Wersja do druku

12 stron: « < 2 3 4 5 6 7 8 > »

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Nie mam czasu dziś wszystko dokładnie przeczytać, ale Moniko - ja przez internet poznałam mojego mężczyznę, który jest najlepszym z najlepszych. Jak wariat jeździł do mnie przez całą Polskę co tydzień, a głupi taki, że jak kobieta przejdzie mu pod nosem na wpół rozebrana, to nawet nie zarejestruje jej obecności, bo we mnie zapatrzony jak w obrazek. A już 5 lat ze sobą jesteśmy, chociaż znamy się trochę dłużej. Ale nie reklamowałam się na portalu, więc nie wiem jak to funkcjonuje i czy tam faktycznie nie jacyś zboczeńcy ofert szukają. Czasem wchodzę na cafe (portal towarzyski gazety.pl), żeby się pośmiać z ofert ludzi i wymagań, a także fantastycznych zdjęć pt. "fura, komóra i brązik z solary". Ale może i w ten sposób da się spotkać miłość swojego życia :)
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Zaraz, zaraz, Moniko, jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się seksować z nieznajomym. A myślisz, że dlaczego kończą się tak szybko moje znajomości? No właśnie dlatego, że nie chcę się seksować na pierwszym, czy drugim spotkaniu. Dla mnie to niej est od tak sobie. Żebym się z nim położyła, musi mnie czymś zafascynować, a jeszcze nie zdarzyło się, żeby mnie zafascynował tylko samą urodą. Może być nieziemsko przystojny, ale jeżeli nic do nie mam, to mnie nie zaciągnie.
I jeszcze jedno, owszem interesuję się szyciem, ale poza szyciem gram w tenisa i uprawiam jeździectwo. Ale niestety, wszyscy koniarze, jakich znam, są żonaci.
Avatar użytkownika
Administrator
Monik z tym Sławkiem to daj sobie spokój. Z takim "pokreconym" facetem nie ma przyszłości.

Mój brat jest od swojej żony młodszy o 10 lat a są już małżeństwem chyba 7 rok :)

Ja swojego chłopa poznałam przez internet na forum Toyoty. Widzieliśmy się kilka razy na zlotach klubowych w Katowicach i jakoś tak raz przyjechał, potem drugi i przyjeżdżał przez 6 lat po czym stanęliśmy na ślubnym kobiercu :)
Tak się fajnie ludzi poznaje na jakiś forum (niekoniecznie krawieckim bo to w większości kobity), które zrzesza ludzi o podobnych zainteresowaniach.
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Sus, ja tego Sławka to nawet w myslach nie biorę na poważnie. Pisałam Wam o nim, żebyście wiedziały, jacy ludzie mi sie napatoczyli.
Co do forum Toyoty, to fajny pomysł, ja bym musiała poszukać na rajdach samochodowych bo lubię, ale czy coś takiego jest w okolicy, nie wiem.
Pisze sobie jeszcze z trzema chłopakami tak na luzno, bo dobrze mi sie z nimi rozmawia, może kiedyś się z któymś umówię.
Na razie mam dosyć. Samotności wróć!
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Oj ja też pamiętam moje randki z facetami poznanymi z neta, ale to raczej było w wieku około 18-22. Ale fakt że na 15 kolesi trafia się jeden spoko. Raz pisałam z chłopakiem i jak wysłał zdjęcie to normalnie Keanu Reeves, spotkałam się z nim zaznaczając że nie szukam związku i okazało się ze to zdjęcie było chyba jednym z jego najlepszych w życiu :) pozatym był niższy o pół głowy i raczej szczupły więc zupełnie nie mój typ. Spotykaliśmy się jakiś czas bo był spoko, miły inteligentny - ja cały czas zaznaczałam że spotykamy się na stopie przyjacielskiej ale widziałam te maślane oczka wpatrzone we mnie. W sumie znajomość skończyła się na rockotece, notabene przez mojego obecnego męża który się tam pojawił bo jak go zobaczyłam to kolegę szanownego olałam(z mężem znaliśmy się wcześniej właściwie to poznaliśmy się w tej samej knajpie i od pierwszej chwili baaardzo nas do siebie ciągnęło, ale okazało się że mieszka z dziewczyną więc nie mogliśmy być razem, na ta impreze przyszedł ok. 2 tygodnie po rozstaniu z nią i od tej pory jesteśmy razem:))

