Wersja do druku

154 strony: « < 8 9 10 11 12 13 14 > »

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
No i prawie każdy ma chociaż jednego ciucha w szafie,który wymaga jakiejś korekty.
No tak, ale szycie wydaje się być sztuką "niepoprawialną" - ludzie boją się poprawić coś sami, bo boją się zepsuć rzecz do końca. Gotowe ciuchy są na tyle drogie, że wolą zapłacić 10-20-30 zł niż dłubać przy ciuchu sami, a potem go wyrzucić.

Oby ta "elita" całkiem nie wymarła.


Obawiam się, że tendencja jest właśnie w kierunku wymierania. Kilka moich koleżanek coś tam kiedyś szyło - a już od lat tego nie robią i prawdopodobnie nie siądą już do maszyny po coś więcej niż skrócenie spodni.

Dawno prawie w każdym domu była maszyna do szycie i każda kobieta proste rzeczy szyła sama.Pościel ,fartuszki itp.


W dużej mierze dlatego, że trudno było kupić coś gotowego. Poza tym - kiedyś ludzie lubili oszczędzić parę groszy tu i tam - teraz króluje powiedzenie, że tanie mięso psy jedzą i za dobrą jakość trzeba dobrze zapłacić /wyprali nam mózg reklamami?/. Niektórzy uważają, że dłubie się samemu /szyje, robi na drutach itp./ - bo nie ma się pieniędzy na kupno gotowego. No i ceny surowców - materiałów i włóczek - stają się powoli horrendalne. Nie opłaca się brać drutów i igły do ręki.

Były taki instytucje "Dobra Pani"(może ktoś pamięta).


"Praktyczna Pani".

Cóż, widocznie panie dziś wolą zgrywać bogate niż praktyczne i kupować gotową masówkę niż starać się być oryginalną.

O, właśnie - chyba potrzeba oryginalności, odrębności jest tym, co zanika.

Popatrzcie, ile atakuje nas z każdej strony zawołań: musisz to mieć; naśladuj styl celebrytek. Ile jest czasopism, które wskazują co i gdzie kupić. Z cenami i adresami sklepów. KUP i NOŚ - udawaj kogoś innego, liźnij bogactwa i kupuj na tyle, na ile cię stać. Nie - szukaj własnego stylu. Na dobrą sprawę - w kolorowych czasopismach giną pomału zdjęcia z tego, co w modzie jest najważniejsze - pokazów haute couture. Stylizacji przerysowanych, nie do noszenia, wydziwionych - ale za to pokazujących - ba, pchających nam w oczy, co będzie się działo w modzie w najbliższym czasie. Sto razy wolałam haute couture - "wyższe krawiectwo"niż pokazy pret-a'-porter - tego, co już gotowe, przystosowane do noszenia.

Cóż - pokazy haute couture nie nabijają kasy tak dobrze, jak masówka, a kosztują dużo więcej.

Czy przeprowadziłaś sądaż ,że więcej osób kupi czasopismo kolorowe o kwiatkach niż czasopismo o ciuchach?


No, niestety, tak jest. Kwiatki mają to do siebie, że nie są tak kosztowne jak ciuchy. Podlewanie nie wymaga tyle zachodu, co uszycie zwykłej spódnicy. Gdy kwiatek uschnie lub zjedzą go szkodniki - nie ma bólu. I nie ma wstydu, choćby wobec samej siebie, że się nie podołało i skrojona lub sknocona spódnica leży w kącie.

Takie trendy dotyczą nie tylko pań zresztą. Kiedyś każdy mężczyzna - mąż i ojciec - umiał dorobić klucz, naprawić samochód, odmalować mieszkanie, przepchać zlew. Dziś często nawet nie wie, gdzie szukać numeru telefonu do fachowca.

Czy to lenistwo, czy coraz wyżej posunięta specjalizacja? Czy panowie nie mają czasu nauczyć się takich rzeczy, czy im się nie chce?

