Wersja do druku

15 stron: < 1 2 3 4 5 6 7 > »

Avatar użytkownika
Świeżynek
Tak mnie naszło.. co do tego, żeby spiker się znał na tym o czym mówi..
Wystawiam psy i na ostatnich chyba dwóch wystawach na ringu głównym słyszałam spikera pytającego właścicieli wchodzących na ring jakie mają rasy. Rozumiem zawieszkę np. przy takim kooikerhondje (płochaczu holenderskim), bo u nas psów tej rasy chyba jeszcze nie ma.. ale zwieszać się przy buldożku francuskim, owczarku australijskim? Mylić dwie rasy, które podobne do siebie są tylko dla laików? To dla mnie była jakaś masakra :P Jak spiker ma opowiadać o tym co się dzieje na ringu głównym jak nie ma o tym pojęcia? To już mnie tam można było postawić i zrobiłabym to lepiej. ;)

Tak samo doprowadziły mnie do szału zdjęcia z wystaw.. robione do 'gazety', czy raczej jej internetowego wydania. Tak karykaturalnego i brzydkiego przedstawienia psów jeszcze nie widziałam! A co najlepsze dobrze wiem, że na wystawę tą mogli zaprosić kogoś, kto zna się na fotografii psów (nieskromnie powiem, że np. mnie, albo którąś z moich znajomych..) i mieć piękną, estetyczną relację bez sr**ących psów...
Avatar użytkownika
Krawiec-Filozof
Ano, o tym właśnie pisałem, zaczynając ten wątek.
Poziom przygotowania dziennikarzy bywa zbyt często poniżej wszelkiej krytyki. Tymczasem oni wcale nie uważają, że coś się stało niedobrego. "Oj tam! Co to za różnica? W końcu większość ludzi i tak tego nie rozróżnia!"
No, z takim nastawieniem można równie dobrze powiedzieć: "na zlot przypłynęły różne łódki, były mniejsze i większe, a niektóre to nawet miały sporo żagli". Wówczas prowadzący relację od razu daje sygnał, że kompletnie się na tym nie rozumie i trafił tu w zastępstwie kolegi, który akurat został wydelegowany np. na wystawę psów. I też, z racji zastępstwa, mylił podstawowe pojęcia i rasy, bo "większość nie rozróżnia".
Na tym właśnie rzecz polega, aby prowadzący znał się trochę na tym, o czym mówi i "zarażał" pasją widzów, a emanacją tej pasji MUSI być choćby wstępna rzeczy znajomość.
Rozróżnianie żaglowców nie jest znowu aż takie trudne i można to przyswoić, jeśli ma się ku temu jakąkolwiek chęć. Tylko właśnie - trzeba ją mieć!
Tymczasem wśród młodzieży przeważa niestety postawa "ja skończyłem z dyplomem jakąś tam uczelnię, to ja wiem i macie mi za to płacić. A ci starzy to do muzeum, bo są przestarzali. Młodzi na pierwszą linię!"
I tu się zaczyna kata-kurna-strofa, bo ci młodzi na tych swoich uczelniach nie nauczyli się zbyt wiele, poza bełkotem marketingowym, też nieżyciowym, który działa tylko teoretycznie.
Jest tych uczelni od pytona, po kilkadziesiąt w każdym mieście, ale one są nastawione na pobieranie czesnego i trzymanie takiego poziomu nauczania, dzięki któremu utrzymają jak najwięcej słuchaczy.
Ludzie po takich szkołach wychodzą nierzadko bardziej ogłupieni, niżeli nauczeni, mają głowy nabite nieprzydatnymi bzdurami, ale brak w nich pokory i dostrzegania potrzeby rzetelnego nauczenia się fachu, terminowania u starszych i doświadczonych, którzy pokażą, jak to działa w praktyce. A nie w teorii.
Wykładowcy w tych uczelniach są też w większości teoretykami, nie mającymi podparcia dla swojej wiedzy w praktycznych realizacjach i stąd nieporozumienia. Bo na nic taka wiedza, powiedzmy, z dziedziny marketingu i reklamy, wobec specyfiki naszego rynku branżowego. U nas w rzeczywistości rynkowej wszystko działa inaczej, niżeli w tych teoretycznych rozważaniach. I - o ile stary fachowiec, znający rzecz od podstaw poradzi sobie, naginając nieco do sytuacji - młody się zgubi, bo tych rudymentów sztuki nie zna ani w ząb.
I jest bardzo prawdopodobne, że znać nie będzie, bo nie uznaje tego w ogóle za przydatne.
Dzisiejsi ludzie startujący na rynek są jedynie powierzchownie przygotowani do wykonywania jakiejkolwiek odpowiedzialnej roboty, za to rwą się do zarządzania. I stąd biorą się wszystkie problemy, a konflikt pokoleń tylko się pogłębia. Całkiem niepotrzebnie zresztą. Bo gdyby tylko zechcieli uczyć się od doświadczonych praktyków - obie strony wyniosłyby z tego korzyści.
Jakiś czas temu pastwiliśmy się tu na forum nad jakąś tam "projektantką", która wystawiała na sprzedaż swoje koślawe modele za horrendalne pieniądze. To właśnie taki przykład. Ona nie jest od tego, żeby szyć, bo od tego są szwaczki. A ona jest projektantką. I personel ma od tego, żeby to szył...
A złam rękę i nogę, nadęta gówniaro! Nigdy nie będziesz projektantką, jeśli nie umiesz szyć i nie znasz podstawowych zasad tego fachu. Albo pokaż, co potrafisz - albo nie pchaj się na afisz! Eee... wynocha...
Założę się, że ona nie śledzi żadnego forum branżowego. Już nawet nie z wypiekami, ale choćby z uwagą i zainteresowaniem. Bo ona ma dyplom. Ona wie lepiej. A reszta się nie zna i jest zbyt miałka, aby docenić jej wizje.
No i tak to właśnie się kręci...
I dlatego na tym naszym forum jest tak fajnie i ciekawie, że tutaj są ludzie garnący się do wiedzy tak, jak to bywało dawniej. I to stanowi o wyjątkowości tego forum właśnie.
A ja jestem zadowolony, że w tym uczestniczę i dumny z siebie, kiedy mogę komuś w czymś pomóc.