Ale np. moja koleżanka też słusznego wzrostu - w okolicach 185cm (nie wiem dokładnie) swego czasu przesiadywała na forum dla wysokich kobietek - takie pogaduchy jak u nas ;) i był tam też facet który na to forum uczęszczał jako miłośnik wysokich Pań, zaczęli pisać, spotkali się parę razy i udało się, są małżeństwem i mają synka :)

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
dobrze mi sie z nimi rozmawia, może kiedyś się z któymś umówię.
Na razie mam dosyć. Samotności wróć!
I to jest niepokojące Moniko.
Masz przyzwyczajenia,nawyki coraz trudniej będzie Ci znieść obecność kogoś obok siebie na co dzień,znosić nawyki i przyzwyczajenia tamtej osoby....
W młodszym wieku przychodzi to łatwiej aczkolwiek w dzisiejszym wyemancypowanym świecie i tak wiele osób bardzo często wybiera wolność postaci rozstania- rozwodu.
Nie jest to regułą ale życie we dwoje to nie życie w bombonierce ale to zmaganie się z przeciwnościami losu i wieczny kompromis i trzeba zdobyć się na niego,na wiele wyrozumiałości wobec partnera by żyć ze sobą.
Nie obok siebie ale ze sobą.
Skoro tęsknisz do samotności już teraz to zastanów się czy warto nakładać na siebie te pęta w postaci małżeństwa?
Naet tam gdzie ludzi łączy miłość nie trwa ona wiecznie
zmienia się jej postać w zażyłość ale również nie we wszystkich związkach lecz tylko tam,gdzie para umie iść na kompromisy.
Ja uważam,że małżeństwo to wieczny kompromis nawet jeśli zawarte zostało z wielkiej miłości

________________________________________________________
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Wiesz, Kora trafiłaś w sedno!
Z jednej strony czuję juz stałego związku, a nawet założenia rodziny, ale z drugiej boję się zaangażowac.
U mnie to z chłopakami raczej suszy nie ma, zawsze jacyś są koledzy i niejeden chciałby być kimś więcej, nawet fajni, przystojni i wogóle, ale ...jak widzę te oczka maslane jak pisze Sallma, to uciekam gdzie pieprz rośnie. A tak się nie da.
To chyba wina mojego ojca, był dla mnie zawsze bardzo surowy i stąd ten brak zaufania do mężczyzn.
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
A ja właśnie odwrotnie. Chętnie bym poszła na kompromis, i nawet nie uciekam, kiedy zobaczę maślane oczy. Problem w tym, ze ich nie widzę. Nie mam kolegów i znajomych, znam tylko samych żonatych. Samotnych prawie w ogóle. Ale weźmy np. moją trenerkę, jest starsza ode mnie o rok, góra dwa lata i jej "mężem" jest jej koń. Ona w ogóle nie chce związku. Przynajmniej tak utrzymuje. A ja? Też mam fatalnego fioła na punkcie koni, ale nie wystarczają mi całkowicie do życia. Jednak chciałabym mieć rodzinę. Bardziej nawet buchy, niż męża. Ale wiadomo, dla buchów jest lepiej, kiedy mają dwoje rodziców.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Dlaczego dzieci nazywasz buchami?:p
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
O rany, przepraszam, zapomniałam się. U mnie od zawsze nie mówiło się dzieci, dzieciaki, tylko buchy, buszki, mały buszek... I po prostu zapomniałam się.

12 stron: « < 2 3 4 5 6 7 8 > »

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.