Wersja do druku

15 stron: « < 6 7 8 9 10 11 12 > »

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Wydaje mi się, że rodzice odczuwają takie zwrócenie uwagi na zachowanie dziecka jako bezpośrednio atakującą krytykę ich samych. Dodatkowo krytyka dotyczy sfery, która jest niezwykle wrażliwa i bardzo im bliska, czyli w dwójnasób jest dotkliwa. Tym sobie tłumaczę głuchotę i oburzenie. Przyrównuję to zawsze do podobnej sytuacji, kiedy mamunia/teściowa doradza "nie taką łyżką, nie w takim garnku, nie na takim ogniu, nie tak wieszaj firanki..". Krytykowany słyszy tylko "źle, beznadziejnie robisz", nawet jeśli to pierwszym członie następuje logiczne i słuszne wyjaśnienie dlaczego (bo na przykład metalowa łyżka porysuje emalię lub teflon), mało jest ludzi, którzy mają otwarte uszy, a już takich, którzy potrafią przyznać się do błędu - jak na lekarstwo.
Może też jest tak, że młodzi rodzice nieustannie słyszą "dobre rady" od najbliższej rodziny, która czuje się upoważniona do krytyki, wszak to rrrrrodzina, i zwracanie uwagi przez obcych wyczerpuje ich cierpliwość i otwartość. Na zasadzie "No i jeszcze mnie OBCY będzie pouczał!".

Kiedy przeczytałam Twoją opowieść o samolocie, od razu przypomniała mi się moja własna historia z tramwaju, kiedy to pięciolatek siedzący na przeciwko mnie, uporczywie kopał mnie w nogę. Poprosiłam najmilej i z uśmiechem, czy mógłby zaprzestać, na co od uroczej mamusi usłyszałam taką wiązankę, że z trudem rozumiałam słowa ;-) a na koniec oberwałam pięścią w głowę. Było to z dziesięć lat temu, a dotąd nie mogę otrząsnąć się ze zdumienia ;-)
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
.....
Kotleś zbaraniał i tak się "zawiesił", dopóki kolega go nie szturchnął. Wtedy przemówił dopiero:
"Och ty w mordę! Jaka cudowna dziewucha!"
Ale nie ruszył do szturmu, tylko zaczął chorą dysputę z kolegą, w rodzaju: "żebym znał jej nick na fejsie" itd...
Minęło kilka przystanków i dziewczyna wysiadła, ale jeszcze zerknęła z zewnątrz i uśmiechnęła się - tym razem szerzej. I on wtedy mówi do tego swojego koleżki: -"Szkoda, że już wysiadła... Jaka ona słodziutka..."
Na to ja już nie wytrzymałem i mówię mu: -"To weźże gamoniu chociaż jej pomachaj!!!"
On na to: - Tak? I co z tego?
- Ano tyle, że jeśli ci też pomacha, to możesz startować. Na następnym przystanku się gubisz i lecisz do niej w te dyrdy!
Przemógł się i pomachał do dziewczyny. Ona mu też pomachała.
No to zaczął jej próbować pokazać na migi, żeby zaczekała chwilkę. Ona chyba pojęła przekaz, bo się zatrzymała, ale ten ten barani łeb otworzył okno i się wydarł na całą okolicę: "poczekaj dwie minuty!"
I w ten sposób spierniczył całą mistyczność tego spotkania, chociaż doń doszło, bo widziałem z oddalającego się tramwiszczaka, że zdążył dobiec i rozmawiali. Mam nadzieję, że nie o grach na Play Station...

Kiedyś - zwyczajna rzecz - podchody męsko-damskie teraz się niewspółmiernie skomplikowały, właśnie przez iluzoryczność łatwego kontaktu w internecie...
Dzieciaki zwyczajnie nie potrafią do dziewczyny zagaić, nie lękając się "kosza"...
Jeśli nie spróbujesz - to się nie dowiesz!