Chyba raczej lenistwo i brak wzorców /chociaż podręczników "zrób to sam" jest mnóstwo/. W epoce jednego programu telewizyjnego nadającego od siedemnastej do dwudziestej drugiej, bez komputerów, internetu i telefonów komórkowych, miało się więcej czasu do dyspozycji i wręcz chciało się go zagospodarować. Dziś go niby każdemu brakuje, ale tak naprawdę to ile go samu marnujemy?...

A wystarczy tylko chcieć... Mogę się pochwalić własnym mężem? Wyszedł z domu, w którym do wszystkiego wołało się fachowca i za każdą naprawę płaciło. Przy moim tacie - nie tyle ucząc się od niego techniki, co odwagi, by spróbować - odkrył w sobie talenty. Malowanie, tapetowanie, odpowietrzenie kaloryferów, ba - zrobienie mebli do kuchni - tym się może pochwalić dziś. I oczy mu się świecą do kolejnych wyrzynarek, śrubokrętów i innych takich w sklepach.

Ania





Aniu.
W zupełności się z Tobą zgadzam.

Czytam twoje posty zawsze i moge powiedzieć,że masz doświadczenie w szyciu i wiesz co z czym się je.
Mało jest takich jak Ty profesjonalistek.Brawo.

Cenię ludzi którzy próbują coś robić,tworzyć.Poszukują książek,narzędzi,powiększają pomału zawartość swojego twardego "dysku" cennymi umiejętnościami.Początki są często trudne.Nauka kosztuje,nawet samouka.
Ale owocuje to na przyszłość.

Gratulacje dla twojego męża.Szkoda ,że teraz takich mało.
Pewno jest zawsze zapracowany i ciągle coś ktoś od niego potrzebuje.Znam to ze swojego podwórka.

Ja nie wymagam,żeby każda kobieta umiała profesjonalnie uszyć kostium.Ale ,żeby nie umieć zeszyć rozprutego szwu,przyszyć guzika.Są rzeczy niektóre bardzo proste.Tym sposobem może wiele kobiet(może i mężczyzn)odkryło by talent u siebie i stało się wielkimi mistrzami?Oczywiście z biegiem czasu.

Bo naprawde grozi nam wymarcie.
Jeszcze trochę jest dobrych fachowców.Jesli swojej wiedzy nie przekazą młodszym to za kilka lat bedzie brak fachowców i nauczycieli.

Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Administrator
Rozwinęła się bardzo interesując (żeby nie powiedzieć zażarta) dyskusja.

Burda ma monopol na wydawnictwa krawieckie?Pierwsze słyszę.Czyli nic innego nie może wyjść w tym temacie?

Małgosiu chodziło mi o to ze Budra jest jakby nie było jest najpopularniejszym pismem krawieckim, inne pisma o tej tematyce nie mają siły przebicia... Tak odbieram monopol tego pisma.

Bo nie ma się skąd dowiedzieć jak się to robi.Dawno w szkołach tego uczono na zajęciach technicznych.Nawet chłopcy się uczyli tych umiejętności.

Mimo, że zaliczam się do młodszego pokolenia to za moich czasów był jeszcze taki przedmiot jak "praca technika" i chłopcy wraz z dziewczynami szyli jakieś piórniczki, kosmetyczki, haftowali... niezbyt chętnie ale robili to. Tak samo jak uczyliśmy się gotować. A dziewczyny z kolei robiły świeczniki z drewna czy podkowy... Wtedy tego nie doceniałam ale teraz dobrze jest umieć prosto wbić gwóźdź w ścianę a nie o wszystko prosić męża ;)

Mamy Monkę, Susannę, więc jestem dobrej myśli,że elita nie wymrze zbyt szybko ;)

No jasne że nie! Ja jestem po krawieckiej szkole ale np. Monka nie jest a jak dziewczyna szyje, jakie ma pomysły :]

W dużej mierze dlatego, że trudno było kupić coś gotowego. Poza tym - kiedyś ludzie lubili oszczędzić parę groszy tu i tam - teraz króluje powiedzenie, że tanie mięso psy jedzą i za dobrą jakość trzeba dobrze zapłacić /wyprali nam mózg reklamami?/. Niektórzy uważają, że dłubie się samemu /szyje, robi na drutach itp./ - bo nie ma się pieniędzy na kupno gotowego. No i ceny surowców - materiałów i włóczek - stają się powoli horrendalne. Nie opłaca się brać drutów i igły do ręki.

