowa maszyna nie podoła materiałowi obiciowemu dostałam odpowiedż,że materiał wcale nie jest taki gruby,że napewno sobie poradzę.Na nic zdały się dyplomatyczne wykręty i demonstracja jak wysoko da się podnieść stopkę w mojej maszynie, że nie wcisnę tam kilkukrotnie złożonego na narożach materiału.Miałam coś wymyślić i już.Oczywiście o żadnej zapłacie nie było mowy.Powiedziałam kategorycznie NIE!
Efekt?
Nie odzywała się do mnie ponad miesiąc i nie zostałam zaproszona aby obejrzeć nowe i umeblowane mieszkanie.
Czy żałuję?
Absolunie nie, jestem z siebie dumna,że odmówiłam.Jedną koleżankę mniej ale ja nie czuję się winna.

Wioletta
Ps.Te wszystkie przypadki dotyczyły jednej osoby,majętnej osoby.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Takie chyba są najgorsze, zazwyczaj to ci co mają najwięcej kasy są najbardziej skąpi. Ja bym jej tam koleżanką nie nazwała, bo tak się koleżanki nie zachowują.
Bardzo się cieszę, że udało Ci się pozbyć natręta :) ;)

Zadziwia mnie to, że ludzie potrafią tak innych wykorzystywać i nie jest im głupio. Jedną przysługę za free, jakąś drobną oczywiście i dla dobrej koleżanki,to ja jeszcze mogę zrozumieć, ale żeby traktować kogoś jak własnego, prywatnego krawca-niewolnika, który wszystko uszyje za darmochę, to już na prawdę trzeba mieć tupet. Mi by było wstyd tak nic nie zaproponować w zamian, bo to chyba każdy normalny człowiek się zorientuje po jakimś czasie, że wypadałoby coś zaoferować za to, już nie wspominając, że jak się widzi że ktoś wcale nie chce tego robić to zmuszanie do tego jest sporym przegięciem (według mnie to było przymuszenie, bo jak widać że ktoś nie ma na coś ochoty to się nie nalega.
Niech teraz sobie pójdzie z tym do krawcowej i zobaczy ile jej policzy ;)
Avatar użytkownika
Świeżynek
Mechanicy to samo mają. Na wczoraj bo sezon leci, a zimą się nie chciało motóra do mechanika dać. I "no, zrobisz, bo ty taki zdolny, grzebiesz przy tych sprzętach". Albo za pięć złotych, bo przecież mam tani skuter to robota nie powinna tyle kosztować co przy Hondzie... Zupełnie biedny i zupełnie bogaty klient, to zawsze niezapłacona robota. Sorry, ale na drzewo. Na darmową albo półdarmową robotę, to zawsze kolegów pełno.

Druga strona medalu:

Zleciłem kaletniczce dosyć wredną robotę przy spodniach motocyklowych, bo mój Łucznik by na tym umarł. Skóra jak na dziku, miejscami zużyta, wszyć w to coś w rodzaju dzianiny wypruwając cześniej oryginalną postrzępioną i wdać nowy zamek, no paskudna sprawa. Zażyczyła sobie 20 złotych i jeszcze po tygodniu nieśmiało poprosiła o dopłatę … 8 złotych. W tym materiał. No jak można robić tak po kosztach? A potem zdziwienie, że ludzie twojej roboty nie szanują i strach, że jak maszyna wysiądzie to jesteś w czarnej dziurze bo nie ma na naprawę. Koleżankom też pewnie biedna szyje za dziekuję...
Avatar użytkownika
Zaaklimatyzowany
Przeczytałam cały ten wątek bo temat dobrze mi znany. Mam jedna znajomą której wydaje się wlasnie że maszyna w domu to równoznaczne z tym że da sie wszystko przerobić.
Ostatnio przywiosła do mnie materiał, typowo obiciowe i mowi mi...obrzuc mi bo bedzie na stół. Popatrzyłam na nia jak na kosmite i mówię że to na stole wogole nie bedzie wyglądać. Ale ona że ona ma koncepcje i to chyba nie problem. No problem to nie był wiec obrzucilam.
Za tydzień przyjeżdża i mowi że na stole to wyglada do d.....:krzyk: żebym pociela to na 4 i zrobiła podkładki na stół. Wiec mowie to sie nie nadaje, ale ona swoje. Przywiozła mi do tego jakiś materiał również dość gruby żebym go na kawałki po pociela i zrobiła lamowke. Próbowałam wszystkiego i nic. Tekst typu....Zostawię ci to zrób na wolnym czasie....trzeba go mieć.

Do tego przywiozła mi spódnicę ktora zrobiła się za mala i na szwach sie rozlazla a materiał cieniutki tiul.

Ale to nie wszystko. Największe zdziwienie bylo jak wniosła mi do domu wózek dla lalek taki 100 letni metalowy i mowi żeby chciała jeszcze wyściółke uszyć i to ręcznie. Po wózku biegaly pająki bo wydarła go z piwnicy.
Pomyslalam sobie dobra ostatni raz i zabrałam sie za podkładki. Złamałam 3 igły i prawie wywalilam te nieszczęsne podkładki przez okno..:zly: Ale cos zrobiłam. Całość zajęła mi kilka godzin. Najgorsze jest to ze przyjechała zabrać te badziewia i tak patrzy na te podkładki i widzę nie do końca cos jej sie widzi. Kasy z tego nie bylo bo ona myśli ze to moje hobby i dala mi na kawę.


Postanowiłam ze to był ostatni raz. I dzieki temu ze tu trafiłam myślę ze sobie poradzę z odmowa.
________________________________________________________

7 stron: < 1 2 3 4 5 6 7 >

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.