Tak, czy owak - życzę tym dwojgu, żeby się im ułożyło, bo oboje byli sympatyczni. Tylko on był pierdoła sieciowa. :D
A w ten właśnie sposób poległo sporo osób. :)
:rotfl: Dzięki Tobie Zibiaszu strzała Kupidyna zadziałała...:rotfl:
________________________________________________________
"W żadnym wieku nie powinieneś się wstydzić tego, czego nie wiesz, ponieważ zamiłowanie do nauk i zajmowanie się nimi nie ogranicza się do czasów szkolnych, lecz kończy się z życiem." (Szymon Marycki,1551)
Avatar użytkownika
Administrator
Może też jest tak, że młodzi rodzice nieustannie słyszą "dobre rady" od najbliższej rodziny, która czuje się upoważniona do krytyki, wszak to rrrrrodzina, i zwracanie uwagi przez obcych wyczerpuje ich cierpliwość i otwartość. Na zasadzie "No i jeszcze mnie OBCY będzie pouczał!".
Dobrymi radami piekło jest wybrukowane ;) Nie no coś w tym jest, babcia zawsze chętnie udzieli "dobrej rady" - nieproszona. Oj jak mnie to wkurza, do szału wręcz doprowadza. Z drugiej strony nie drażnią mnie "dobre rady" udzielne przez dalszych znajomych. Dziwne. Niemniej trzeba starać się nad własnym dzieckiem zapanować. U nas póki co luzik bo Staś malutki, nie kumaty jeszcze i wiele mu się wybacza (w zasadzie to wszystko) ale już się boję co będzie za kilka miesięcy.
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
"Dobre rady" były, są i będą. Inna rzecz, że gdy byłam dzieckiem, to każdy obcy dorosły mógł obcemu dziecku zwrócić uwagę, dziecko purpurowiało, zapominało języka w gębie i było mu wstyd. Mamy czy tatowie mówili - "widzisz, pan zwrócił ci uwagę, mówiłem, że źle się zachowujesz." I w każdej klatce schodowej wisiała wywieszka - "Za szkody wyrządzone przez dzieci odpowiedzialni są rodzice". Ten przepis obowiązuje zresztą do dziś, tyle że...

Dziś gdy obcy dorosły zwróci uwagę dziecku - mama /z reguły mama, przy ojcach dzieci jakoś inaczej się zachowują.../ rzuca się z pazurami na "wroga numer jeden", dziecko wywala jęzor... Gdy mamy nie ma w pobliżu - dzieci rzucają takie wiązanki, że dorosły purpurowieje i zapomina języka w gębie, a po krótkim czasie rodzice napadają na wyśledzonego "wroga" i czynią jak wyżej, to z pazurami... Dzieci robią co chcą, niszczą co chcą i rodzice nie czują się za to odpowiedzialni. Ewentualnie powiedzą, że szkoła nie nauczyła i to błąd systemu edukacji.

Dzieci się zmieniły?

Nie. Dorośli się zmienili...

Zobaczysz, Sus, może raz ci się zdarzy, że ktoś zwróci uwagę Stasiowi. Jeśli poprzesz tę osobę i potwierdzisz jej - zdziwisz się, jaka będzie reakcja Stasia... Sto razy lepsza, niż po uwagach wyłącznie rodziców...