Popieram, święte słowa. Niektórzy do teraz uważają, że jak ktoś sam sobie szyje to nie stać go na zakup w sklepie. Przyznam, że dla mnie to jest forma oszczędzania ale szczerze mówiąc to wolę kupić dobre buty ze skóry i wydać 150-200 zł niż sukienkę z H&M za 100-150 zł marnej jakości.

Popatrzcie, ile atakuje nas z każdej strony zawołań: musisz to mieć; naśladuj styl celebrytek. Ile jest czasopism, które wskazują co i gdzie kupić. Z cenami i adresami sklepów.

Reklama robi wodę z mózgu. A te niby czasopisma z podanymi jak an tacy adresami i cenami toż to przecież opłacona reklama.

KUP i NOŚ - udawaj kogoś innego, liźnij bogactwa i kupuj na tyle, na ile cię stać. Nie - szukaj własnego stylu. Na dobrą sprawę - w kolorowych czasopismach giną pomału zdjęcia z tego, co w modzie jest najważniejsze - pokazów haute couture. Stylizacji przerysowanych, nie do noszenia, wydziwionych - ale za to pokazujących - ba, pchających nam w oczy, co będzie się działo w modzie w najbliższym czasie. Sto razy wolałam haute couture - "wyższe krawiectwo"niż pokazy pret-a'-porter - tego, co już gotowe, przystosowane do noszenia.

Jest dokładnie tak jak piszesz! Z ust mi to wyjęłaś!

A wystarczy tylko chcieć... Mogę się pochwalić własnym mężem? Wyszedł z domu, w którym do wszystkiego wołało się fachowca i za każdą naprawę płaciło. Przy moim tacie - nie tyle ucząc się od niego techniki, co odwagi, by spróbować - odkrył w sobie talenty. Malowanie, tapetowanie, odpowietrzenie kaloryferów, ba - zrobienie mebli do kuchni - tym się może pochwalić dziś. I oczy mu się świecą do kolejnych wyrzynarek, śrubokrętów i innych takich w sklepach.

Gratuluję udanego męża :) Mój ojciec sam niczego nie zrobi! Ale mąż, mimo że mieszkał przez całe życie w bloku, to gdy przeprowadził się do domu - co rusz mnie zadziwia. Tyle rzeczy sam zrobi, naprawi, wymyśli. Nie ma skrzywionej miny gdy proszę żeby coś naprawił gdy sama zauważę usterkę. I tez oczy mu się świecą na dziale z narzędziami :) Z tej strony to go dopiero po ślubie poznałam i jestem zachwycona.

Ale ,żeby nie umieć zeszyć rozprutego szwu,przyszyć guzika.Są rzeczy niektóre bardzo proste.Tym sposobem może wiele kobiet(może i mężczyzn)odkryło by talent u siebie i stało się wielkimi mistrzami?Oczywiście z biegiem czasu.

Ja tez nie rozumiem jak można chodzić z oberwanym guzikiem czy rozprutym szwem. Przecież to względy estetyczne. Kobieta nawet w najładniejszej bluzce za 150 zł będzie wyglądać niechlujnie i byle jak. Takie podstawy powinna znać każda kobieta a jak się tego nie uczyła to jest o w sklepach od groma podręczników "dobrej pani domu" w którym też piszą jak coś zacerować czy przyszyć.