I to by było na tyle.:)
Ludzkim głosem przemawiał - stary szaman Zibi.:D
________________________________________________________
Maszyna do szycia składa się z:
1. maszyny zasadniczej
2. maszynisty
https://www.facebook.com/Zibiasz
Avatar użytkownika
Świeżynek
Osobiście trafia mnie, gdy widzę młodzież chorą na niechcizm- nie chce mu się to, ani tamto, najważniejsze to kupić ciucha i iść na imprezę- żadnej pasji, głębszej myśli. I widzą tylko siebie, reszta ludzkości to robactwo, które należy oddać do lamusa.
Co do niedouczonych dziennikarzy- przypomniała mi się scena ze zmienników Bareji- Facet od pasjonata chciał kupić kopię miecza i najpierw pyta- to ile za tą szablę, a potem ile chce za ten floret. Dzisiejsi dziennikarze coraz częściej przypominają tego kupca- ważna jest oglądalność i "imago", a nie rzetelna informacja.
Szkoda.
Avatar użytkownika
Świeżynek
Na marketingu się nie znam, więc się nie wypowiem zupełnie ;) Wiadomo jednak, że każdy rynek jest inny i czego innego oczekuje. Choć pamiętam taką sytuację jak na jednej z wystaw szukałam dobrego szamponu dla psa.. Pojawiła się jakaś nowa na rynku firma to podeszłam ciekawa "co te szampony robią". Co robią? Ano pachną.. Przy czym hodowcy i właściciele szukają szamponów: wzmacniających kolor, nabłyszczających, ułatwiających rozczesywanie, volumizerów czyli zwiększających objętość sierści, wzmacniających szorstkość sierści, rozprostowujących fale i całą masę innych, ale raczej wyspecjalizowanych szamponów i odżywek do różnych rodzajów i kolorów sierści. No i oczywiście standardy czyli szampony z owsem dla psów delikatnych itp. A oni.. pachnące szampony. Szał dla hodowców! Pewnie, że na wystawie są też zwykli oglądający, ale oni kupują beaphar za 5zł, a nie bio-gromm za 50 i nie wydadzą 40 na pachnący szampon.. Na międzynarodówkach jest np. po 2500 psów, z tego załóżmy 1800 różnych hodowców i wystawców.. Im nie potrzeba pachnącego szamponu ;)