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Administrator
Też mi się wydaje, że jak uwagę zwróci "obcy" to jakoś bardziej do dziecka trafia. To tak z własnych obserwacji wynika, zdanie rodzica się nie liczy :D
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Krawiec-Filozof
No tak się zabulgotałem, kiedy to usłyszałem, że nie wytrzymałem i napisałem;
otóż w w wiadomościach pewnej publicznej stacji TV powiedziano, że to Kamil Bednarek spopularyzował w Polsce muzykę reggae (sic!)...
Kiedy ja chodziłem na festiwale reggae, to jego rodzice jeszcze wchodzili na stojąco pod szafę! A na gówno mówili "papu"!
Reggae weszło do nas szerokim frontem pod koniec lat 70. i od razu znalazło mnóstwo fanów, jako alternatywa dla łzawej muzyki francuskiej, Ireny Santor i innych Frąckowiaków.
Dodatkowo świeży był wciąż gniew Świata z powodu tajemniczej śmierci Boba Marleya.
Peter Tosh i Bunny Wailer godnie pociągnęli jego dziedzictwo, ale "The Wailers" już nie byli tą samą kapelą.
Właśnie ten incydent spowodował, że reggae zaczęli grać także inni muzycy, zaczęły się w ruchu Rastafari tworzyć różne nurty, ale nie zwalczające się wzajem, tylko grające inaczej.
I tak np. narodził się nurt "daab-horror" (np. Lincoln Thompson, Winston Rodney etc...), odkopano stare (z wczesnych lat 60.) brzmienia "ska", a wykonawcy reggae ukazywali się wciąż nowi i było ich mnóstwo.
Choćby Mahawa Dundhia, Salif Keita, czy np. Linton Kwesi Johnson, do którego prawa roszczą sobie teraz hip-hopowcy. Otóż błąd, ponieważ LKJ był twórcą i prekursorem nowego nurtu, zwanego reggae-blues.
A działo się to wszystko w epoce "przedBednarkowej", o której mógł najwyżej słyszeć od starszych cioć...
Strasznie mnie drażni, kiedy małolatom się wydaje, że to oni właśnie wynaleźli zabawę, ale doprowadza mnie do morskiej świnki, kiedy takie pierdoły podaje publiczna TV!!!:paluszkiem:
A tak dla ścisłości - w roku 78. za moją siostrą uganiał się bębniarz kapeli reggae "Daab" (wtedy jeszcze nazywali się "Poland").

Kto i gdzie edukował tych dziennikarzy??? I czy w ogóle???:krzyk:

A to mój ulubiony kawałek LKJ:
http://youtu.be/5jA9tmm4_To
________________________________________________________
Maszyna do szycia składa się z:
1. maszyny zasadniczej
2. maszynisty
https://www.facebook.com/Zibiasz
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Teraz ja.

Najpierw - dlaczego w wątku o muodzieszy? Bo wątpię, żeby ktoś starszy miał takie maniery...

Dostałam prywatną wiadomość, zapytanie jednozdaniowe brzmiące:

"Hej, czy ktoś wie, czy /i tu treść pytania/"

No wkurzyłam się. To tak się teraz pisze listy? Bo wiadomość prywatna jest czymś w rodzaju listu, mało tego - nie jest listem otwartym, a skierowanym do konkretnej osoby.

To już chyba nie brak netykiety, a kultury - w ogóle...

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Teraz ja.

Najpierw - dlaczego w wątku o muodzieszy? Bo wątpię, żeby ktoś starszy miał takie maniery...

Dostałam prywatną wiadomość, zapytanie jednozdaniowe brzmiące:

"Hej, czy ktoś wie, czy /i tu treść pytania/"

No wkurzyłam się. To tak się teraz pisze listy? Bo wiadomość prywatna jest czymś w rodzaju listu, mało tego - nie jest listem otwartym, a skierowanym do konkretnej osoby.

To już chyba nie brak netykiety, a kultury - w ogóle...

Ania
:oklasky::okok:
W dzisiejszych czasach tak trudno grzeczność chociażby w podstawowym zakresie.:(
________________________________________________________
Mowa szczera trwa wiecznie,
lecz fałszywa tylko chwilę.
-Salomon-
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Ja już dorosłam do tego, żeby wysyłać odpowiedź z instrukcją (w pdf) jak się pisze listy.
________________________________________________________
"Inteligencja jest jak nogi, masz za dużo to się potkniesz" Terry Pratchett
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Wyjaśniło się. Dostałam przeprosiny - autorka myślała, że pytanie pojawi się na forum publicznym.

Przyjęłam przeprosiny i odpowiedziałam na pytanie :-)

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

15 stron: « < 6 7 8 9 10 11 12 > »

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.