Wersja do druku

20 stron: « < 4 5 6 7 8 9 10 > »

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Mam właśnie zagwozdkę odnośnie biustonosza do karmienia - powinnam mieć 2 spakowane do szpitala. Miałam nadzieję, że chociaż w ciąży będę miała czym oddychać a tu zonk ;) Dodatkowe kg poszły w brzuch i tylko w brzuch. Doświadczone mamy - kiedy kupić biustonosz do karmienia? Ile tygodni przed rozwiązaniem zakładając że rozwiązanie nastąpi mniej więcej w wyznaczonym terminie??

Pajesia mleko w proszku jest strasznie drogie a jeszcze trafić na odpowiednie to już w ogóle sztuka :/
sprawdź Triumpha, jest chyba dosyć powszechny w PL, albo i inne marki; musi dobrze przylegać pod biustem, miseczki - chyba już Ci się nie powiększą? ale czort wie... no, i przymierzając sprawdź czy zapniesz miseczkę jedną ręką - drugą będziesz już podtrzymywać bobaska do odbicia
ja już bym kupowała, bardziej już mi nie powiększały się piersi po 30 tc, choć już wtedy miałam ogromne, a teraz mam zwiększoną kifozę :glupek:
Avatar użytkownika
Administrator
Aniu dziewczynom na forum (nie tym oczywiście) teraz wyskakują rozstępy... nowe... czerwone... świeże :/

Pajsia to czym Ty żyłaś? Powietrzem :( Straszna d"dieta" ale jak mus to mus.
Nie mam pojęcia jak to jest mieć mleko w piersiach ale one się chyba wówczas powiększają...? Czy tylko nabrzmiewają?? Moja mama powiedziała że w ciąży to miała biust jak Violett Villas ;) chwilowo ale miała :D Też myślałam o Triumphie bo przynajmniej sklep mam blisko.

--- Ostatnio edytowane 2013-06-29 23:10:07 przez Susanna ---
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Nie mam pojęcia jak to jest mieć mleko w piersiach ale one się chyba wówczas powiększają...? Czy tylko nabrzmiewają?? Moja mama powiedziała że w ciąży to miała biust jak Violett Villas ;)



Ja też nie wiem, jak to jest mieć mleko w piersiach. Moja koleżanka mówiła, że musi córkę nakarmić, bo jej piersi nie wytrzymają. Nie wiem, o co jej chodziło, ale mam nadzieję, że u mnie tak nie będzie :)

--- Ostatnio edytowane 2013-06-29 23:54:57 przez Manuskrypt1 ---
Avatar użytkownika
Mistrzyni Krawiectwa
Patrzyłam na swój biust z podziwem :-)

Powiększył się trochę w ciąży - ale laktacja nadyma piersi że ho ho!

A tak naprawdę to mleko produkuje się w... głowie. Najpierw trzeba chcieć karmić piersią, a wtedy żadne problemy nie są problemami. Pomijając przykład Pajesi. Mam na myśli problemy "techniczne" - od uszkodzonych brodawek przez "za mało mleka" po "kanaliki za wąskie".

Jeśli ktoś przez całą ciążę odsuwał od siebie myśl o karmieniu piersią - to z łatwością znajdzie sto powodów żeby przestać karmić, tysiąc - żeby się usprawiedliwić i milion - żeby wmówić innym, że tak jest lepiej...

Cóż, nie każda kobieta stworzona jest do pełnego macierzyństwa, zdaję sobie sprawę, że można mieć jakieś głęboko ugruntowane opory przed karmieniem piersią.

A tym, które mają zamiar karmić, tym które się tego boją /np. że nie podołają albo że będą jakieś kłopoty/, tym, które nie mają się kogo poradzić, a także tym, które się nie boją, mają w kimś oparcie - ale chcą wiedzieć więcej - gorąco polecam:

Sheila Kitzinger - "Karmienie piersią"

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/113408/karmienie-piersia

Książka sprzed miliona lat, ale mogę ją śmiało i gorąco polecić. Wszak karmienie piersią jest procesem naturalnym, niewiele się w nim zmienia mimo upływu lat.

Przeczytałam ją w pierwszej ciąży, przeczytała ją moja córka w swojej pierwszej ciąży.

Nie ma problemu, który nie byłby w tej książce omówiony, nic, naprawdę nic nas po tej lekturze nie zaskoczyło. A najlepsze są proste porady, do zastosowania i przez mieszkankę metropolii, jak i domku na prerii. ;-)

Naprawdę polecam...

Ania




________________________________________________________
Arkę zbudowali amatorzy - Titanica zawodowcy.

http://uczeremchypl.shoper.pl/

http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/

Avatar użytkownika
Administrator
Właśnie - mleko rodzi się w głowie, też o tym słyszałam. Generalnie stres zakłóca laktację. Tylko jak mi się przypomina kumpela z pracy która usłyszała w szpitalu "jakby pani chciała to by pani umiała karmić" to mnie szlag trafia bo z takimi hasłami to raczej nie zachęcają do karmienia piersią. Swoja drogą Aga bardzo chciała, na początku w szpitalu miała problemy a potem i tak udało jej się karmić małą do 2 roku życia :)
Ja chcę karmić piersią bo to coś najlepszego co mogę dać małemu szkrabowi ale nie wiem czy będę miała pokarm itd. No wiadomo - czasem człowiek się tak zestresuje, że nic z tego nie wychodzi :(
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Stara Gwardia

Nie mam pojęcia jak to jest mieć mleko w piersiach ale one się chyba wówczas powiększają...? Czy tylko nabrzmiewają?? Moja mama powiedziała że w ciąży to miała biust jak Violett Villas ;)

Ja też nie wiem, jak to jest mieć mleko w piersiach. Moja koleżanka mówiła, że musi córkę nakarmić, bo jej piersi nie wytrzymają. Nie wiem, o co jej chodziło, ale mam nadzieję, że u mnie tak nie będzie :)


czym żyłam? hm, wszystkim innym, np, wodą, makaronem bezjajecznym, ziemniakami, gotowanym indykiem (awanturująca się byłam strasznie, jak kiedyś mąż przyszedł z pracy i mi zjadł mojego indyka, a zostawił pieczone dla niego wołowe i jajka w lodówce), chlebem (ale nie każdym), jabłkami ....