I przykład zdjęć z wystawy..
Pokażę "na sobie", czyli tym co zrobili z psem którego wystawiałam..
zdjęcie z "Gazety" http://bi.gazeta.pl/im/73/4f/d9/z14241651Q.jpg
zdjęcie zrobione przez koleżankę: http://scr.hu/0w8o/hca1c

Oba robione w tym samym czasie! Takich zdjęć się po prostu nie robi.. a jak się robi to nie wstawia się nigdzie.. i koń i pies i każde inne zwierzę w tej fazie kłusa wygląda cieżko i jest zniekształcone.

inne to np. pies znajomej:
http://bi.gazeta.pl/im/2e/4f/d9/z14241582Q.jpg
i moje zdjęcie mu zrobione:
http://scr.hu/0w8o/ieaxk

na pierwszym zdjęciu wygląda jak ciężka krowa.. a afgan to piękny, lekki pies o niesamowitej gracji i arystokratycznym wyglądzie.
Avatar użytkownika
Świeżynek
Drogie Panie zeszłyście z tematu ;)
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Drogie Panie zeszłyście z tematu ;)
Niestety nie, cały czas jest kontynuowany temat o braku profesjonalizmu i rzetelności wśród młodych ludzi /podobno wykształconych/.
________________________________________________________
Mowa szczera trwa wiecznie,
lecz fałszywa tylko chwilę.
-Salomon-
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
a ja się nie do końca z Wami zgodzę. Nie każdy powinien się znać na wszystkim - rodzajach żaglowców czy rasach psów. Dziennikarz często może nie mieć nawet czasu, żeby temat zgłębić. Inną sprawą jest, że nie powinien używać słów, których znaczenia nie zna, lub nie jest pewien, lub kompromitować się pytaniem o rasy psów na wystawie. Choć jeśli o rasy by pytał nie w formie wywiadu na antenę, a dla swojej informacji, żeby potem w reportażu tych nazw użyć, to nie uważam to za nic złego. Nie każdy zna nawet podstawowe rasy. Co innego spiker, który ma komentować jakieś wydarzenie na żywo, tu już nie ma zmiłuj i do takiej pracy trzeba się porządnie przygotować! Bardziej mnie przeraża niekompetencja językowa dziennikarzy. Język jest podstawowym narzędziem ich pracy i powinni się nim posługiwać bezbłędnie, a w telewizji się ciągle słyszy "w roku dwutysięcznym trzynastym", "ubrać sukienkę" albo i gorsze kwiatki.

tak a propos błędów językowych, to jakiś czas temu oglądałam wywiad z Agnieszką Holland i ona powiedziała "wziąść" :zly: jak potem Polacy mają mówić poprawnie, skoro ludzie kultury, którzy powinni być wzorcem językowym, popełniają takie zbrodnie? :bezradny:
________________________________________________________
www.facebook.com/natabo.retro.design/
Avatar użytkownika
Zaaklimatyzowany
A ja jestem zdania, że to ludzie są niedouczeni/chamscy/..... a nie tylko młodzież. W każdej grupie wiekowej znajdują się takie indywidua, z którymi nigdy bym nie chciała mieć do czynienia. Zawsze wchodzę w polemikę z babcią mojego M, która wiecznie narzeka na "tą dzisiejszą" młodzież. A ja sie wtedy pytam, czy uważa, że X (w tym miejscu wstawiam imię jej wnucząt i prawnucząt) też jest taka okropna? Fakt, spotykam się z chamstwem na ulicy i w środkach komunikacji miejskiej, ale widzę też ludzi, którzy pomagają ludziom starszym, niepełnosprawnym, dzieciom.
W pracy mam dwie koleżanki ( troche młodszą ode mnie i sporo starszą), którym jest wiecznie źle, za mało zarabiają, mają za dużo wydatków, za dużo obowiązków w pracy, nie mają na nic czasu, ciągle je wykorzystują. No coż, koegzystować z nimi jakoś muszę, ale w duchu się cieszę, że w moim życiu potrafię zobaczyć jakie mam szczęście, że nie zaznałam bezrobocia, mam rodzinę i przyjaciółkę, na którą mogę zawsze liczyć i nie żyję w kraju targanym wojną:-)