Chciałam zauważyć, że zeszliśmy trochę z tematu ale wywiązała się tak ciekawa dyskusja że aż miło się was czyta :)
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Faktycznie ciekawa dyskusja :D

Ja niestety niewiele nauczyłam się na zajęciach technicznych w szkole...
metoda kata nad głową przynosi marne efekty... kiedyś miałam lekcje szycia na maszynie i każdy kto zrobił coś nie tak bez zbędnej zwłoki i niepotrzebnej dyskusji ustawiał się w kolejce z wyciągniętą ręką żeby oberwać kijem od nauczycielki sadystki - bo jak inaczej nazwać osobę, która zamiast spokojnie wytłumaczyć od razu lała delikwenta, a jeśli na kimś złamała kij - nieszczęśnik musiał na następne zajęcia przynieść nowy...
każda złamana igła to kolejne lanie. Tak więc wspomnienia szkolne dotyczące szycia mam raczej niewesołe.

Mnie Burda odpowiada, ponieważ bez większych korekt wszystko na mnie pasuje. Ale przyznaję, że czasem trafiają im się niedopracowane modele...

Niestety coraz mniej młodych osób chce nauczyć się szyć, albo dziergać. A szkoda, gdyż poza wymiernymi korzyściami przynosi to wiele satysfakcji :D B-)
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Dla mnie tez liczy się tylko Burda -wykroje sa bardzo dobrze opracowane.Jedynie co mnie wkurza to te przepisy kulinarne.Kupuje tá gazetę dla wykroi nie dla porad jak zrobić jajecznice:(
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
W Burdzie angielskojęzycznej /bo do takiej mam dostęp/ nie ma przepisów, porad kosmetycznych itp.

Ale - a propos przepisów kulinarnych w Burdzie - pamiętam, jak lata temu śliniłam się do ciasta z kremem bananowym. Potrzebne były cztery - AŻ cztery banany. I stwierdziłam, że gdybym miała te nieosiągalne cztery banany, to na pewno bym je zjadła ot, tak, zamiast robić z nich ciasto.

Czasy się zmieniły...

Za to gdybyście zobaczyły Irlandki na ulicy Dublina... Szkoda, że nie ma jak robić zdjęć, bo dostałabym niechybnie w zęby...

Za długie spodnie to standard. Nieważne, że Irlandia to "kraina deszczowców" - padać może praktycznie codziennie i z reguły tak się dzieje. Zatem chodzą po mokrych chodnikach w spodniach, które przetarły się od nieustannego przydeptywania - podłożenia oberwane nawet na długości 10 cm z każdej strony chlaszczą to po ziemi, to po nogach. Przydepnie, naderwie mocniej - i dalej tak chodzi. Albo mistrzostwo świata w innej dyscyplinie to różowy dres welurowy za długi o 10 cm. Buta spod niego nie widać, bo chodzi się po dresie. Tak jest - nogawki podwijają się pod podeszwę buta i tak się chodzi. Oczywiście, nie muszę dodawać, że dresy wchłaniają wodę i są mokre niemal do pół łydki. Ale kto by je skracał, skoro nowe spodnie dresowe w Penney's są tańsze od ceny za ich skrócenie? Dziury w rajstopach, i to nie dziury "artystyczne", ale takie przypadkowe, i to wyszarpane np. w nieprzejrzystych czerwonych czy różowych - widoczne z kilometra. Normalna kobieta pobiegłaby do najbliższego sklepu, kupiłaby i natychmiast ubrała nowe...

Tu to dopiero można mówić o śmierci rzemiosł, w Polsce to jeszcze jakoś kwitnie...

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Czeremcha wierze Ci na słowo :):)A nawet widzę to na co dzień ,bo mieszkam w Galway.

--- Ostatnio edytowane 2010-09-28 21:45:13 przez tydea ---
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Ha!

Więc reszta _musi_ uwierzyć! He he he...

I co, tez bolejesz nad zaopatrzeniem sklepów robótkowych, jak ja?

Ania
________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Ha!

Więc reszta _musi_ uwierzyć! He he he...

I co, tez bolejesz nad zaopatrzeniem sklepów robótkowych, jak ja?