A co do uczucia pokarmu w piersiach:
u mnie było tak:
jak się dzieci w szpitalu przysysają do piersi, to czuć takie miliony igiełek w piersiach; to dobrze. Czuć też miliony igiełek w brzuchu - to macica się kurczy. To też dobrze. Ja miałam dwójkę, przystawiałam je, tak jak mi kazali często, ale ciągle chudły, a piersi robiły się coraz większe i pełniejsze. Położne noworodkowe w większości potrafiły z mniejszym taktem wytknąć ten fakt; dopiero, gdy poszłam do położnych porodówkowych z prośbą o ratunek, przyszły do mnie zrobić masaż. Nie jest to rzecz przyjemna, ale konieczna i skuteczna: babka rozmasowała wszelkie twardości na piersiach, wycisnęła "śmietanę" z kanalików i w końcu pokarm zaczął wypływać prawie jak Niagara i Amazonka razem wzięte. Chłopcy przestali chudnąć (waga zatrzymała się) i za parę dni wróciliśmy do domu. Potem już był luzik. Nie było nam tak gorąco jak w szpitalu, nikt na nas, ani koło nas, nie krzyczał i nie bryzgał jaskrawym światłem po oczach. Nawet nie wiem, kiedy przestałam czuć igiełki...
Natomiast, kiedy chłopcy robili się głodni... czułam to w piersiach, tak jak koleżanka Manuskrypt: piersi robiły się nabrzmiałe, coraz twardsze... zdarzyło mi się kiedyś wyjść i trochę później niż te trzy godziny wrócić - chłopaki krzyczeli na Tatę, że głodni; ja musiałam laktatorem trochę mleka upuścić, by mogli chwycić brodawki .....
a co do ich wyglądu: wyglądały niczym wyjęte z "Słonecznego Patrolu":D
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
"nie każda kobieta stworzona jest do pełnego macierzyństwa"
Ała!

Myślę,że każde macieżyństwo jest pełne, tylko każda z nas jest inna i każda SWOJE MACIEŻYŃSTWO uważa za to naj naj naj. W tej kwestii kobieta kobietę niby rozumie, ale ...
Jeszcze jest ważna kwestia: kiedy macierzyństwo przychodzi. Inaczej je przyjmiemy, gdy na nie czekamy, inaczej ,gdy nas zaskoczy ;)

Co do karmienia: jest w głowie jak najbardziej. Pierwszego synka karmiłam krótko, bo chciałam sobie udowodnić,że macierzyństwo nie przeszkodzi mi w pracy. Taka chciałam być nowoczesna. Zimny chów. Głupia byłam. Drugi synek był wcześniakiem i po dwóch tygodniach inkubatorów z całym oprzyżądowaniem, strachu, niepewności , przeszliśmu na karmienie piersią jakby nie miały miejsca żadne perturbacje zdrowotne. I to było super. Karmiliśmy się aż miło.
Jak to się mówi? Gdybym wtedy wiedziała to co teraz? Byłabym na L4 od 7 godziny ciąży;)

I uważam że macieżyństwa nie da się pogodzić z pracą. Zazdroszczę pokoleniu mojej mamy....
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Administrator
Jeszcze chciałam odnieść się do pewnej sprawy nie związanej z karmieniem. Czy zauważyłyście podział wśród kobiet na te które urodziły SN i na te które urodziły poprzez CC? Jedne na drugie warczą i udowadniają, że są lepsze od tamtych bo rodziły naturalnie. A cesarka to pestka - nie trzeba się męczyć. Moim zdaniem to przykre bo nie każdy porób rozpoczęty SN kończy się SN. Takie życie. I z drugiej strony często kobieta chce rodzić naturalnie a są przeciwwskazania i musi mieć cesarkę. Czasem sobie myślę: kobieta kobiecie wilkiem. Nie ma solidarności.
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

Avatar użytkownika
Stara Gwardia
A jaką ma się deprechę jak się idzie rodzić naturalnie i chce się tego na 1000% , a kończy się CC! Nikomu nie życzę!!!
Miałam poczucie, że się nie sprawdziłam jako kobieta , matka.... Reakcja otoczenia (kobiet) : e tam, przecież masz zdrowe dziecko, cos tam Ci się zdaje...
Takie jesteśmy....wilczyce.
________________________________________________________
Avatar użytkownika
Administrator
Nastawiam się na poród naturalny ale nie zdziwię się jak skończy się cesarskim cięciem. Byleby Staś urodził się zdrowy. Reszta mnie nie interesuje.
________________________________________________________
* eTasiemka.net - tkaniny i pasmanteria :) rabat10 - z tym kodem zakupy tańsze o 10%

* Susanna szyje - mój blog :)

20 stron: « < 4 5 6 7 8 9 10 > »

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.