--- Ostatnio edytowane 2013-08-20 13:29:11 przez enigma ---

--- Ostatnio edytowane 2013-08-20 13:29:47 przez enigma ---
Avatar użytkownika
Świeżynek
Ja osobiście sądzę, że nie ma jakiejś prawidłowości w zachowaniu dla danej grupy. Po prostu ludzię są różni. Wsród młodzieży są na pewno dobrzy ludzie, jak i ci chamscy i źle wychowani. Pośrednio jest to też wina rodziców, gdyż to oni służą za wzór. Gdy młodzi uciekają od domu i cały czas spędzają z kolegami, ich zachowanie będzie odbiegało od tego modelu przedstawionego im przez rodziców.
Avatar użytkownika
Zaaklimatyzowany
Odnośnie języka. Nie sposób uniknąć błędów - sama żyłam w przekonaniu, że "w każdym bądź razie" jest poprawne.Co więcej, zarówno w telewizji, jak też w pracy, gdzie mam kontakt z osobami z wyższym wykształceniem-kadrą kierowniczą- głównie prawnikami wykształconymi na szanowanym przecież UMK w Toruniu, słyszę to "w każdym bądź razie".

Coraz częściej też wypowiedzi są ograniczane do minimum. Jak depesze wojskowe z frontu. Myślę, że w dużej mierze wpływ na to ma tzw. tempo życia. Nikt nie poświęciłby tyle czasu, by skonstruować wypowiedź, którą odbiorca musiałby wysłuchać do końca, by móc ją odpowiednio zrozumieć. Mój partner się śmieje, gdy czasem dla rozrywki "rzucamy bukietami" czyli rozmawiamy ze sobą kwiecistymi, pękatymi zdaniami z kokardą i zakrętasem... i pomyśleć, że nie byłam w stanie doczytać do końca "Nad Niemnem" ze względu na ilość opisów przyrody do przebrnięcia.

Oglądaliście ostatnio "Na kłopoty Bednarski"? Jakie tam są cudne dialogi! Inwektywy są... jak szpileczki celnie mierzone w daną przypadłość, a do tego zabawne. Nie są stekiem wulgaryzmów. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi. Z drugiej strony nie bano się nazwać rzeczy po imieniu, a u nas amerykańską modą coraz częściej zasłania się poprawnością polityczną... chociaż to w Polskich realiach bawi mnie niezmiernie, bo cóż to za twór ta poprawność polityczna, skoro w Sejmie piją wódkę, biegają z wibratorem i rzekomo pozorują palenie trawy, a i język bliższy jest ulicy niż... elit narodu.


Ludzie to ludzie, nie da się ich pogrupować kolorami i wrzucić do woreczka. Każde uogólnienie jest dla kogoś krzywdzące. W życiu spotkałam wielu młodych ludzi, którzy jako wolontariusze pomagali innym. Jako wychowawca pracowałam też z takimi, którzy potrafili reagować na świat tylko agresją.

Chyba dobrze, że wciąż młodzież jest jakaś... chociaż w zeszłym roku byłam zbulwersowana nijakością i miałkością osób uczestniczących w warsztatach w ramach szkolenia kadry, na których zajęcia zostałam zaproszona. A, jak już się rozpisałam to o tym opowiem.

Warsztaty były dla osób 16-18 lat. Jednym z zadań było przygotowanie plakatu z przyszłości (za 10 lat)obrazującego jaki jestem, co robię, jak mnie postrzega otoczenie. Z ok. 12 osób 4 narysowały się na kasie w Biedronce.

Zapytałam czy podoba im się taka przyszłość. Odparli, że nie. Spytałam więc dlaczego sobie taką wybierają. Odpowiedziała mi cisza.

Całe dwie godziny czekałam, aż ktoś powie, że to bez sensu i można lepiej... że świat jest głupi, ale da się naprawić...że te przepisy (np. zakaz okopywania namiotów na biwakach i obozach), to absurd i musi być na to sposób.

Od września zamierzam trochę w nich buntu rozniecić. :cwaniak:

15 stron: < 1 2 3 4 5 6 7 > »

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.