Ania
A za czym tak bolejesz?U nas jest wszystkiego mnóstwo.Do koloru do wyboru.Chciałabym żeby tak było w Polsce.
Stąd ta moja troskliwość i pytania.I ja też boleję.

Nikt mi nie odpowiedział na pytanie o podręczniki krawieckie.
Z czego w Polsce ludzie uczą się w szkołach krawieckich?Czy te podręczniki są godne zaufania?.Czy jakieś stare starodawne?

Mało wiem na ten temat, a mnie to strasznie i to strasznie interesuje.

Osoby ,Które skończyły szkoły krawieckie posługują się Burdą.
A kto robi formy?Tego w szkołach nie uczą?

Swego pamiętnego czasu,dawno temu,Chyba to była Ania.
Wrzuciła parę zdjęć z książki o formowaniu rękawa.Dobrze pamiętam? I skończyła na tych 4 obrazkach.
A ja tak czekałam na dalej.

Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Dla mnie tez liczy się tylko Burda -wykroje sa bardzo dobrze opracowane.Jedynie co mnie wkurza to te przepisy kulinarne.Kupuje tá gazetę dla wykroi nie dla porad jak zrobić jajecznice:(

Mnie też to wkurza i tutaj powinniśmy wykazać jakiś bojkot.
Np.Jest adres podany w Burdzie i pisać do nich.
Za co my płacimy?Niech nas w butelkę nie nabijają.

Ale wejdzcie na strone wydawnictwa Burdy i zrozumiecie.Oni rownież wydają czasopisma kulinarne.Więc wrzucą stronkę i do burdy i tak wypełniają to co puste.

Jeśli tak będą sobie pozwalać to mogą i lcencję stracić.Wydaje mi się,że burda jest w całym świecie znana i tego tytułu nie można sobie lekceważyć.Ania napisała,że w anglojęzycznej burdzie tego nie ma.Taką chałturę odstawia się tylko w Polsce.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Faktycznie ciekawa dyskusja :D

Ja niestety niewiele nauczyłam się na zajęciach technicznych w szkole...
metoda kata nad głową przynosi marne efekty... kiedyś miałam lekcje szycia na maszynie i każdy kto zrobił coś nie tak bez zbędnej zwłoki i niepotrzebnej dyskusji ustawiał się w kolejce z wyciągniętą ręką żeby oberwać kijem od nauczycielki sadystki - bo jak inaczej nazwać osobę, która zamiast spokojnie wytłumaczyć od razu lała delikwenta, a jeśli na kimś złamała kij - nieszczęśnik musiał na następne zajęcia przynieść nowy...
każda złamana igła to kolejne lanie. Tak więc wspomnienia szkolne dotyczące szycia mam raczej niewesołe.

Mnie Burda odpowiada, ponieważ bez większych korekt wszystko na mnie pasuje. Ale przyznaję, że czasem trafiają im się niedopracowane modele...

Niestety coraz mniej młodych osób chce nauczyć się szyć, albo dziergać. A szkoda, gdyż poza wymiernymi korzyściami przynosi to wiele satysfakcji :D B-)
No właśnie.Potwierdza się to o czym piszę.Kto uczy? I z czego?Nauczyciel krawiectwa nie podlega kontroli,bo kto może go skontrolować i według jakich kryterii?

Myślę,że wiele ludzi chciałoby się dobrze nauczyć tego pięknego zawodu.Ale gdzie i skąd?Nie każdy wytrwa ucząc się sam na swoich błedach.Każdy chce zasięgnąć jakiejś fachowej porady.Nauczyć się czegoś z dobrych podręcznikow,czy od dobrego fachowca.

Krawiectwo zaczyna się odradzać.Czy to odrodzenie nie upadnie?
Zobaczymy.Zależy to również od nas.


Tak poza marginesem:Burdę tłumaczą nie fachowcy tylko językowcy,dlatego jest tyle pomyłek i niejasności.

154 strony: « < 8 9 10 11 12 13 14 > »

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.